+48 697 101 474 kontakt@pathwork.com.pl

Wykład Pathwork  No. 97 | 2 Luty 1962

Pobierz wykład w PDF: Wyklad_Pathwork_#97-Perfekcjonizm-Blokuje-Szczescie-Manipulacja-Emocjami

Witajcie, najdrożsi przyjaciele. Niech Bóg błogosławi każdego z was. Błogosławiona jest ta godzina. Błogosławiona jest wasza praca.Wielu ludzi szczerze stara się odnaleźć Boga. Jednak, gdyby zapytać ich co dokładnie oznaczało to poszukiwanie, w jaki sposób je sobie wyobrażali, byłoby im trudno udzielić zrozumiałej odpowiedzi. W obliczu takich niejasnych nadziei i starań ludzie, często nieświadomie, znajdują się w iluzji, jak przez mgłę wyobrażając sobie coś, czego nie potrafią nazwać.

Oczywiście, istnieje coś takiego, jak „odnalezienie Boga”. Jest to bardzo konkretny proces dostrzegalny w rzeczywistości i w przypadku zdrowia. Nie ma w nim niczego niejasnego, nierzeczywistego czy iluzorycznego. Kiedy mówimy o „odnalezieniu Boga,” ludzie myślą o bardzo wielu rzeczach. Odnalezienie Boga tak naprawdę oznacza odnalezienie samego siebie. Jeśli odnajdujesz siebie w pewnym stopniu, osiągasz względną harmonię. Rozumiesz i dostrzegasz prawa wszechświata. Jesteś zdolny do kochania, tworzenia relacji i doświadczania radości. Jesteś naprawdę odpowiedzialny za samego siebie. Masz uczciwość i odwagę być sobą, nawet kosztem zrezygnowania z bycia akceptowanym. Wszystko to oznacza, że odnalazłeś Boga – niezależnie od tego, jak nazywa się ten proces. A może być on nazwany „powrotem do domu ze stanu alienacji.”

Istnieje wiele rzeczy świadczących o prawdziwej tożsamości. Weźmy na przykład umiejętność doświadczania i sprawiania radości. Nie możesz dawać radości, jeśli nie jesteś radosną osobą. Jak możesz stać się radosny, żyjąc w bardzo niedoskonałym świecie?

Ludzkie koncepcje życia w radości, świadome lub nieświadome, zawsze są związane z idealnym życiem. Człowiek nie może cieszyć się życiem, jeśli jest niedoskonały; nie może też cieszyć się nim, jeśli jego sąsiedzi, sytuacja życiowa i relacje są niedoskonałe. Jest to powodem jednego z największych wewnętrznych konfliktów i niejasności. Na poziomie intelektu, wszyscy wiecie, że w tym życiu nie istnieje doskonałość. To dlatego często powstrzymujecie swoje reakcje wobec nieidealnej sytuacji – a to powstrzymywanie sprawia, że konflikt i niejasność nasilają się, a nie maleją. Jedną rzeczą jest głosić pewną wiedzę na powierzchni, a zupełnie inną jest doświadczyć jej emocjonalnie. W trakcie tej pracy, często napotykaliście tego typu niespójności, ale nadal jesteście nieświadomi waszego wewnętrznego żądania doskonałości.

W przeszłości omawiałem ten temat w wielu kontekstach, ale uważam, że koniecznym jest przywołać go teraz, w kontekście izolowania się i odmawiania sobie radości życia poprzez perfekcjonizm. Mogę śmiało powiedzieć, drodzy przyjaciele, że żadne z was, niezależnie od tego jakich postępów dokonaliście, nie jest świadome tego, w jakim stopniu wasza potrzeba bycia doskonałym izoluje was od waszego prawdziwego ja, a także zakazuje wam radosnego życia. Nie mam namyśli stu-procentowo radosnego życia, ale życie, które przeżywacie w pełni i czerpiecie radość z doświadczeń, rozwoju, czucia w dużo większym stopniu niż teraz.

Choć mogłoby się to wydawać dziwne, im bardziej akceptujesz niedoskonałość, tym więcej radości będziesz dawał i otrzymywał. Twoja zdolność odczuwania szczęścia zależy od twojej zdolności akceptowania niedoskonałości – nie w słowach, czy w teorii, ale w obszarze twojego doświadczenia emocjonalnego. Jak wiecie, są to dwie różne kwestie. Odkrycie niespójności w samym sobie wymaga ogromnego zaangażowania w proces samopoznania, systematycznej pracy oraz absolutnej gotowości do bycia szczerym wobec samego siebie.

Jedynie akceptując niedoskonałą relację – a to w żaden sposób nie oznacza niezdrowej uległości wynikającej ze strachu, straty czy braku akceptacji – będziesz czerpać z tej relacji radość i radość do niej wnosić. Jedynie akceptując swoją własną niedoskonałość możesz zacząć się rozwijać i doświadczać radości pochodzącej z twojej własnej indywidualności. Dzieje się tak, ponieważ twoje żądania nie pasują do rzeczywistości, jaką znasz.

Przez większość czasu nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego co, w twoim własnym postrzeganiu, nie spełnia standardów doskonałości. Sprawia to, że nie możesz rozwinąć się w stopniu wystarczającym do zaakceptowania niedoskonałości. Tłumisz swoje braki: swoje niespełnienie, swoją frustrację. Nie jesteś ich w pełni świadomy. Odruchowo omijasz je, wiedząc, że doskonałość nie istnieje. Nie zdajesz sobie sprawy, jaki ogrom destrukcyjnej energii tworzysz nie będąc świadomym swojego niespełnienia.

Tłumienie jest szkodliwe z dwóch powodów: po pierwsze, gdybyś wybierał świadomość, zobaczyłbyś, że wiele frustracji jest niepotrzebnej i że można ją wyeliminować zmieniając schematy, które są za nią odpowiedzialne. Po drugie, kiedy coś tłumisz, nie możesz zaakceptować tego, co jest niemożliwe do zaakceptowania – to znaczy niedoskonałość samą w sobie. Musisz być świadomy, żeby odróżnić zmianę służącą coraz większemu spełnieniu od chęci utrzymania status quo, ponieważ to drugie jest najprostszym wyjściem. Głęboko w środku, często buntujesz się przeciwko czemukolwiek, co w twoim świecie jest niezmienne wyłącznie dlatego, że nie istnieje doskonałość. Jednocześnie twój rozwój duchowy jest w stanie stagnacji, ponieważ perfekcjonizm uniemożliwia ci zmianę wewnętrznych schematów, która przyniosłaby ci znacznie więcej spełnienia.

Ważnym krokiem jest pozwolenie sobie na luksus poczucia swoich pragnień, braku spełnienia, tęsknoty, swoich roszczeń wobec życia czy losu, swojego lub innych ludzi. Odkryj w jakim zakresie czujesz się źle traktowany. Masz żal, że coś w twoim życiu jest niedoskonałe, jednak, żeby w pełni zaakceptować niedoskonałość, w pierwszej kolejności musisz uświadomić sobie swój żal (przyp. tłum. wobec braku doskonałości). Dopiero kiedy w pełni poczujesz swoje rozgoryczenie niedoskonałością, będziesz mógł zacząć ją akceptować. I tylko, kiedy zaakceptujesz niedoskonałość, będziesz mógł wieść życie pełne radości i czerpać radość ze swoich relacji. Ale dopóki podświadomie dążysz do doskonałości, która nie istnieje na tej ziemi, nie możesz zaakceptować tego co jest i dlatego twoje życie i twoje relacje psują się. Nie możesz się rozwijać, a tym samym zmieniać tego, co jest możliwe do zmienienia i co mogłoby być dużo lepsze, choć nigdy nie idealne.

Paradoksem jest, że będziesz w stanie odczuwać radość i będziesz mógł się rozwijać tylko jeśli zaakceptujesz swoją własną niedoskonałość. Ale jeśli naprawdę się nad tym zastanowisz, zobaczysz, że tak właśnie jest. Zadanie wydaje się łatwe do wykonania, jednak w praktyce jest często wymagające, ponieważ jesteś tak bardzo nieświadomy swoich reakcji i emocji. W twojej duszy istnieje tak wiele wykrętów, tak wiele ukrytych szczelin, że uświadomienie sobie ich istnienia wymaga od ciebie pełnej uważności i wewnętrznej woli. Jednak, kiedy dokonasz pewnego postępu, zadanie to stanie się najprostszą rzeczą na świecie, ponieważ jest ono oparte na prawdzie.

Niedoskonałość jest rzeczywistością i prawdą twojego świata. A rzeczywistością i prawdą osobistego stanu twojej duszy jest brak akceptacji niedoskonałości. Jeśli nie uznasz istnienia  tych dwóch prawd – prawdy świata oraz prawdy twojej duszy – nie będziesz miał stabilnej bazy, z której wyruszasz.

Nawet twoje postępy na ścieżce pathwork są przesiąknięte tą postawą perfekcjonisty, choć często w bardzo subtelny sposób. Posłuchaj głosu, który mówi: „Już powinienem był rozwiązać moje problemy. Nie mogę być szczęśliwy, dopóki moje problemy są nierozwiązane; dlatego muszę być niecierpliwy, kompulsywny i niespokojny. Nie mogę żyć w teraźniejszości, tylko zawsze w jakiś sposób wypatruję przyszłości i w niej żyję mając nadzieję na bycie doskonałym i na to, że w końcu doświadczę idealnego szczęścia, idealnej miłości i idealnych relacji.” Ta postawa nigdy nie jest świadoma, nigdy nie jest sformułowana w tak jasny sposób; jednak, gdyby twoje emocje zostały przetłumaczone, często oznaczałyby właśnie to. Za każdym razem, kiedy przychodzi do ciebie myśl, że w tym życiu nigdy nie rozwiążesz swoich problemów – masz skłonność do bycia zniechęconym, a nawet do bycia w poczuciu „Czemu to służy? Dlaczego powinienem poznać prawdy, które mnie dotyczą?” Taka reakcja wskazuje na istnienie postawy perfekcjonizmu w obszarze rozwoju duchowego. Twoim podświadomym oczekiwaniem jest pełna doskonałość, a nie stopniowy rozwój.

Nie chodzi o to, aby nie posiadać żadnych problemów. Nie jest to możliwe. Nie musisz być idealny, żeby żyć pełnią życia, żeby rozwijać swoją świadomość, żeby stopniowo wzrastać w swojej zdolności do doświadczania emocji w pełni. Wszystko co musisz zrobić to patrzeć do swojego wnętrza, oceniać to, co widzisz i wtedy dokonywać wewnętrznych wyborów, które pociągają za sobą zmianę. Akceptując niedoskonałość, stajesz się mniej niedoskonały. Bez zaakceptowania swojej niedoskonałości, nigdy nie będziesz mógł być wystarczająco elastyczny, żeby się zmienić. Twój pośpiech i twój wstyd wynikający z nie bycia doskonałym tworzą sztywną ścianę, która sprawia, że rozwój i zmiana są niemożliwe.

Problem polega na tym, że ludzie bardzo często przyjmują postawę zerojedynkową, która ich ogranicza. Albo czują, że muszą gonić za natychmiastową doskonałością, negując własną nadal istniejącą niedoskonałość, albo czują, że muszą zupełnie zrezygnować z rozwoju. Wtedy zaakceptowanie niedoskonałości oznaczałoby dla nich stagnację i niepodejmowanie jakichkolwiek prób rozwoju i zmiany. Te dwie skrajności są od siebie wzajemnie zależne, tak jak wszelkie inne skrajne postawy. Jedynie odpuszczając obydwie te postawy możemy wykształcić zdrowe, konstruktywne i skuteczne podejście, które stanie się integralną częścią naszego istnienia.

Istnieje jeszcze jedno subtelne odstępstwo w niewłaściwym podejściu, jakie pociąga za sobą perfekcjonizm; dotyczy ono twojego podświadomego koncentrowania się na stawaniu się idealnym zgodnie ze standardami narzucanymi tobie przez świat, przez religię, przez zasady – innymi słowy, przez zewnętrzny autorytet. Wysiłek, który podejmujesz powoduje i prowadzi do jeszcze większej izolacji samego siebie. W podejściu pragmatycznym chodzi o to, żeby uświadomić sobie, co czujesz, czego pragniesz, czego się boisz a następnie, żeby znaleźć swój własny wewnętrzny cel, cel twojego prawdziwego ja.

Jeśli koncentrujesz się na rozwoju, a nie na doskonałości, będziesz żył w teraźniejszości. Pozbędziesz się narzuconych ci wartości i odnajdziesz swoje własne (przy.tłum. wartości). Pozbędziesz się pozorów i tego, co jest ci narzucone i ukrytego, ale tak czy inaczej obecnego nastawienia, że robisz to, co robisz raczej po to, żeby zachować pozory, niż ze względu na siebie. Odnalezienie swoich własnych wartości to droga do indywidualności, która zapobiega samo-izolowaniu się. Doprowadzi cię to do stanu harmonii z samym sobą; osadzi cię w tobie samym.

Wielu z was szybko powie, “Ale ja nie udaję; nie robię niczego dla zachowania pozorów.” Oczywiście, ja nie mam na myśli rażących zachowań zewnętrznych, tylko wewnętrzne niuanse dotyczące twoich pragnień emocjonalnych, od których żaden człowiek nie jest zupełnie wolny.

Zaakceptuj więc niedoskonałość, bo tylko zaakceptowanie jej umożliwi ci rozwój. Samo istnienie twojego perfekcjonizmu wstrzymuje rozwój, powoduje powstawanie bezwzględności  i wewnętrznego ekstremizmu.

Masz tak duże predyspozycje do manipulowania swoimi emocjami, że stopniowe zdanie sobie sprawy z tego, że faktycznie tak robisz, będzie wymagało od ciebie określonego czasu i uwagi. Do tego prowadzi perfekcjonizm. Ponieważ wiele z twoich świadomych emocji uważasz za niedoskonałe, próbujesz na siłę nałożyć na nie nieprawdziwe emocje. W jaki sposób naprawdę możesz być sobą, kiedy twoje życie emocjonalne nie może funkcjonować naturalnie i organicznie, niezakłócane nakładanymi na nie nakazami? Prawdziwe ja zawsze ma śmiałość być spontaniczne. A nie ma mowy o spontaniczności, kiedy hamowane są emocje. To samo w sobie staje się zadaniem – obserwowanie w jaki sposób twoje emocje nie mogą funkcjonować w naturalny sposób; a to zadanie jest możliwe do wykonania jedynie po przejściu pewnej drogi na ścieżce.

Manipulowanie swobodnym przepływem emocji przyjmuje wiele subtelnych form. Za przykład mogą posłużyć nam: silny emocjonalizm, nadmierne dramatyzowanie, wyolbrzymianie, czy wmawianie sobie silniejszych emocji niż te, których faktycznie doświadczasz. Możesz nawet oszukiwać samego siebie twierdząc, że zupełnie nie kierujesz przepływem swoich emocji. Popatrzymy na to zjawisko w kontekście izolowania siebie, żeby zrozumieć, dlaczego ten pozornie nieszkodliwy proces jest tak destrukcyjny.

Jednak najpierw popatrzmy na inny sposób, w jaki manipulujesz swoimi emocjami: wzbraniając się przed ich pełną siłą oraz ośmieszając ich intensywność. Obydwa te działania naruszają naturalny przepływ; życiu emocjonalnemu nie ufa się na tyle, żeby mogło toczyć się w sposób naturalny i nie podtrzymuje się jego rozwoju. Niewłaściwy rodzaj ostrożności, nieracjonalny strach i wymuszona wola mają swój udział w powstaniu tego schematu. Obydwa sposoby mogą być, i najczęściej są, stosowane przez tę samą osobę. Sposób, do którego się uciekasz zależy od wielu czynników takich jak struktura twojej osobowości, stosowane przez ciebie pseudo-rozwiązania, twoje problemy życiowe itd.

Prąd wymuszający ma swoje źródło w silnych tłumionych potrzebach, które są jeszcze silniejsze, kiedy jesteś nieświadomy ich istnienia, albo przynajmniej ich intensywności. W chwili, w której stajesz się w pełni świadomy potrzeby i rozumiesz wszystkie jej aspekty natarczywość ustępuje, podobnie jak słabnie kompulsywność, która jest częściowo odpowiedzialna za twoje manipulowanie prawdziwymi emocjami. Natarczywość nierozpoznanych potrzeb sprawia, że twoje emocje zostają wyolbrzymione. Nieświadome rozumowanie jest następujące: „Jeśli moje emocje będą wystarczająco silne, to zostanę nagrodzony.” Bądź, jeśli jesteś osobą bardziej bojaźliwą i pesymistyczną, w ogóle nie przyznasz się do istnienia tych emocji, zlekceważysz ich natarczywość, zaprzeczysz ich istnieniu, a tym samym wyprzesz je ze swojej świadomości.

W żadnym z tych dwóch przypadków nie pozwalasz sobie na luksus wynikający z tego, że pozwalasz emocjom płynąć, obserwując je, ucząc się od nich i rozpoznając prawdziwy stan rzeczy w tobie. Intensyfikowanie lub osłabianie emocji jest formą silnej manipulacji emocjami – manipulacji, która zakłóca ich funkcjonowanie. Twoje zdolności intuicyjne, twórcze i spontaniczne nie mogą się wtedy rozwijać. Emocje zastępujesz innymi zdolnościami, przez co pojawiają się rozdźwięk i dysharmonia. Bogactwo emocji staje się czymś zakazanym, co sprawia, że ubożejesz. Żyjesz na peryferiach, co oznacza, że twoje życie jest płytkie, tak, jak omówiłem to wcześniej.

Twoim pierwszym celem jest pełna świadomość tego, co naprawdę czujesz i czego naprawdę chcesz. Usiądź i pozwól, żeby twoje emocje przedostały się na powierzchnię. Niekoniecznie oznacza to, że masz działać pod ich wpływem, ale kiedy emocje pokazują się w swojej naturalnej intensywności, lub nie są tak intensywne jak wcześniej myślałeś, zaczniesz mieć pojęcie co oznacza być prawdziwym sobą. Ta praktyka dostarczy ci ciekawej perspektywy patrzenia na pewne problemy w tobie i w twoim życiu.

Nie raz zadajesz sobie pytanie: „Skąd mogę wiedzieć czym jest moje prawdziwe ja? Jestem tak przyzwyczajony do wszystkich tych fałszywych warstw, tych narzucanych warstw obronnych, że stały się one moim drugim ja i nie jestem już w stanie powiedzieć które ja to ja prawdzie, a które to mechanizm obronny.” Obserwując wyolbrzymienia emocjonalne oraz powstrzymywanie się od odczuwania emocji w końcu zobaczysz jak reaguje prawdziwe ja, często pomiędzy dwoma wysokimi lub niskimi punktami i w jaki sposób twoje prawdziwe emocje, kiedy nie są zmanipulowane przez nieświadome potrzeby, będą tworzyć zupełnie inny stan wewnętrzny, a przez to również inną sytuację na zewnątrz.

Nie jest to rodzaj pracy, którą możesz wykonywać w czasie indywidualnych sesji  pracy. Może zostać to poddane dyskusji i pewnie tak się stanie, ale taką świadomość można osiągnąć wyłącznie poprzez cichą obserwację, kiedy jesteś sam. Oczywiście, cały proces dotyczący tej pracy, zarówno pracy prywatnej, jak i pracy w grupach, umożliwia ci stanie się bardziej świadomym tego, co naprawdę się w tobie dzieje.

Odkrycie twoich prawdziwych emocji, w przeciwieństwie do emocji zmanipulowanych, będzie miało miejsce, kiedy odprężysz się i pozwolisz, aby twoje prawdziwe emocje wypłynęły na powierzchnię. Kiedy przyjrzysz się temu jak reagowałeś na pewne zdarzenia, będziesz w stanie zapytać samego siebie czy twoje lęki, pragnienia, czy zasady, których sądzisz, że musisz przestrzegać, są odpowiedzialne za wyolbrzymianie lub umniejszanie twoich emocji. Czy któreś z twoich „powinienem / powinnam” dotyczących ciebie, czy innej osoby, nie jest odpowiedzialne za manipulowanie twoimi autentycznymi emocjami? Prawda dotycząca twoich emocji nigdy nie może zostać potwierdzona przez nikogo poza tobą. Jako że to ty warunkujesz czy będziesz obserwował swoje prawdziwe emocje nie manipulując nimi, tak czy inaczej pojawią się w tobie nowa siła i nowa pewność, ponieważ te prawdziwe niezmanipulowane emocje pochodzą od twojego prawdziwego ja. Dzieje się tak tylko jeśli przeszedłeś przez labirynt doświadczania wszelkich innych rodzajów emocji, które są narzucane przez twoje pseudo-rozwiązania i systemy obronne. Jeśli ośmielasz się nie doświadczać tych bolesnych emocji – być może dlatego, że obawiasz się poczuć lekki ból, czy sądzisz, że powinieneś już być ponad to wszystko i już być doskonałym – jak możesz odkryć co jest odpowiedzialne za te emocje i odkryć większą głębię rzeczywistości twojego istnienia? Jak możesz przekonać samego siebie do prawdy, że wszystkie te bolesne emocje – niezależnie od tego, czy wyolbrzymiane, czy wstrzymywane – są iluzją i że tak naprawdę wcale się tak nie czujesz, nawet jeśli teraz zmagasz się z destruktywnymi i bolesnymi emocjami? Zaprogramowałeś się na nie, ale to nie czyni ich prawdziwymi.

Odkrycie nierealności tych emocji przynosi ogromną ulgę, jednak nie możesz do niej dotrzeć, jeśli nie jesteś gotowy zatrzymać się i pozwolić swoim emocjom wyjść na pierwszy plan oraz  zadać samemu sobie istotnych pytań. Ośmielaj się czuć to, co czujesz, niezależnie od tego, czy to jest właściwe, czy niewłaściwe; niezależnie od tego, co sądzisz, że powinieneś czuć; niezależnie od tego, co oczekuje się, że będziesz czuł, lub, jeśli nadmiernie dramatyzujesz, co sądzisz, że inna osoba powinna czuć, lub zrobić. Zwykle taki właśnie jest główny powód podsycania intensywności swoich uczuć. Jest to środek do forsowania czegoś w drugiej osobie.

Tak więc obserwujcie to, przyjaciele. Wszyscy znacie obydwa sposoby manipulowania waszymi emocjami. Nadmierne dramatyzowanie jest związane z pseudo-rozwiązaniem, jakim jest władza. Tłamszenie emocji jest związane z pseudo-rozwiązaniem, jakim jest wycofanie się, ucieczka od życia i doświadczania. Obydwie drogi prowadzą do powierzchowności, a nie do prawdziwych doświadczeń. Z marszu możesz powiedzieć, że ten, kto wyolbrzymia swoje emocje i sprawia, że są silniejsze niż naprawdę są,  doświadcza ich bardzo dotkliwie. Ja natomiast powiem wam, że wszystko, co nie jest prawdziwe sprzyja, a nawet skutkuje izolowaniem się, a tym samym powierzchownością. Nawet jeśli wydawałoby się, że doświadczasz emocjonalnego rozkwitu to nie jest on prawdziwym doświadczeniem twojej duszy. Stosujesz nadmierny emocjonalizm, być może dlatego, że podświadomie chcesz przy jego użyciu naginać życie i innych ludzi do swoich potrzeb. Właśnie to jest manipulacją. Jeśli chodzi zaś o wybór wycofania się, które jest związane z lekceważeniem tego, co naprawdę czujesz, jego skutek jest dość oczywisty.

Skoncentrujcie się teraz na tym, moi drodzy. To przyniesie najistotniejsze efekty. Zapytajcie siebie samych co naprawdę czujecie. Dostrzeżenie tego może być czasami niełatwe, ponieważ możecie przeoczyć jakąś sytuację, pozostawiając ją niejasną i nie rejestrując żadnej konkretnej reakcji. W rzeczywistości (przyp. tłum. w takiej sytuacji) pojawia się reakcja z twojej strony. Proces lekceważenia twoich prawdziwych reakcji jest uniwersalnym zjawiskiem, które powoduje zarówno spadek świadomości życia i siebie samego, jak i prowadzi do izolowania się. Świadomość życia i świadomość innych może przyjść jedynie w wyniku samoświadomości. A samoświadomość jest po prostu procesem rozpoznawania tego jak naprawdę reagujesz.  Być może twoja zewnętrzna reakcja wcale nie różni się tak bardzo od twojej wewnętrznej reakcji – twoje emocje są po prostu otępione i reagujesz w stanie pół snu. Obudzenie się i osiągnięcie pełnej świadomości wymaga czasu, wysiłku, skupienia i praktyki; nie dzieje się z dnia na dzień.

 

Kiedy zaczynasz pracę z tym konkretnym obszarem twojej ścieżki często okazuje się, że uświadamiasz sobie jakąś swoją reakcję dopiero kilka dni po wydarzeniu. Pod wpływem pierwszego impulsu jesteś na siebie zły, że tak późno zauważyłeś coś, czego powinieneś był być świadomy natychmiast. Taka sytuacja świadczy jednak o twoich postępach, ponieważ do teraz, niewykluczone, że w ogóle nie byłeś świadomy swojej reakcji. Mogłeś po prostu zupełnie jej nie dostrzegać. Spóźniona reakcja, w porównaniu z brakiem świadomej reakcji, bez wątpienia świadczy o postępach. Pod tym względem tylko jeśli zaakceptujesz swoją niedoskonałość – że nie możesz natychmiast stać się idealnie świadomy – będziesz cieszył się ze swojego rozwoju i coraz bardziej zbliżał się do skrócenia czasu pomiędzy danym wydarzeniem i świadomością swojej reakcji.  Zsynchronizowanie tych dwóch czynników może nastąpić jedynie w wyniku rozwoju krok po kroku. Jedynie mając świadomość, że przez większość czasu jesteś ślepy na swoje własne reakcje, możesz sprawić, że ta ślepota stopniowo zniknie. I ponieważ stajesz się coraz bardziej świadomy tego, co tak naprawdę się w tobie dzieje, staniesz się świadomy nieświadomego, wciąż istniejącego perfekcjonizmu, który uniemożliwia ci akceptowanie ludzi, siebie samego, relacji i życia takimi, jakimi są. Przez to nie możesz poradzić sobie z żadną prawdziwą sytuacją i jesteś skazany na to, żeby ponieść porażkę. Tym samym sprawiasz, że niemożliwe staje się czerpanie radości z czegoś niedoskonałego – czy jest to relacja, czy twój własny stan wewnętrzny, którymi w przeciwnej sytuacji mógłbyś się cieszyć.

PYTANIE: Jeśli czujesz w sobie agresję i nie podoba ci się to, ale to uczucie jest bardzo silne, twój zdrowy rozsądek podpowiada ci, że nie powinieneś czuć tego, co czujesz. Rozumiesz, że być może osoba, wobec której czujesz złość ma swoje problemy, ale to w niczym nie pomaga. Jak sobie z tym radzić?

Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że jeszcze nie możesz się czuć inaczej. W tym miejscu wkracza perfekcjonizm, ponieważ coś w środku ciebie mówi, „Nie powinienem doświadczać tych uczuć agresji. Powinienem wiedzieć lepiej, ponieważ on działa z poziomu swoich nierozwiązanych problemów.” Wszystko to może być prawdą, jednak jest w tym zawarte „Nie powinienem”, które dotyczy perfekcjonizmu. Jednak jeśli powiesz sobie, “Nic nie poradzę na to, że tak się czuję, ponieważ poruszam się po omacku i jako istota ludzka robię to często. Nie znam wielu odpowiedzi. Nie rozumiem innych ludzi,” wtedy jesteś w prawdzie. Ale ponieważ w pewien sposób wszyscy czujecie, że “Powinienem każdego rozumieć, wszyscy powinni rozumieć mnie i powinienem znać wszystkie odpowiedzi dotyczące mojego życia i moich osobistych ludzkich relacji,” to utrudniacie to swoją postawą.  Gdy tylko zaakceptujecie swoje ludzkie ograniczenia, agresywność i wrogość znikną; ponieważ pod agresją odkryjesz i uświadomisz sobie bycie zranionym i poczucie odrzucenia. Twój wstyd i strach wobec tych emocji powodują, że narzucasz trudne i dużo bardziej nieprzyjemne poczucie agresywności. Kiedy uświadomisz sobie ranę, która jest dużo prawdziwszym elementem, łatwiej będzie ci radzić sobie ze swoimi uczuciami i wkrótce rana się zagoi i zrobi miejsce dla jeszcze bardziej prawdziwych uczuć, które są bliższe prawdziwemu tobie. Ale przede wszystkim musisz zaakceptować swoje ludzkie ograniczenia; musisz zrezygnować z oczekiwania, że ty, tak samo zresztą jak wszyscy inni, powinieneś zawsze wszystko rozumieć i wiedzieć. Jeśli potrafisz przyznać się do tego, że poruszasz się po omacku, być może jesteś w stanie dokładniej określić czego tak naprawdę nie rozumiesz, czy czego tak naprawdę nie jesteś pewien. Zaakceptuj fakt, że ten brak przejrzystości może pozostać, a może nawet samoistnie zniknąć po prostu dlatego, że zniknął twój opór wobec niejasności. Zaakceptuj również to, że twoja agresywność nadal istnieje, zadając sobie pytanie czy nie jest ona spaczonym zranieniem. Wtedy przyznaj się do tego zranienia. W ten sposób możesz znaleźć odpowiedź znacznie szybciej niż znalazłbyś ją za pomocą hamowanego i kompulsywnego zapału popędu, który mówi, że już nie powinieneś mieć w sobie agresywności. Czy to rozumiesz?

PYTAJĄCY: Tak.

PYTANIE:  Czy ten rodzaj radosnej zgody na brak doskonałości nie sprzyja utracie chęci do dalszego rozwoju?

ODPOWIEDŹ: Absolutnie nie. Zdaje się, że omówiłem to dość obszernie w tym wykładzie. Kiedy przeczytacie go ponownie, to zrozumiecie. Pozwólcie, że powtórzę jedynie: Odróżniajcie doskonałość od rozwoju. Jeśli chcecie wzrastać i jeśli zdacie sobie sprawę z tego, że możecie stawić kolejny krok i nadal być daleko od doskonałości, to nie będziecie mieli poczucia stagnacji. Zaakceptowanie niedoskonałości nie oznacza chęci pozostania statycznym. Oznacza jedynie, że wiesz iż w tym życiu nigdy nie staniesz się doskonały, ale z całego serca chciałbyś wzrastać i zmieniać się zawsze, kiedy jest to możliwe. To jest zdecydowana różnica.    Tak, jak mówiłem to jest jedyny sposób, w jaki możesz wzrastać. Jednak bycie perfekcjonistą jest tak obciążające, prowadzi do takiego zniechęcenia, surowości i obłudy, że wzrost staje się niemożliwy. W pewnym sensie już to wiecie. Gdziekolwiek znaleźliście wielki wyidealizowany wizerunek samych siebie, ze wszystkimi jego tyranicznymi żądaniami wobec was, ze wszystkimi „powinienem” i „muszę”, teraz możecie zobaczyć, że tam, gdzie ten wizerunek wami rządził, tam nie wzrastaliście. Wzrastaliście wyłącznie tam, gdzie wasze wyidealizowane ja wami nie rządziło. Perfekcjonizm przyczynia się do obłudy i bezwzględności – a te wykluczają wzrost i rozwój, a także zmianę. Tylko kiedy potrafisz być zrelaksowany wobec swoich niedoskonałości i nie potrzebujesz udawać, aby je ukryć, tylko wtedy wzrastasz, tylko wtedy gleba jest urodzajna i podatna na wzrost.

PYTANIE: Czy mógłbym zadać pytanie również w tym temacie? Aby odróżnić zorientowanie na cel od kompulsywności, czy mógłbyś wyjaśnić w jaki sposób to drugie zjawisko należy do grupy, w której znajdują się duma, chciejstwo i strach?

ODPOWIEDŹ: Tam, gdzie istnieje perfekcjonizm, który zamiast promować wzrost blokuje go, obecne są wszystkie trzy: duma, chciejstwo i strach. Istnieje duma polegająca na pragnieniu i potrzebie bycia doskonałym. A ponieważ pewna twoja część wie, że nie jesteś doskonały, to udajesz. Ponownie podkreślę, że nie dotyczy to całego ciebie. Może istnieć wiele aspektów ciebie, które są odprężone i wolne i które nie udają. Jednak istnieją też inne obszary, w których emocjonalnie czy intelektualnie czujesz, że nie możesz przypisać sobie pewnych rzeczy. To, co ty uważasz za niedoskonałość wcale nie musi być postrzegane w identyczny sposób przez inną osobą i vice versa. Możesz wstydzić się tego, że w pewnych obszarach życia nie zawsze wygrywasz i przez to udawać, że cię to nie obchodzi, podczas gdy w innych obszarach nie udajesz. To udawanie nie jest rażącym zewnętrznym fałszerstwem, ale znacznie subtelniejszym wewnętrznym napięciem. Odrzucenie czy niepowodzenie mogą subiektywnie tworzyć niedoskonałość, której się wstydzisz i tam, gdzie istnieje taki wstyd musi istnieć również udawanie. Wszystko to wskazuje na silną dumę.

Wola małego ja, która jest formą chciejstwa mówi, “Już muszę być perfekcyjny.” Ponieważ wiesz dość dobrze, że to nieprawda, usiłujesz trzymać się przynajmniej sztucznej perfekcji. To znowu jest udawanie. Zarówno duma, jak i chciejstwo prowadzą do udawania. Albo, wyrażając to w inny sposób, zarówno duma jak i chciejstwo odciągają nas od prawdy. Wszystko to jest tak subtelne, że właściwie niemożliwym jest zrozumienie tego, jeśli nie żyjesz pracując na ścieżce i jeśli nie natknąłeś się na takie obszary emocji, które były dla ciebie niewidoczne i ukryte przed świadomością. Jeśli nie postawisz sobie za cel odkrycia ich i jeśli nie zaangażujesz się w proces odkrywania samego siebie, będą to jedynie słowa, które nie będą znaczyły zbyt wiele. A jeśli będą miały jakieś znaczenie, będą je miały teraz, ale bardzo szybko zostaną zapomniane. To zdarza się nawet wam pracującym na tej ścieżce.

Strach musi istnieć w podwójny sposób. Z jednej strony istnieje, ponieważ boisz się, że „Jeśli nie będę doskonały, to będę nieszczęśliwy, nieprzyjęty czy niekochany.” Albo strach polega na tym, że “Jeśli druga osoba jest niedoskonała, to zagrozi mojemu szczęściu.” Starasz się odpychać ten ciągły strach poprzez upór i dumę w zachowywaniu pozorów. Następnie istnieje kolejny rodzaj strachu, który jest wyjątkowo trujący – strach przed ujawnieniem tego, że nie jesteś tak doskonały jak sądzisz, że powinieneś być i że twoje udawanie może wyjść na jaw. Chcąc ochronić się przed zdemaskowaniem inwestujesz cenną energię i moc płynącą z duszy w stworzenie nowej struktury, co powoduje zubożenie twojego życia, twojej zdolności doświadczania prawdziwych uczuć i zmusza do powstrzymywania się i oszukiwania samego siebie.

PYTANIE: W poprzednim wykładzie wspomniałeś o pierwotnych i wtórnych reakcjach. Czy mam rację wnioskując, że wtórne reakcje to te, które wynikają z manipulowania emocjami, podczas gdy pierwotne reakcje pochodzą od prawdziwego ja?

ODPOWIEDŹ: Tak, w pewnym sensie masz rację. Ale nie do końca ją masz, ponieważ teraz rozmawiamy na dużo głębszym poziomie. Reakcje wtórne są skutkiem tego, co dzisiaj omówiliśmy. Są skutkiem przyczyny, którą właśnie omawiamy. Osiągnęliśmy taki poziom naszej pracy, na którym zaczynamy widzieć przyczyny, podczas gdy w przeszłości skupialiśmy się bardziej na efektach. Ale masz rację dostrzegając tę zależność. Widzisz, reakcje wtórne, czy brak reakcji pierwotnych wynikają z zahamowań, z braku spontaniczności – a dzieje się tak z powodu manipulacji.

PYTANIE: Chcę zapytać o coś bardzo subtelnego i nie jest łatwo mi to opisać. Długo chorowałem na głęboką depresję i zdałem sobie sprawę z tego, że nie udało mi się osiągnąć nic, co chciałem. Kiedy sobie to uświadomiłem i kiedy usłyszałem o czym mówiłeś – o kompleksie perfekcjonizmu – ostatecznie zaakceptowałem moje błędy. Zajęło mi to dużo czasu, ale dostrzegłem moją porażkę i na początku byłem z jej powodu bardzo nieszczęśliwy. Z czasem zaakceptowałem swoje porażki, błędy i całą resztę. Poczułem wspaniałe zaskoczenie i ulgę. I tak to trwało, choć nie wiem jak to się działo. Czasem mam wrażenie, że moje serce w dalszym ciągu płacze za wszystkim, co straciłem. I wtedy nie wiem, czy ja to tuszuję, czy to jest prawdziwe czy nie.

ODPOWIEDŹ: Tak, wykonałeś ważny krok do przodu, jednak nie kontynuowałeś go. Pozostałeś w tym miejscu i nie sprawdziłeś, co następuje później. Mam nadzieję, że to dostrzeżesz, ponieważ, jak pokazuje wcześniejsze doświadczenie, nawet jeśli ci to powiem, to niewiele zmieni, jeśli nie odkryjesz tego sam. Ale powiem ci to. Widzisz, porażki są wyolbrzymiane, ponieważ masz dużą skłonność do tworzenia emocji nieproporcjonalnych do rzeczywistych. Ważnym byłoby dla ciebie zbadać to i uświadomić sobie, że tak jest oraz dlaczego tak jest. Stwierdzenie, że odniosłeś totalną porażkę wobec wszystkiego czego chciałeś jest ogromną przesadą. Istnieją rzeczy, których chciałeś i które osiągnąłeś więc nie możesz mówić o całkowitej porażce. Widzisz jedynie to, czego chciałeś, a czego nie dostałeś i zapominasz o tym, że chciałeś również tego, co teraz masz.

Jest jednak jeszcze coś innego, co odpowiada za twoją obecną niepewność. Zbadaj swoje motywacje, zarówno te zdrowe, jak i niezdrowe i zadaj sobie pytanie, dlaczego pragnąłeś tego, czego nie udało ci się osiągnąć. Pozornie może się to wydawać oczywiste, ale to wcale nie jest takie proste. Odkryjesz niezwykłą mieszankę tego, co zdrowe i niezdrowe. Odkryjesz, że częściowo twoje motywacje dotyczące tego, czego chciałeś, a co samo w sobie było zupełnie w porządku, były podyktowane przez narzucone niedojrzałe powody, a nie przez to, co rzeczywiste dla twojego własnego ja. Z drugiej strony odkryjesz, że zdrowe motywacje, którym nie pozwalałeś pracować zostały odłożone na bok z powodu twojego perfekcjonizmu. Zablokowałeś swój twórczy rozwój wyłącznie z powodu swojego perfekcjonizmu tak, że zarówno twoje zdrowe, jak i niezdrowe motywacje przyczyniły się do twojego niespełnienia, czy „porażki”. Wybrałeś cel na podstawie częściowo niezdrowych motywacji i zabroniłeś sobie samemu osiągnąć cel z powodu niezdrowych motywacji. Może to wyglądać na paradoks, ale czy rozumiesz co mam na myśli?

ZADAJĄCY PYTANIE: W stu procentach! To brzmi bardzo słusznie!

ODPOWIEDŹ: Jeśli zbadasz i przeanalizujesz to w pełni, doświadczysz nowego wglądu odkrywając, że, nigdy nie jest za późno. Te same czynniki zamienione miejscami ze zdrowymi prądami nadal mogą dać ci spełnienie – być może niezupełnie w identyczny sposób, ale w nie mniejszym stopniu. W tej chwili to wiesz, wie to twój intelekt, ale nie możesz tego zaakceptować emocjonalnie. Nie będziesz w stanie tego zaakceptować do momentu, kiedy nie zrozumiesz w pełni tego, na co tutaj wskazuję.

PYTAJĄCY: Tak, w pełni to rozumiem.

PYTANIE: Mówiłeś o naszym prawdziwym ja i o naszym spełnieniu i o bliskości z Bogiem. Czy mógłbyś powiedzieć coś na temat człowieka, który dokonuje postępów na ścieżce po prostu wykonując pracę, którą ma do zrobienia? Kowal na wsi – nie wiem jak głęboko muszą sięgać jego analizy. Wykonuje dobre podkowy. W jego życiu zdarzają się nieszczęścia. Wygląda na spokojnego. Wiedzie skromne pobożne życie. Taki chirurg, może przyjść do domu i powiedzieć: „Pominąłem szew.” Ale on ocalił ludzkie życie. Przeprowadził dobrą operację. Czy konieczne jest, aby człowiek, który czuje, że wykonuje dobrą pracę zgodną z wolą Boga i czuje się przy tym spełniony zagłębiał się w angażujące badanie swojej podświadomości?

ODPOWIEDŹ: Jednostka ludzka jest głęboką, niejasną i złożoną istotą. Żeby pozostała niepodzielona i zjednoczona należy w jakimś procesie lub za pomocą jakiejś metody docierać do jej głębokich poziomów. Całkowicie możliwe jest, żeby ktoś był w pewien sposób spełniony, podczas gdy jakiś aspekt jego istoty czeka na rozwój i wzrost, który nie może mieć miejsca, jeśli jedynie wykonuje dobrą pracę. Wielu ludzi na ziemi może nie mieć wystarczającej dojrzałości duchowej, aby mogli eksplorować siebie tak głęboko. Dają z siebie wszystko w pracy i w rozwiązywaniu codziennych problemów, nie mając jednak świadomości swoich głębszych uczuć. Z drugiej strony istnieją pojedyncze istoty, które są tak bardzo dojrzałe duchowo i emocjonalnie, że na swój własny sposób podążają ścieżką, która może wydawać się inna jeśli chodzi o metodę i strukturę, ale jej efekt końcowy jest taki sam. Dla tych, którzy na tej skali znajdują się gdzieś pomiędzy dwoma omówionymi powyżej miejscami, a którzy chcą optymalnie rozwinąć się we wszystkich obszarach swojej osobowości, a nie tylko w jednym czy dwóch obszarach życia, konieczne jest stać się świadomym tego, co dzieje się na głębokich, niejasnych i złożonych poziomach ich duszy. Do tego niezbędna jest pewna pomoc, jakiś rodzaj ustrukturyzowanej metody, ponieważ pracując ze sobą na własną rękę człowiek zazwyczaj jest zbyt zaabsorbowany, aby widzieć wyraźnie. Poświęcanie zbyt dużej uwagi tym aspektom osobowości, które funkcjonują we właściwy sposób może prowadzić do przeoczenia tego, co jeszcze nie działa i co powinno zostać wydobyte i przepracowane.

Do pracy tej nie powinno się jednak podchodzić w duchu stwierdzenia: „Bóg tego ode mnie wymaga.” Wtedy byłoby to kompulsywne i wskazywałoby na błędne podejście do Boga, do uniwersalnych praw i do siebie samego. Praca ta nie powinna być wykonywana w duchu spełniania narzuconego nam obowiązku. Im bardziej wzrastasz do życia i do siebie samego, tym bardziej zdajesz sobie sprawę z tego, że chcesz wykonywać tę pracę ze sobą , bo pozwala ci ona żyć pełniej i szczęśliwiej, a tym samym dawać więcej szczęścia innym. Będziesz chciał przezwyciężyć swój opór przed stawieniem czoła temu, co podejrzewasz, że istnieje, ale wolałbyś, żeby w ogóle tego nie było. Nie jest to tak bardzo kwestia konieczności, ale uczynienia życia najlepszym, najpełniejszym, najbardziej znaczącym doświadczeniem – w każdym możliwym wymiarze, nie tylko w kwestii pracy. Poznanie swojego nieświadomego umysłu nie jest czymś zupełnie niezwiązanym z duszą, czy z waszym jestestwem. Wręcz przeciwnie! Niemożliwe jest w pełni wzrosnąć duchowo bez psychoanalizy, czy poszukiwania siebie. Nie istnieje oddzielenie pomiędzy życiem duchowym, a procesami psychologicznymi o ile patrzysz na nie z perspektywy poszukiwania prawdy w sobie. To jest takie proste, choć z pewnością niełatwe. Dobre uczynki są w porządku, ale w rozwoju przychodzi taki moment, kiedy chodzi o coś więcej niż dobre, miłe, pomocne działania i właściwe wykonywanie swojej pracy.

PYTAJĄCY: Dziękuję.

Bądźcie wszyscy błogosławieni. Kontynuujcie swoją pracę, stawiajcie kolejne kroki w rozwoju, ponieważ to on przynosi chwałę waszemu życiu. Chwałą nie jest wykonywanie swoich obowiązków, ale sprawianie, że jest się bardziej zdolnym do bycia w radości, a tym samym można ją przekazywać w waszym obecnie niedoskonałym życiu i wewnątrz waszych niedoskonałych relacji. Bądźcie błogosławieni, przyjaciele. Bądźcie w pokoju. Pozostańcie w Bogu.

 

Przekład z języka angielskiego: Katarzyna Hylińska