+48 697 101 474 kontakt@pathwork.com.pl

Wykład Pathwork Guide nr 188 | 15.01. 1971

Pobierz wykład w PDF: Wyklad_Pathwork_#188-Poruszanie-i-bycie-poruszanym

Pozdrowienia i błogosławieństwa dla wszystkich was tu zgromadzonych, moi najdrożsi przyjaciele. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Między nami istnieje głęboka wewnętrzna więź, która potencjalnie będzie lub już się przejawia, na płaszczyźnie rzeczywistości wewnętrznej. Tam, gdzie jak na razie jest tylko możliwością, nadal może zostać zrealizowana. Naszym celem jest dotarcie do sedna waszego prawdziwego bytu, a więc waszego prawdziwego istnienia. Prawdziwe istnienie to światło i piękno. W prawdziwym istnieniu nie ma się czego bać. Prowadzenie jakie oferowałem wam przez te wszystkie lata krok po kroku prowadzi was poprzez labirynt iluzji – labirynt waszych iluzorycznych lęków przed życiem, przed waszym ja. Wszystkie kroki, które podejmujecie, aby uniknąć przyznania się, że tak naprawdę doświadczacie tego iluzorycznego ja, odseparowują was od waszego jądra, waszego prawdziwego istnienia w szczęściu, w którym wiecie, że nie ma się czego bać. Musicie jednak przejść przez strach, aby dowiedzieć się, że wszystko to jest iluzją i aby wybrać, czy chcecie kontynuować życie w iluzji. Porzucenie takiej egzystencji wymaga wysiłku i gotowości do zmiany, zaryzykowania poznania nieznanych sposobów życia i istnienia.

Czym więc jest lęk, drodzy przyjaciele? Lęk przejawia się w wielu formach i odmianach, ma jednak jeden wspólny mianownik – lękacie się destrukcyjnych i demonicznych aspektów należących do tymczasowych, wypaczonych części waszej wewnętrznej istoty. Świadomość, znajdując się w oddzieleniu, nie potrafi pogodzić się z istnieniem destrukcyjnych aspektów. Nie potrafi, nie wie, jak ma je zaakceptować. Boi się zalania przez destrukcyjne energie tylko dlatego, że nigdy ich nie zaakceptowała. Świadomość jest zbyt dumna i niecierpliwa, zbyt ukierunkowana na ograniczającą wizję i myślenie, aby zrobić miejsce dla wszystkich sprzeczności jakie istnieją w ludzkiej duszy. Dlatego też, ze względu na ograniczającą tendencję świadomości, sprzeczności nie mogą zostać pokonane. Tylko kiedy w pełni zaakceptuje się wypaczenia, będą one mogły przemienić się i powrócić do stanu początkowego – pięknej, kreatywnej siły, która energetyzuje i przynosi moc i szczęście. Droga do szczęśliwej rzeczywistość prowadzi przez porzucenie pobożnego myślenia, które sprawia, że nie chce się zmierzyć się z irracjonalnymi, niszczycielskimi aspektami własnego ja.

To sprowadza mnie do tematu dzisiejszego wykładu. Szczególnie chcę omówić w jaki sposób poruszacie otoczenie, kiedy działacie z niszczycielskiego poziomu waszego bytu. Jak wpływacie na innych? I, odwrotnie, jak jesteście poruszani przez innych, którzy działają z własnych destrukcyjnych poziomów? Niełatwo jest pojąć ten skomplikowany i niezwykle ważny temat. Tylko jeśli już zyskaliście pewien stopień zrozumienia znajdującego się w was irracjonalnego, prymitywnego ja, znajdziecie pełny związek z tym tematem i wyniesiecie z niego pewną pomoc. Po osiągnięciu stopnia, na którym nie macie już potrzeby zaprzeczać, występować przeciwko i bronić się przed złym aspektem siebie, kiedy wyraźnie go uznacie, będziecie mogli prawdziwie radzić sobie z komplikacjami wyrastającymi z interakcji międzyludzkich na ukrytych poziomach niszczycielskiej siły i ignorancji własnej i innych ludzi.

Wszystkie istoty ludzkie cierpią z powodu podstawowego konfliktu i bólu, który istnieje bez względu na to, czy ludzie zdają sobie z tego sprawę czy też nie. I znów, im bardziej jesteście tego świadomi, tym lepiej się z nim mierzycie i radzicie sobie i tym szybciej konflikt ustępuje. Ten konflikt polega na tym, że na prymitywnym, irracjonalnym poziomie nienawidzicie i chcecie bezmyślnie niszczyć i już nie wiecie, dlaczego tak jest. Na tym poziomie jesteście całkowicie egoistycznymi istotami, a więc nie chcecie zaakceptować żadnych frustracji, małych czy dużych, nie chcecie radzić sobie z żadnymi trudnościami, co oznacza, że nie możecie skutecznie upomnieć się o swoją osobowość. Bez względu na powody, w każdym człowieku istnieje irracjonalna nienawiść i chęć niszczenia.
Udało wam się nie uświadamiać sobie tej nienawiści i niszczycielskiej siły, i właśnie to jest powodem wszystkich chorób emocjonalnych i całego cierpienia.

Wraz z postępami na drodze mierzenia się z samym sobą, coraz bardziej potraficie zaakceptować tę siłę, a przez to wykraczacie poza nią. Wraz z większą świadomością musicie radzić sobie także z zagubieniem związanym z poczuciem winy. Ukryte poczucie winy ma druzgocące konsekwencje, ponieważ samo w sobie tworzy błędne koło, które utrzymuje niszczycielską siłę. Im bardziej winni się czujecie, tym głębiej ukrywacie to co wzbudza w was poczucie winy i tym mniej potraficie to rozpuścić i przemienić. To z kolei jeszcze bardziej zwiększa poczucie winy. Im bardziej ukrywacie się przed samym sobą, tym bardziej frustrujecie siebie samych i pozbawiacie się dobra jakim z założenia jest życie; tym samym stajecie się bardziej wściekli i niszczycielscy. Nawet jeśli taka sytuacja nie przejawia się w otwartym działaniu, tak zwane nieuświadomione poczucie winy prowadzi do przejawów działania pełnego nienawiści i nastawienia, które odrzuca innych, życie i dobro istnienia.

A teraz, jak należy podejść do tego poczucia winy? Od wieków mamy dwie podstawowe szkoły. Jedna z nich mówi, że nie jesteście odpowiedzialni za swoje uczucia i ukryte nastawienia. Jesteście odpowiedzialni tylko za swoje czyny. Tak więc jeśli nienawidzicie i chcecie zabijać oraz niszczyć, nie powinniście się czuć winni z tego powodu.

Druga szkoła twierdzi, że myśli i postawy to istniejące realia, które mają wpływ na innych ludzi. Tym samym prawdziwe poczucie winy za nie jest czymś realnym. Musimy się także zastanowić czy ukryta tendencja do destrukcyjność może faktycznie pozostać bez żadnego wpływu na działania. Dopiero co mówiłem, że nie do pomyślenia jest, aby ukryta nienawiść nie przejawiała się w jakiś sposób, nawet jeśli dana osoba powstrzymuje się od wszelkich uczynków. Wstrzymywanie miłości i dawania jest także działaniem. Od czasu do czasu, nienawiść, której zaprzeczacie, przejawia się w podobno nieszkodliwej bierności, która wydaje się być skierowana „jedynie” przeciwko ja. Jednak ukryta, kipiąca gniewem nienawiść powstrzymuje spełnianie dobrych uczynków miłości i dawania; powstrzymuje daną osobę od wnoszenia swojego wkładu w życie. Tak więc, w ostatecznej analizie, wszystkie działania wypływają z rzeczywistej istoty i energii danej osoby.

Te podobno różne szkoły – lub podejścia do życia istnieją w każdym i wywołują wiele zamieszania. Która z nich jest prawdziwa? Jak odpowiedzieć na to pytanie? Musimy wyjaśnić tę kwestię zanim głębiej omówimy wzajemne interakcje zachodzące między ludźmi na poziomie destrukcyjnym. Czy oba rozwiązania mogą być prawdziwe? Czy wzajemnie się wykluczają?

Musicie zrozumieć, że poczucie winy pochodzące z prymitywnego niszczycielskiego ja jest o wiele bardziej destrukcyjne niż sam zły aspekt. Aby móc rozpuścić tę część, należy ją zaakceptować. Istnieje także ogromna różnica pomiędzy jawnym działaniem zniszczenia a umysłowym i emocjonalnym istnieniem tego aspektu w ludzkości. To jest prawda, pomimo tego, co powiedziałem wcześniej na temat skutków i wpływów ukrytych postaw. A jednak przyjęcie samo-destukcyjnej, samo-niszczycielskiej winy za posiadanie ukrytej destruktywności pogarsza sprawę o wiele bardziej. Z powodu tego poczucia winy unicestwiacie samych siebie a przez to wzrasta wasza siła niszczycielska. Zabraniacie sobie życia.

Mimo to, myśli, uczucia, pragnienia i postawy mają moc. Jesteście w stanie pogodzić te podobno sprzeczne prawdy tylko dzięki szczerym próbom uświadomienia sobie własnej destruktywności bez usprawiedliwiania jej istnieniem destrukcyjności lub ograniczeń innych ludzi. Kiedy tylko uświadomicie sobie siłę niszczycielską przestaje ona być aktywna, choć nie zaprzeczacie jej istnieniu ani jej nie ukrywacie. Kiedy zaprzeczacie istnieniu własnej złośliwości i egotyzmu, przysparzacie sobie i innym problemów. Na przykład, jeśli jesteście w fazie zaprzeczenia, czujecie potrzebę obwiniania i oskarżania, tak aby inni czuli się odpowiedzialni za to, za co wy czujecie zbyt wielką winę, aby móc się z tym uczciwie zmierzyć. Nawet osoby sumiennie pracujące na naszej ścieżce skupiają się na prawdziwym lub wyimaginowanym złu czającym się w innych, aby zaprzeczać własnym negatywnym aspektom. Zniekształcają i wyolbrzymiają, aby zwodzić. Pracujecie na pół-prawdach – ponieważ to czego używacie jako własnego przykładu przeciwko innym może zawierać elementy prawdziwego zła znajdującego się w nich, ale nadal nie są oni odpowiedzialni za waszą niedolę. Wasze nalegania na to, że jest inaczej są głębokim przejawem zaprzeczania odpowiedzialności własnej i zależności. W konsekwencji, mówicie „Jestem zależny od istnienia zła w innych lub jego braku.”

Łatwo jest dostrzec w jaką udrękę wkłada takie postępowanie. Jeśli na półświadomym poziomie wyrażacie te przekazy w życiu, musicie zapłacić cenę na głębszym poziomie nieświadomości i dokończyć rozpoczęty proces. Trzeba wtedy wyrazić w życiu także poniższe twierdzenie: “zło, które w sobie mam jest odpowiedzialne za cierpienia innych.” Tym samym oscylujecie pomiędzy infantylną zależnością, pozostając w iluzji bezradności w obliczu krzywd zadawanych przez innych a wszechmocą, w iluzji krzywdzenia innych przez brak jedności własnej.
I odwrotnie, w momencie całkowitego przyjęcia odpowiedzialności za własne cierpienie dzięki szukaniu zniekształceń i tendencji destrukcyjnych w sobie, uwalniacie się od poczucia winy bez względu na to, jak źli są inni ludzie. Z własnego doświadczenie dowiecie się, że stopień w jaki destrukcyjność innych wpływa na was zależy od tego jak bardzo ignorujecie własne negatywne aspekty i tak samo innych porusza wasza negatywność w stopniu, w którym zaprzeczają własnej.

Uznanie irracjonalngo ja, bez całkowitego zanurzenia się w nim, uwalnia. Skupianie się na złu wyrządzonym przez innych jest samo w sobie działaniem destrukcyjnym, które uniemożliwia walkę z własnymi demonami. Moim zamiarem nie jest przekazanie wam, że należy przyjąć wyłączną odpowiedzialność za jakiś konflikt i wybielić drugą osobę. Tam, gdzie dochodzi do negatywnej interakcji, winę ponoszą obie strony. Ale porównywanie i mierzenie odpowiedzialność własnej wobec odpowiedzialności drugiej osoby, aby na poziomie emocjonalnym zrobić z siebie ofiarę jest równoznaczne z odrzuceniem swojego udziału, nawet jeśli powierzchownie deklarujemy, że także przyczyniliśmy się do takiej a nie innej interakcji. Kiedy szukacie własnego wkładu jaki wnieśliście do negatywnej interakcji niezmiennie zaczynacie rozumieć jak obie strony wpływają na siebie nawzajem z poziomów destrukcyjnych. Wtedy naprawdę dzielicie się odpowiedzialnością za konflikt. Taka wiedza jest niezwykle uwalniająca. Uwalnia od samo-niszczącego poczucia winy przy jednoczesnym pozostawieniu poczucia odpowiedzialności. Pozwala na dostrzeżenie i wyrażenie udziału drugiej osoby we wspólnym skutku bez przemiany w oskarżającego sędziego, stawiającego się w roli ofiary. Przynosi to pożyteczny skutek i zazwyczaj sprawia, że wasze słowa są skuteczne, jeśli druga osoba w ogóle przejawia chęć szczerej komunikacji. Jeśli jednak sytuacja jest inna nie będzie to już dla was niszczącą frustracją. Nie zależycie już od udowadniania swojej niewinności. Widzicie i znacie prawdę. Wyraźna wiedza umacnia was i rozpuszcza negatywną energię. Kiedy własne zło ukrywacie za złem innych, niezmiennie stajecie się słabi, a wasza walka jest nieskuteczna. Skuteczna walka i zdrowa agresja są możliwe dopiero kiedy nie chowacie się już przed szczerym wglądem w siebie i własną niszczycielską siłą – kiedy przestajecie być hipokrytami na tym najbardziej subtelnym z poziomów.
Widzicie więc moi przyjaciele, podobno przeciwne postawy łączą się dzięki kluczowi, który nieustannie wam polecam: zmierzcie się ze swoim złem – waszą irracjonalnością i prymitywnymi niszczącymi aspektami – nie tracąc z oczu faktu, że jest to tylko niewielka część was. Jeśli całkowicie identyfikujecie się ze swoją ukrytą niszczycielską częścią, nie będziecie mogli żyć i wziąć za nią odpowiedzialności. A jednak, im bardziej ją ukrywacie, tym bardziej skrycie wierzycie, że to jest właśnie wasze prawdziwe ja, wasza jedyna prawda. Kiedy wyjmiecie ją z ukrycia, zrozumiecie piękną rzecz, że jesteście czymś o wiele, wiele więcej niż skrycie wierzyliście. Stosując moje rozwiązanie nie okazujecie zła, bezpośrednio lub pośrednio – nie szerzycie go. Bezpośrednio i skutecznie radzicie sobie ze złymi myślami, uczuciami i pragnieniami, jeśli tylko przyznacie im rację bytu. Jeśli zaprzeczycie ich istnieniu, trucizna zacznie się sączyć poczynając od was i dochodząc do innych a także płynąc przez waszą psychikę i ciało fizyczne.
Można zweryfikować każdy dzień życia, jeśli szczerze spojrzy się na interakcje we własnych relacjach, kluczem do życia jest szczere uznanie prymitywnej, destrukcyjnej części. Takie rozwiązanie umożliwi wytrzymanie szczęścia prawdziwego świata, który nieustannie próbuje się z wami połączyć, a który ślepo odpędzacie, dopóki ze strachem zaprzeczacie własnej negatywnej stronie.

Omówmy teraz w jaki sposób poruszacie innych z tych pozytywnych, poznanych, oczyszczonych poziomów istnienia. Te czyste, wolne poziomy, na których znajdujecie się w prawdzie i miłości – gdzie oddajecie siebie, a jednak nadal jesteście silni i asertywni i nie pozwalacie, aby destrukcyjność drugiej osoby was zniszczyła – mają silny wpływ na otoczenie. Przejawia się on na wszystkich poziomach. Na poziomie działań i słów, posiadacie szczególną siłę, bezpośredni wpływ na dobro, dajecie przykład, choć wasza siła będzie czasami źle rozumiana. Ci, którzy starają się uczynić was odpowiedzialnymi za własne cierpienia i przypiąć wam swoje zło poniosą porażkę, ponieważ nauczyliście się stawiać czoła destrukcyjnemu ja. Wasza wolność czasem powoduje urazę, ale w dłuższej perspektywie ma oczyszczający skutek. Wasza czysta energia przenika mrok i rozpuszcza truciznę negatywności innych ludzi. Tym samym, osoba wolna może ominąć warstwy zła i aktywować to co jest najlepsze w innych, co da im przeczucie, kim mogą się stać i przestaną uciekać od siebie samych.

Taką wolność posiada się do takiego stopnia, w jakim udało się rozpuścić zło w sobie i innych. Poruszacie podobnie wyzwolone poziomy psychicznej rzeczywistości innych, tak aby stworzyć coraz więcej wspaniałej energii. Ta energia mnoży się i rozprzestrzenia, jednocząc się z innymi podobnymi strumieniami energii. Przenika przez trujące ściany oddzielenia postawione przez ignorancję, iluzję i złe zamiary. A wiecie od czego zależy ta siła: ciągłego uznawania irracjonalnej destruktywności w was.

Kiedy znajdujecie się w stanie pomiędzy, a więc czasami stosując to rozwiązanie a czasami nie, na poziomach nieuświadomionych toczyć się będzie ciągła walka pomiędzy wami i innymi ludźmi. Tam, gdzie wolność jest wciąż słaba, może ulegać dzikości poczucia winy pochodzącego od osoby, która wciąż silnie zaprzecza odpowiedzialności własnej przez co wyolbrzymia swoje słuszne oskarżenia. W innych przypadkach i relacjach, wyzwolona prawdziwa siła może wygrać z osłabionym negatywnym ja drugiej osoby – której przewidywania i oskarżenia nie zostaną zneutralizowane, jeśli znajdujecie się w stanie zaprzeczenia i oskarżeniem, ale które z łatwością da się zneutralizować będąc wolnym dzięki uznaniu własnej destrukcyjności – nawet jeśli tylko do pewnego stopnia.

Kiedy nieuświadomione poziomy dwojga ludzi wpływają na siebie, należy wziąć pod uwagę zmieniający się, wahający stan obu z nich. W każdym momencie, wynik określany jest przez stopień w jakim jedno z nich lub oboje stosują klucz życia. Działania wojenne lub wzajemne zniszczenie jest ostatecznym rezultatem dwóch bytów – narodów lub osób – nie korzystających z klucza. Im bardziej stosujecie moje rozwiązanie i przestajecie ukrywać się za złem innych, tym bardziej wzmacniacie cały byt i umożliwiacie przejaw prawdziwego ja. Ono z kolei połączy się z uwolnionymi aspektami innych ludzi i zachęci ich, jednocześnie pokonując negatywności. Tym samym, pomożecie innym zrozumieć, że negatywne aspekty nie stanowią całej rzeczywistości i pomożecie im doświadczyć prawdziwego ja wykraczającego poza te negatywności. Taka interakcje zaistnieje niekoniecznie dzięki temu co mówicie, ale jak poruszycie ich byt. To co mówcie, także oczywiście będzie miało inny efekt. Jak to mówicie, jak się zachowujecie, co czujecie do innych zostanie określone przez stopień w jaki akceptujecie własne ciemne strony. W ten sposób szerzy się dobro.

Nieuznana, projektowana na innych destrukcyjność natychmiast porusza swój odpowiednik w innych ludziach. Wzajemne oskarżenia, słuszne z waszej perspektywy obwinianie, przymus zbierania dowodów przeciwko drugiej stronie – cała ta unikowa taktyka tworzy spory i konflikty, ból i zagubienie.

A teraz odwróćmy proces. W jaki sposób inni poruszają was? Całkiem sporo ludzi żyje w pewnej harmonii i sile, ponieważ przeszli pracę ze sobą i osiągnęli punkt, w którym nie inicjują już destrukcyjności. Większość ludzi znajduje się w stanie pełnej lęku obrony przed życiem, nawet jeśli nie ma ku temu żadnego powodu a oni sami mają kontakt z osobami gotowymi okazać im miłość i pomoc. Tym samym szerzą zło poprzez bycie w pobliżu prawdy i miłości, dawania i otrzymywania. Ale sporo rozwiniętych ludzi już nie znajduje się w tym stanie, są, jak wspomniałem, na tyle wolni, aby dać z siebie to co najlepsze, bez obrony. To jednak nie sprawia, że są odporni na niszczycielską siłę innych. Można ich łatwo poruszyć poprzez nieuświadomione negatywne myśli i uczucia, zanieczyszczoną energię innych ludzi, pozostają więc w roli ofiary i uzależnieniu. Tak jakby ich wyrażenie życia zawierało się w następującym twierdzeniu: „Domagam się doskonałości, abym mógł pozostać w tym co zyskałem, abym mógł pozostać w moim jasnym, radosnym stanie.” Jeśli tak się dzieje, muszą dokonać znacznego postępu, ponieważ prawdziwa odporność na destrukcyjność innych przychodzi, kiedy nie ma już zależności. Jeśli negatywność innych ma na was wpływ oznacza to, że wątpicie w siebie i macie poczucie winy, ponieważ nie zmierzyliście się z całym zagubieniem i niszczycielskimi impulsami. Niejasne obszary wciąż istnieją bez względu na to jak często już przez to przechodziliście; inaczej zło innych nie dotykałoby was tak bardzo i nie bylibyście na nie tak podatni. Oznacza to, że musicie powrócić na Ziemię i żyć w tej sferze dwoistości, gdzie trzeba walczyć z przeciwnościami – przyjemnością i bólem, życiem i śmiercią, dobrem i złem. Nie da się wyjść poza te sprzeczności, dopóki nie zastosuje się klucza życia.

Kiedy negatywne aspekty innych tak bardzo poruszają, należy odkryć co czyni was tak podatnymi. Taka zależność i podatność na poziomie psychiki odpowiada psychologicznemu odrzuceniu odpowiedzialności własnej i ciągłemu obwinianiu życia lub innych ludzi za własne nieszczęścia. Oznacza to, że w jakimś obszarze nie spotykacie się szczerze z samym sobą. Ponieważ jeśli robicie to w pełni, negatywna energia i emanacja innych nie ma na was żadnego wpływu. Nie ma potrzeby budowania fałszywej osłony, która odpiera wszystko, a więc nic do was nie dociera. W końcu, jednym z celów stawiania takiej osłony jest odpędzenie bólu wywołanego przez okrucieństwo i wrogość innych ludzi, nieusprawiedliwionych żądań, które kierują do świata, a więc i do was. Możecie zdawać sobie sprawę z tego strachu, ale stopniowo badacie i odkrywacie, że te osłony blokują wszystko i cokolwiek życie tak obficie ma do zaoferowania. Tak więc, osłony działają na waszą szkodę. Powstrzymują dobre aspekty życia od przyjścia do was, a najlepsze aspekty w was od wyjścia do życia i wypełnienie się tym co najlepsze – własnymi dobrymi uczuciami.

Kiedy porzucicie obronę, stopicie się z życiem, psychiczną istotą innych ludzi, wymieniając się miłością i prawdą. Prawda uniwersalna przejawia się w unikalny sposób w każdej osobie. Różnorodność tych przejawów nadaje życiu wyjątkowego smaku, nie mącąc głębokiego spokoju jednostki. Przepływ wymiany wzbogaca tak głęboko, że nie mam słów, aby to opisać. Jest to dokładna odwrotność życia unieruchomionego w murach obronnych, które całkowicie oddzielają was i tworzą ogromną samotność. Taka osłona prowadzi do bardzo zależnej, ograniczonej i pełnej cierpienia egzystencji.

Z drugiej strony, w waszym obecnym stanie nie da się żyć całkowicie nieosłoniętym, ponieważ nie zbadaliście jeszcze tych poziomów istnienia, na których obwiniacie innych za ich zło, bo boicie się stawić czoła własnemu. W tym stanie jesteście niezwykle podatni – co można racjonalizować dumnym twierdzeniem, że jest się osobą „wrażliwą.” Ale ta wrażliwość w sensie duchowym nie jest oznaką wyjątkowej indywidualności. Sama w sobie jest wypaczeniem i jako taka jest zbędna. W tym “wrażliwym” stanie wszystko będzie was ranić i przenikać. Jeśli nie używacie mojego rozwiązania wielokrotnie i stanowczo, zdecydowanie potrzebujecie niszczącej ochrony, która wyklucza was z życia.

Waszym zadaniem jest znalezienie takiej formy istnienia, w której jesteście odpowiednio i realistycznie chronieni, nie zaś w samo-destrukcyjny i nierealistyczny sposób. Rzeczywista i odpowiednia obrona przed złem pochodzącym od innych ludzi jest działaniem codziennym, bezpośrednim, stanowczym i dzieje się poprzez konfrontowaniem się z samym sobą. Jeśli przestaniecie z przyzwyczajenia spychać na bok i racjonalizować sprawy, które was niepokoją, najpierw zobaczycie, że jesteście zmartwieni postępowaniem innych wobec was, co może się wydawać lub naprawdę być niesprawiedliwe. Ale nie pozostawajcie na tym poziomie, przekonując siebie, że działania innych usprawiedliwiają i wyjaśniają wasze wzburzenie. Kiedy oprzecie się tej pokusie, wsłuchajcie się w lekcje i znaki jakie daje wam życie.

W dniu, który spędzicie w stanie radości, w którym nie odpieracie życia z wewnątrz i z zewnątrz, ale zamiast tego kontaktujecie się z zakamarkami waszej duszy a przez to i całym wszechświatem, w którym emanujecie radością i macie głębokie i znaczące wymiany z innymi ludźmi, wiedźcie, że takiego dnia nie osłanialiście się przed niczym. Lecz może mieliście to szczęście, że weszliście w psychiczną sferę silnej, jasnej, wyzwolonej duchowej energii i świadomości. Nie napotkaliście żadnej nieuświadomionej destrukcyjności innych.

Jeśli to ostatnie jest powodem waszej radości, czy naprawdę jesteście bezpieczni i wolni? Czy nie jesteście wciąż zależni, a więc niechybnie zaniepokojeni bez względu na to czy zawsze doświadczacie takiego niepokoju i podejrzliwości. Odpowiedź jest oczywista. Musicie iść na przód, aby stać się w pełni sobą, a przez to nie potrzebować już niszczącej obrony, która oddziela was i przenosi odpowiedzialność z waszego stanu na innych.

Większość dni daje szansę, aby tego dokonać. Reakcje poczucia dyskomfortu z samym sobą i innymi są dobrą wskazówką. Zbadajcie je. W sytuacjach jakie napotykacie w życiu i waszych reakcjach na nie, znajdziecie najlepszego terapeutę: samo życie.

Życie oferuje wam możliwość zobaczenia czegoś, czego jeszcze szczerze nie rozpoznaliście. Dlaczego jesteście tak podatni? Jeśli wsłuchacie się w ból lub poczucie dyskomfortu, które teraz wam przeszkadza i z całą mocą i determinacją odważnego ja zdecydujecie, że chcecie zobaczyć część siebie odpowiedzialną za to, że porusza was zło innych ludzi, na pewno ją odkryjecie i staniecie się bardziej wyzwoleni i bezpieczni niż kiedykolwiek dotąd.

Niestety ciągła pokusa skupiania się na wadach lub złu czającym się w innych ludziach oddziela was od miejsca, w którym powinniście się znajdować. To co widzicie w innych, może, ale nie musi być prawdą, jednak spokój i jasność na ten temat pojawią się tylko jeśli w pełni zrozumiecie, dlaczego jesteście podatni na negatywne aspekty innych.

Jeszcze raz muszę podkreślić, jak ważne jest skorzystanie z tego klucza. Chciałbym wam dziś powiedzieć, przyjaciele, że ci z was, którzy podążą bardzo wyczerpującą, ale bardzo prawdziwą ścieżką Pathwork, odnajdą niebroniony, płynny stan bezpieczeństwa, szczęścia i pokoju. Ta ścieżka jest tak wyczerpująca, ponieważ nie zostawia miejsca na przewidywania i ucieczkę. Niektórzy odpadają, gdyż nie chcą jeszcze przejść całej drogi z samym sobą i wolą rozwodzić się nad winą. Ale ci z was, którzy podążą za mną do końca na pewno odnajdą prawdę istnienia. Nie można zaprzeczać, że ścieżka jest jak wyjątkowo wymagający przełożony, właśnie dlatego, że nie pozwala na ucieczkę. Pozbywa się całej sentymentalności, która rozwija słabości i unikanie samego siebie. Jednak dzięki temu dotrzymuje słowa, jak wielu z was zaczyna się o tym przekonywać.

Prawdziwe wartości znajdziecie tylko kiedy zbierzecie odwagę do znalezienie złych, wypaczonych aspektów. Tak odnajdziecie prawdziwą zdolność do kochania i bycia kochanym – nie jako jedynie ideał lub iluzję, ale jako codzienność w życiu.
To nie są puste obietnice ani odległe wyobrażenia. To obietnice, które życie spełni wobec osoby korzystającej na tym poziomie egzystencji z klucza życia. Im częściej to robicie, tym mniej będziecie musieli się bronić przed bólem, a przez to i przed błogością życia, darem życia, który stale do was przyjdzie.