+48 697 101 474 kontakt@pathwork.com.pl

Wykład Pathwork No. 140 | 4 lutego 1966

Pobierz wykład w PDF: Wyklad_Pathwork_#140-Konflikt

Pozdrowienia, moi drodzy przyjaciele. Błogosławieństwo, ponownie, dla każdego z was, na każdy krok, na każdy wysiłek, jaki podejmujecie na drodze do wyzwolenia.

W tym wykładzie połączę wiele wątków, które omawialiśmy ostatnio. Z łatwością dostrzeżecie powiązania. Ale najpierw, tytułem wstępu, przyjrzyjmy się znaczeniu bólu i jego prawdziwej przyczynie. Cierpienie jest wynikiem konfliktu. Pojawia się, gdy w osobowości istnieją dwa przeciwstawne kierunki. Kierunek uniwersalnych sił twórczych jest zgodny z kierunkiem światła, życia, wzrostu, rozwoju, afirmacji, piękna, miłości, włączenia, zjednoczenia, najwyższej przyjemności. Kiedy ten kierunek jest antagonizowany przez negatywną siłę, powstaje zakłócenie. Nie ono samo wywołuje ból, ale brak równowagi i szczególny rodzaj napięcia spowodowany negatywną siłą. To ona wraz z napięciem powoduje cierpienia. Bardzo ważne, aby to zrozumieć, moi przyjaciele, żeby móc śledzić dalszą część tego wykładu.

Zasada, którą tu wyjaśniam, sprawdza się na wszystkich poziomach. Niewątpliwie łatwo ją  zdefiniować na poziomie fizycznym. System fizyczny, podobnie jak wszystkie inne układy lub płaszczyzny we wszechświecie, również dąży do harmonii i zdrowia. Gdy pojawia się złowroga siła, działająca w negatywnym kierunku, ciągnięcie obu wzajemnie znoszących się sił boli. Można powiedzieć, że właściwie owo sprzężenie jest przyczyną bólu; kiedy człowiek przestaje z nim walczyć, odpuszcza i poddaje się cierpieniu, ból ustaje. Wiele osób przekonało się o prawdziwości tej zasady. W momencie, gdy zaprzestaje się walki pomiędzy dwiema przeciwstawnymi siłami i zaakceptuje się istnienie negatywnego kierunku, ból musi ustąpić.

Kiedy napięcie miedzy siłami pozytywną a negatywną jest bezskutecznie zwalczane, zaś osobowość pragnie zdrowia, to jednocześnie człowiek zaprzecza, że pragnie również braku zdrowia. Ponieważ dążenie do braku zdrowia jest tłumione i ignorowane, tym bardziej napięta staje się walka o zdrowie. Takie jest źródło bólu. Gdyby osobowość była świadoma, że pragnie zarówno zdrowia, jak i braku zdrowia, walka natychmiast ustałaby, ponieważ pragnienie choroby nie może być utrzymane ‒  tylko pragnienie harmonii może. Nieświadomość tworzy lukę między przyczyną a skutkiem. Przyczyną jest negatywne pragnienie, a skutkiem ‒ zakłócenie systemu. Sprzężenie obu przeciwstawnych sił utrzymuje się, co prowadzi do cierpienia.

Kiedy jednak ten proces zostanie w pełni zrozumiany, zaś trwające, nieubłagane konsekwencje negatywnego pragnienia zostaną zaakceptowane, można pozwolić sobie wejść w ten istniejący ból, a on ustanie. Niekoniecznie jest to destrukcyjny sposób przyjmowania bólu, ani też masochistyczny, samokarzący element, który sam w sobie jest nośnikiem i utrwalaczem negatywnego pragnienia. Jest to pełna akceptacja faktu ‒ wraz z uznaniem go cierpienie ustaje. Dobrym przykładem jest fakt bezbolesnych narodzin. Jest to zasada niezmagania się ‒ wyjaśnił ją Jezus Chrystus, mówiąc: „Nie stawiajcie oporu złu”.

Gdy walka na wszystkich poziomach jest zbyt zacięta, pojawia się śmierć. Może być ona także skutkiem rezygnacji z walki. Dotyczy to oczywiście wymiaru fizycznego. Dlatego ból fizyczny ustaje, gdy ustaje napięcie ‒ a to dzieje się w chwili śmierci.

Na poziomie psychicznym i emocjonalnym mechanizm powstawania bólu jest podobny do tego na poziomie fizycznym. Kiedy walka jest w pełni zrozumiana i uznana jako przejściowa, zaś skutek ‒ zaakceptowany jest sam w sobie, jednak ze świadomością słuszności towarzyszących mu konsekwencji ‒ ból psychiczny lub emocjonalny ustaje. Nie dzieje się tak, gdy pragnie się czegoś negatywnego, ponieważ, jak widzieliśmy, to pragnienie jedynie tworzy nowy kierunek, przeciwny do pierwotnego, pozytywnego. Nie dzieje się to również przez porzucenie afirmacji, ale przez zrozumienie tu i teraz. Wówczas ból psychiczny i emocjonalny ustają, tak jak ból fizyczny ustaje, gdy porzuca się przeciwne przyciąganie. Wszystko to jest możliwe do zweryfikowania i zostało sprawdzone na całym świecie. Ci z was, którzy podążają ścieżką samorealizacji, przynajmniej raz tego doświadczyli.

Na planie duchowym, moi przyjaciele, jest inaczej. Płaszczyzna duchowa jest przyczyną, podczas gdy wszystkie inne płaszczyzny lub sfery świadomości są skutkami. Płaszczyzna duchowa jest źródłem pozytywnego kierunku. Nie zawiera ona i nie może zawierać kierunku negatywnego. Kierunek negatywny kreuje i jest tworzony przez różne postawy niezgodne z pochodzeniem wszelkiego życia. Płaszczyzna duchowa jest jednością samą w sobie. Dlatego dysharmonia, przeciwstawne kierunki, a w konsekwencji ból nie mogą się tam zrodzić.

Ludzie, którzy są wolni od wewnętrznych sprzeczności i cierpienia żyją w jedności ze sobą i wszechświatem. Mogą być w całkowitej harmonii tylko wtedy, gdy podążają nieprzerwaną ścieżką swoich sił życiowych, wyznaczaną przez moce światła. Gdyby to było możliwe, aby jednostka w pełni chciała tego, co negatywne, ból też by ustał. Jednak to wykluczone, ponieważ prawdziwe „ja” jest dostrojone do świata absolutnej konstruktywności. Taka jest ostateczna rzeczywistość, więc bezsensowne jest nawet wyobrażanie sobie, że ktokolwiek mógłby żyć w jedności ze sobą i wszechświatem, będąc ukierunkownym negatywnie. Życie, w swoim zasadniczym i głębokim charakterze, nigdy nie może być ukierunkowane negatywnie. Negatywna orientacja nie może być niczym innym, jak tylko zniekształceniem. Ponieważ pod deformacją nadal istnieje to, co prawdziwe i pozytywne, odczuwamy te sygnały, niezależnie od wadliwej warstwy i tymczasowej negatywnej siły. Ponieważ człowiek i życie stanowią jedność, nikt nigdy nie może być w pełni negatywny. Zawsze, gdy w człowieku jest jakaś negacja, musi istnieć napięcie i konflikt, a także ból. Kierunek negatywny jest przeciwny życiu, a brak życia nie może być nigdy całkowicie pożądany ani nawet wyobrażany jako wolny od sprzeczności, ponieważ nie ma to sensu.

Bardzo ważne jest, aby zrozumieć, moi przyjaciele, że to, co negatywne, może być pożądane tylko przez jedną części osobowości, nigdy zaś przez całą jej istotę. Zawsze będzie istniała jakaś część psychiki, która gwałtownie sprzeciwia się negatywnemu pragnieniu, a więc musi to rodzić ból. Zarówno na poziomie fizycznym, jak i emocjonalnym i psychicznym, możliwe jest tymczasowe zaakceptowanie tego, co negatywne jako etapu przejściowego, rozumiejąc, że jest to skutek nieumyślnej przyczyny i jedynie chwilowe zakłócenie. W zrozumieniu i akceptacji zaprzestaje się walki. Akceptuje się to, co negatywne, bez ostateczności i z obiektywną postawą, która nie przeszkadza. Jednak na płaszczyźnie duchowej, która obejmuje cały byt, całe życie, źródło wszystkiego, jest to niemożliwe. Całkowita istota nie może nigdy całkowicie pożądać negatywności.

Ból i cierpienie są zawsze wynikiem oddziaływania na osobowość dwóch tendencji, którymi są kierunki życia i antyżycia. Można je również nazwać kierunkiem miłości i kierunkiem nienawiści, izolacji i strachu; kierunkiem pozytywnym i negatywnym. Zewnętrzne warstwy osobowości muszą cierpieć tak długo, dopóki nie zostanie osiągnięta jedność. Jedność istnieje wyłącznie w pełnej rzeczywistości kosmicznej zasady twórczej. Jest niezmiernie ważne, moi przyjaciele, abyście zrozumieli, o czym tu mówię, ponieważ to zrozumienie musi otworzyć nowe drzwi.

Wielu moich przyjaciół przekroczyło ważny próg na swojej drodze, odkrywając i uświadamiając sobie, gdzie sami pragną tego, co negatywne. Jest to niezwykle istotny, nowy etap. Świadomość swoich negatywnych pragnień wobec braku ich istnienia, stanowi dla człowieka ogromną różnicę. Istnieją, oczywiście, stopnie tej świadomości. Można zdawać sobie z nich sprawę pobieżnie i przelotnie. Można przyjrzeć się im wnikliwie i zapomnieć. Jednak im większa będzie świadomość pragnienia negatywnych rzeczy, tym bardziej będziecie kontrolowali siebie, swoje życie i tym mniej będziecie się czuli bezrdnymi, słabymi ofiarami.

Gdy jednostka nie jest świadoma pragnienia czegoś negatywnego, jej cierpienie musi być nieskończenie większe niż jakiekolwiek cierpienie lub ból, które mogą się pojawić, gdy człowiek jest świadomy, że sam tego pragnie. Brak takiej świadomości musi tworzyć klimat psychiczny, w którym jednostka czuje się wyróżniona jako ofiara. Nieuniknione jest poczucie bezradności, gdy brakuje świadomości, że efekt został wywołany przez samego siebie. Oddzielenie w świadomości przyczyny od skutku musi wywołać dezorientację, zwątpienie i beznadzieję. W momencie, gdy świadomość negatywnego pragnienia została osiągnięta poprzez żmudne zmagania w tej pracy, wiecie przynajmniej, moi przyjaciele, co jest przyczyną waszych zewnętrznych trudności i niepożądanych sytuacji. Nawet zanim będziecie w stanie porzucić negatywne pragnienia, ponieważ nie rozumiecie jeszcze przyczyny ich istnienia, to sama świadomość, że sami stworzyliście niepożądane przejawy w waszym życiu, uczyni was bardziej wolnymi ludźmi.

Ci z was, którzy dokonali tych pierwszych kroków w kierunku uświadomienia sobie negatywnych pragnień, muszą ostrożnie rozszerzyć tę świadomość i powiązać ją z niepożądanymi przejawami w swoim życiu. Ten istotny krok nie może zostać pominięty. Jest bowiem rzeczywiście możliwe, aby być świadomym, przynajmniej w pewnym stopniu, negatywnego pragnienia, a mimo to ignorować fakt, że to negatywne pragnienie jest bezpośrednią przyczyną wielu przejawów w waszym życiu, z którymi usilnie walczycie. I to jest właśnie wasz ból. Zmagacie się z czymś, co sami wywołaliście i nadal wywołujecie, a jednocześnie zawsze istnieje pociąg w kierunku światła, w kierunku całości, w kierunku miłości, integracji i konstruktywności, ku pięknu i rozwojowi. Wasze zaprzeczenie kierunku ku całości i zapomnienie o tym zaprzeczeniu ‒ nieświadomość, że chcecie dwóch przeciwstawnych rzeczy w tym samym czasie ‒ dezorientuje was i sprawia wam ból. To, co jest potrzebne, aby istota osiągnęła tę świadomość można łatwo zrozumieć.

Ci z was, którzy po raz pierwszy dostrzegli swoje negatywne pragnienia, zyskali nową siłę i nową nadzieję. Gdy tylko ta świadomość jest żywa, widzicie, najpierw jako zasadę, a potem jako możliwość, jak może wyglądać wasze życie, gdy nie będziecie już mieli negatywnych pragnień, nawet jeśli nie wiecie jeszcze, dlaczego i w jaki sposób upieracie się przy negatywnych pragnieniach i dlaczego je w sobie nosicie. Ale sama świadomość, że je macie, a następnie powiązanie ich z niepożądanymi rezultatami, musi dać wam nową nadzieję i nową perspektywę.

Ci z przyjaciół, którzy nie zdobyli jeszcze tej świadomości, powinni dołożyć wszelkich starań, aby odnaleźć swoje negatywne pragnienia. Z pozoru większość ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie, w jaki sposób może ukrywać destrukcyjne pragnienia. Nawet niektórzy przyjaciele, którzy są na tej ścieżce od dłuższego czasu, mogą jeszcze nie być w stanie poczuć, że kierują się w stronę destrukcji. Medytujcie i naprawdę starajcie się znaleźć to, co jest w was. Jest to jeszcze trudniejsze, gdy człowiek z zapałem wypiera się tych aspektów życia, które pozostawiają coś do życzenia i nie chce stawić czoła brakowi czegoś, cierpieniu z powodu czegoś. Ten rodzaj zaprzeczania własnym uczuciom i tęsknotom uniemożliwia osiągnięcie prawdziwego spełnienia.  Kilku moich przyjaciół, podążających dluższy czas ścieżką duchowego rozwoju, nadal nosi w sobie takie zaprzeczanie.

Zadajcie więc sobie pytanie: „Czy mam, czy doświadczam, wszystkiego na miarę moich możliwości? Co przeszkadza mi być może bardziej niż to, do czego się przyznaję?”. Byłoby to pierwsze pytanie, trafne pytanie dla tych, którzy mają tendencję do uciekania od swoich niespełnień, zaprzeczania im, pomijania ich i fałszowania swojej sytuacji. Oczywiście, są też ludzie, którzy są aż nazbyt świadomi swojego cierpienia i tego, czego im brakuje, ale są oni odłączeni od wewnętrznego mechanizmu, który powoduje negatywny skutek.

Praca na tej ścieżce duchowego rozwoju oznacza pracę rozumianą jako akceptowanie świadomych, negatywnych pragnień lub unikanie pozytywnych rezultatów, co oznacza to samo. Jest to, jak widzicie, kamień milowy na całej drodze ewolucji. Stanowi różnicę między poczuciem, że jest się jak bezradna trzcina na wietrze, małe, porzucone istnienie w ogromnym wszechświecie, a poczuciem, że jest się jednostką autonomiczną. Zasada cykli lub kół ‒ czy to łagodnych, czy złych ‒ jest zawsze zasadą samonapędzania się. Autonomia jest pozytywnie samonapędzająca się, wprawiana w ruch przez świadomość rzeczywistości.

Również to można sprawdzić na swojej drodze. Kiedy osiągniecie pewien stopień wglądu w swoją psychikę, widzicie, jak pozytywne i negatywne postawy same się utrwalają. Weźmy na przykład zdrową, pozytywną postawę. Kiedy jesteście otwarci, twórczy, wszystko idzie łatwo. Nie trzeba na takie postawy ciężko pracować. One gruntują się same. Nawet nie musicie poświęcać energii na celową medytację. Same z siebie wasze pozytywne myśli, nastawienia i uczucia tworzą więcej pozytywnych myśli, nastawień i uczuć. Te z kolei tworzą spełnienie, produktywność, pokój i dynamizm. Zasada jest dokładnie taka sama w sytuacjach negatywnych. W tym przypadku samonapędzające się siły mogą zostać zmienione tylko poprzez celowy proces, który wprawia w ruch coś nowego. Taki proces pracy nad ścieżką osiąga właśnie to.

Ponadto ważne jest, abyście zrozumieli i wyobrazili sobie, że sfery świadomości działają dokładnie zgodnie z kierunkami, o których mówiliśmy. Innymi słowy, upraszczając nieco dla dobra dyskusji, istnieje pozytywna zasada i kierunek. To jest sfera rzeczywistości, sfera, w której istnieje nieograniczone samoodtwarzanie się pod każdym względem, w jakim świadomość jest pewna istnienia takiej całości i nieskończonej obfitości. Nawiasem mówiąc, chcę tu zaznaczyć, że zasada samonapędzania, którą wyjaśniłem na poziomie duchowym, istnieje w identycznej formie na płaszczyźnie naukowej. Zasadę tę można znaleźć w chemii, fizyce, praktycznie w każdej dziedzinie nauki. Dlatego powinna być łatwiejsza do zaakceptowania, niż gdyby chodziło o zjawisko, które nie zostało jeszcze odkryte w ludzkiej sferze materialnej.

Poziom osobowości, który pragnie tego, co negatywne i dąży w tym kierunku, tworzy nowy świat lub sferę psychiczną, przykrywającą pierwotny świat pozytywny. Obrazy i formy ‒ produkty postaw, myśli i uczuć ‒ tworzą ten negatywny świat. Istnieje wiele odmian, stopni i możliwości, w zależności od siły negatywnych pragnień, świadomości zarówno pozytywnych, jak i negatywnych pragnień oraz równowagi między nimi. Możecie to sobie wyobrazić, porównując własną zmianę świadomości z wcześniejszym nieświadomym zaprzeczaniem pozytywnym doświadczeniom, a nawet bezpośrednim pragnieniem tego, co negatywne.

Zobaczycie, że ta różnica stanowi inną sferę świadomości, inny świat, z jego własnym, odrębnym smakiem i atmosferą.

Fizyczny, materialny świat, w którym żyjecie, ozdwierciedla to, co pozytywne, to, co negatywne, a także stanowi kombinację tych dwóch zjawisk. Wszystko to istnieje w was i poza wami ‒ w bezczasie i w próżni. Możecie i musicie dotrzeć do tych światów w swojej psychice, uświadamiając je sobie. Są one wytworem waszej własnej ekspresji, waszych różnych sfer świadomości. Musicie przejść przez nie, warstwa po warstwie, wewnątrz siebie. Jeżeli jesteście stosunkowo wolni od negatywnych pragnień, to będzie dość proste i łatwe do uchwycenia, odczucia, doświadczenia świata prawdy, w którym istnieje wszelkie dobro. Dlatego nie ma potrzeby walki, wątpliwości, strachu czy pozbawiania się czegokolwiek. W tych obszarach odkryjecie, że bez obaw otwieracie swoje serce na pozytywne, dynamiczne doświadczenie, które wiecznie zmierza ku dalszemu rozwojowi, większemu szczęściu, większej integracji. Nie zatrzymujecie tego ruchu za pomocą swojego bojaźliwego umysłu, który trzyma go w ryzach i doprowadza do zastoju. Te sfery tam są; nie tylko istnieją głęboko w waszej psychice, gdzie możecie odczuwać wieczne życie wszelkiego istnienia, ale także przejawiają się w waszym życiu zewnętrznym. Uświadomienie ich sobie jest również użyteczne, abyście mogli je właściwie porównać.

I oczywiście zawsze pozostaje główny problem, czyli obszar w psychice, w którym istnieje lęk przed pozytywnym, a więc jego negacją. W konsekwencji w waszym życiu zewnętrznym pojawia się niedostatek i cierpienie. Musicie w pełni doświadczyć tej sfery w swojej świadomości, abyście mogli ją przekroczyć poprzez przekształcenie siebie. Musicie ją przeżyć, nie zaprzeczając jej lub walcząc z nią, ale widząc ją i akceptując, ucząc się rozumieć jej naturę. To właśnie oznacza przejście przez nią. Kiedy zostanie potwierdzona i uznana za tymczasową rzeczywistość, dopiero wtedy można dotrzeć do ukrytego świata samonapędzającego się dobra, gdzie nie musicie już gonić za czymś i pragnąć, ale wiecie, że to jest już wasze, nawet zanim to osiągniecie.

Kiedykolwiek jesteście oddzieleni od innych, od swoich bliźnich, musicie znajdować się w samonapędzającym się, negatywnym świecie, który budujecie poprzez swoje destrukcyjne pragnienia. Dlatego musicie cierpieć, ponieważ zaprzeczacie i ignorujecie pełne znaczenie rozwijającej się w ten sposób walki. Zmagania te różnią się w zależności od jednostki, a w przypadku danej jednostki ‒ zmagania przechodzą od jednej fazy do drugiej, zmieniają się z godziny na godzinę, ponieważ w różnych momentach pojawiają się różne kierunki. Układają się one naprzemiennie w danej chwili. W konkretnym momencie jeden kierunek jest bardziej na powierzchni, a drugi poniżej; w innych momentach się zmieniają.

Dlatego zawsze musi być w was nieustanna walka, w której jedna strona dąży do całości i zjednoczenia z waszymi bliźnimi na wiele różnych sposobów, w kierunku miłości i zrozumienia, ku rozwadze, ku dawaniu i przyjmowaniu. Ale zawsze jest jeszcze ta druga strona, która neguje i zaprzecza temu pierwszemu kierunkowi, która się go boi i mu się opiera. Dlatego też istnieje szczególny ból i im większe jest zaprzeczenie, tym większy jest ból. Nie zapominajcie, że niemożliwe jest całkowicie pragnąć izolacji, wycofania i oddzielenia. Gdyby można było tego w pełni pragnąć i w pełni pogodzić się ze skutkami, nie byłoby bólu. To niemożliwe, by kiedykolwiek całkowicie tego chcieć. Można tego pragnąć tylko w dużym stopniu. I dlatego im większy jest ten procent, tym silniejszy pociąg w kierunku przeciwnym do zdrowia i zjednoczenia ‒ i tym silniejszy ból.

Cierpnienie potęguje walka, która toczy się z drugą osobą. Nie zapominajcie bowiem, przyjaciele, że wystarczająco bolesne jest to, że na przemian chcecie i nie chcecie, z jednej strony kochać, a z drugiej strony ‒ nienawidzić, odrzucać i wycofywać się. Staje się to nieskończenie bardziej złożone, kiedy ten anatgonizm zostaje spotęgowany przez drugą osobę, w której parametry wchodzicie, i która prowadzi podobną walkę wewnątrz siebie.

Z zasadą przyjemności związany jest zarówno kierunek pozytywny, jak i negatywny. To właśnie to przywiązanie sprawia, że tak trudno jest porzucić kierunek negatywny i zmienić się. Pozytywnie i negatywnie zorientowana zasada przyjemności rozdziera was na strzępy. Sama w sobie zadaje wam ból, ale nie istnieje tylko w was. Istnieje również w tych, z którymi jesteście zaangażowani w ten konflikt i co do których nie możecie się zdecydować, czy ich kochacie, czy odrzucacie. Gdyby byli oni idealnie zrównoważeni i wolni od takiego wewnętrznego rozdarcia, z pewnością nie byliby dotknięci waszą walką. Ich harmonia z uniwersalnymi siłami i wysoki stopień świadomości chroniłyby ich przed negatywnością i wynikającym z niej napięciem między pozytywnymi i negatywnymi impulsami. Gdyby było możliwe, że taka rozwinięta istota mogłaby wejść w relację ze zwykłą osobą, która jest targana tą walką, ta ostatnia nadal odczuwałaby ból z powodu swojego rozdwojenia. Ale o ileż bardziej skomplikowana staje się sytuacja, gdy druga osoba jest w podobnej. Wówczas walka nie jest podwójna, lecz poczwórna. Wyobraźmy sobie, jak wiele jest matematycznych możliwości, które wynikają z takiej sytuacji, wraz z ich wszystkimi psychologicznymi konsekwencjami niezrozumienia, błędnej oceny i zranienia, które z kolei powodują dalsze negatywne zjawiska.

Wyobraźmy sobie dwie osoby, A i B. A chwilowo wyraża pozytywny kierunek w stronę zjednoczenia. B boi się tego i dlatego wycofuje się i odrzuca A. W konsekwencji A ponownie nabiera przekonania, że zdrowy ruch duszy w kierunku zjednoczenia był ryzykowny i bolesny, więc powraca do negatywności i zaprzeczenia. Ponieważ jest to tak bolesne, dołącza się do tego zasada negatywnej przyjemności, czyniąc ból bardziej znośnym. A następnie rozkoszuje się tą negatywną sytuacją. Tymczasem ból izolacji u B staje się nie do zniesienia i B wychodzi na zewnątrz, podczas gdy A tkwi w ciemności. Trwa to i trwa, czasem w jawnej opozycji, choć niekiedy dochodzi do przelotnego spotkania. Czasem pozytywny kierunek A spotyka się z negatywnym kierunkiem B; innym razem są one odwrócone; jeszcze kiedy indziej oba negatywne prądy są wyłączone, oba się wycofują lub antagonizują ze sobą.  Pozytywna pozycja jest tylko nieśmiała, tak niepewna, tak bojaźliwa, tak podzielona, tak obronna i pełna obaw, że te negatywne emocje związane z pozytywnym kierunkiem prędzej czy później przynoszą negatywne rezultaty. Przypisuje się je wtedy pozytywnemu przedsięwzięciu, a nie problematycznym emocjom z nim związanym. Nieuniknione jest, że po takich okresach wzajemnej pozytywności, kierunek negatywny musi ponownie przejąć inicjatywę, aż do pełnego zrozumienia i wyeliminowania strony negatywnej, destrukcyjnej i zaprzeczającej.

Kierunek negatywny, zaprzeczający i destrukcyjny nie byłby tak zaciekły i tak trudny do przezwyciężenia, gdyby nie był związany z zasadą przyjemności. Znajdujecie się wtedy w sytuacji, w której nie chcecie się rozstać z niepewną przyjemnością, którą czerpiecie z oddawania się destrukcyjnym uczuciom i postawom. Może się to rozwijać w sposób subtelny, podstępny i niezamierzony, gdy osoba zaczyna od zdrowego i konstruktywnego kierunku.

Przyjrzyjmy się następującemu przykładowi, który może okazać się pomocny dla każdego z Was. Przypuśćmy, że na drodze do samorealizacji nabieracie siły i pewności siebie. Tam, gdzie czuliście niepewność i poczucie winy, gdy doświadczaliście tarć z inną osobą, teraz doświadczacie nowego wewnętrznego spokoju, pewności siebie oraz siły i odporności, o których istnieniu nie mieliście pojęcia. W dawnych okolicznościach mogliście zareagować uległością, by uspokoić swoje poczucie winy, lub wrogą agresją, by uspokoić swoją pogardę dla samych siebie z powodu swojej niepewności. Niezależnie od tego, co robiliście i jak reagowaliście na swoje negatywne nastawienie i zwątpienie w siebie, byliście przywiązani do negatywnie zorientowanej zasady przyjemności. Czerpaliście przyjemność z nieszczęść. Teraz zrobiliście postęp. Doświadczacie siebie w nowy sposób. Zamiast wybierać dokuczliwe zwątpienie w siebie, zyskujecie wgląd w to, dlaczego druga osoba zachowuje się w ten sposób. Na chwilę obecną to obiektywne zrozumienie uwalnia was, czyni was silnymi, daje wam bardziej obiektywny wgląd w siebie i w drugą osobę. Innymi słowy, samonapędzająca się zasada wglądu i zrozumienia została uruchomiona.

Ale wtedy wciąż istniejąca, bo jeszcze nie w pełni rozpoznana, zasada negatywnej przyjemności dołącza się do waszego zrozumienia negatywności drugiej osoby. Zaczynacie wmawiać sobie i coraz bardziej rozwodzić się nad wadami i zaślepieniem tej osoby, i niechcący zaczynacie czerpać z tego przyjemność. Nie od razu rozróżniacie te dwa różne rodzaje radości. Pierwsza pojawia się, gdy z dystansem dostrzegacie, co istnieje w drugim człowieku, i to was uwalnia; druga pojawia się, gdy z przyjemnością rozkoszujecie się złem drugiego, a to was zaślepia. To, co najpierw dostrzegliście w drugim, nawarstwia się tak długo, aż stara negatywna zasada przyjemności pojawi się ponownie w nowej postaci. W tym momencie tracicie swoją harmonię i wolność, ponieważ ponownie oddajecie się negatywnej zasadzie przyjemności. Jest to przykład tego, jak podstępnie może się to odbywać, gdy stare korzenie nadal są nieobserwowane.

Tutaj, moi przyjaciele, kontynuacja waszej duchowej ścieżki staje się bardziej zrozumiała, przystępniejsza. Macie potrzebne narzędzia, aby wyruszyć i odkryć to, co tu wyjaśniłem. Czy są teraz jakieś pytania?

PYTANIE: Wydaje się, że ten cały wykład był dla mnie. Zawsze, gdy widzę ból i krzywdę, ból i zranienie u innej osoby, natychmiast przywołuję negatywne uczucia, wrogość i wściekłość, i jestem zaślepiony przez te negatywne uczucia. Nie potrafię dostrzec niczego pozytywnego ani zrozumieć walki w drugiej osobie. Chociaż modlę się i chcę odpuścić, nadal „siedzę w dołku”.

ODPOWIEDŹ: Czy jest pan świadomy, że kiedy oddaje się pan negatywnym uczuciom, sprawia to panu przyjemność?

PYTANIE: Tak, mam.

ODPOWIEDŹ: Następny krok będzie bardzo prosty, mój najdroższy przyjacielu. Wypowiedz i wyraź myśl: „Chcę zrezygnować z tego, co negatywne. Chcę, żeby moja przyjemność była związana z pozytywną sytuacją. Chcę być konstruktywny. Chcę poświęcić swoją uwagę tej sytuacji i dać się kierować najbardziej twórczymi siłami”. Rób to w sposób zrelaksowany i lekki, wykorzystując podświadomą siłę w sobie, aby ci w tym pomogła. Nie próbuj tego robić za pomocą czystej zewnętrznej siły, ponieważ z tą zewnętrzną siłą nie osiągniesz sukcesu. Zewnętrzna siła nie może ci się udać. Twój zewnętrzny umysł może jedynie nadać taką konstruktywną intencję, która uruchamia pozytywny ruch, który następnie rodzi pozytywny, samonapędzający się cykl. Jeśli jeszcze nie chcesz tego zrobić, praca musi przebiegać w bardzo prosty i łatwy sposób. Gdzie i dlaczego wierzysz, że pragnienie tego, co negatywne, jest dla ciebie bezpieczniejsze niż pragnienie tego, co pozytywne? Przeszkadzasz sobie w pragnieniu tego, co pozytywne. Jeśli nie możesz zatrzymać tego procesu, muszą istnieć przyczyny, których nie rozumiesz i trzeba je odkryć.

PYTANIE: Irracjonalnie obawiam się, że mogę zostać wykorzystany i stracić swoją uczciwość. Mam niejasne przeczucie, że to nieprawda, ale nie wiem dokładnie.

ODPOWIEDŹ: Po pierwsze, musisz naprawdę chcieć zobaczyć, że jest to prawdopodobnie błędny wniosek. Poczucie bezradności lub bezsilności jest znowu efektem działania zasady samonapędzania się, polegającej na tym, że zrezygnowałeś z kierowania sobą, kiedy pozwoliłeś, żeby zawładnęła tobą negatywna siła. Dlatego nie przychodzi ci do głowy, że masz możliwość kierowania sobą.

Na przykład w chwili, gdy powiesz: „Postanawiam, że nie chcę być w negatywnym nastawieniu lub trzymać się błędnych przekonań, takich jak te” ‒ w tym momencie przejmujesz nad sobą kontrolę. Następnie, jeśli powiesz „Nie muszę być niewolnikiem decyzji, które nie pochodzą ode mnie, ponieważ jestem konstruktywny. To, czego chcę, zależy ode mnie”. Doświadczysz wtedy, że im bardziej konstruktywne są twoje pragnienia, tym bardziej będziesz wolny i tym łatwiej będzie ci samodzielnie decydować o tym, co będziesz robić lub nie. Inni nie będą mogli narzucać ci swojej woli, a więc twoja integralność będzie zachowana i zwiększona wprost proporcjonalnie do twojego aktywnego pragnienia, by być twórczym i zrezygnować z przyjemności, która wiąże się z negatywną sytuacją.

To, co cię osłabiło, to fakt, że straciłeś świadomość swoich negatywnych pragnień. Tłumiłeś, zaprzeczałeś i ukrywałeś je, nakładając na nie fałszywe, pozytywne pragnienia. W ten sposób straciłeś kontakt z samym sobą. Gdybyś był świadomy negatywnych pragnień, nie mógłbyś pozwolić im, by tak się nasiliły. Ale nawet gdybyś to zrobił, nie stałbyś się bezradny i bezsilny. W rzeczywistości twoja słabość i bezradność nigdy nie wynikają z silniejszej woli innych. Istnieją dlatego, że porywa was samonapędzająca się siła waszych negatywnych pragnień, które do tej pory świadomie ignorowałeś. Ten brak kontroli sprawia, że nie potrafisz sobie wyobrazić, jak opanować siebie.

Teraz ty, ze swoim sumieniem i duchem, nie możesz świadomie podejmować decyzji, by spełnić swoje negatywne pragnienie. To może się zdarzyć tylko w przypadku pozytywnych pragnień. Kiedy wyrazisz takie pozytywne pragnienia, staniesz się silniejszy, bardziej samorządny i mniej bezradny ‒ i dlatego nikt nie będzie mógł cię wykorzystać, ponieważ twoje wolne decyzje o działaniu będą podejmowane w absolutnej świadomości tego, co i dlaczego robisz.

To właśnie z powodu dojmującego poczucia winy ‒ nieuniknionego, gdy negatywne pragnienia istnieją niezależnie od tego, czy jest się ich świadomym ‒ pozwalasz się wykorzystywać. Poczucie winy sprawia, że przesadzasz w spełnianiu żądań innych. To właśnie z powodu negatywnego kierunku pragnień pozwalasz się wykorzystywać; jesteś niepewny, niespokojny i słaby w odniesieniu do jakichkolwiek swoich praw ‒ tylko dlatego! Gdybyś był wolny od destrukcyjnych pragnień, nie czułbyś się winny, a więc nie musiałbyś pokutować. I mógłbyś to zrobić bardzo łatwo, uprzejmie i bez żadnej defensywy ‒ gdy jest to właściwe i gdy naprawdę tego chcesz ‒ powiedzieć „nie” i nie poddawać się żądaniom, które ci się narzuca.

Tak więc rzeczywistość jest dokładnie odwrotna od tego, co myślisz: pozytywność otworzy cię na uczciwość, da ci siłę do obrony i dochodzenia twoich praw, podczas gdy negacja i destrukcyjność osłabią cię i uczynią cię bezbronnym. Kiedy jeszcze nie potrafisz wyzwolić w sobie pragnienia bycia twórczym i pozytywnym, wejrzyj w siebie i sprawdź, czy właśnie w tym miejscu się znajdujesz. Zaobserwuj siebie w negacji i destrukcyjności i postaraj się znaleźć ukrytą przyczynę pozostającą za tym oporem. Za nim może nadal ukrywać się więcej lęków o głębszej naturze, które muszą zostać ujawnione.

PYTANIE: Zwykle za bardzo skupiam się na badaniu negatywnych aspektów, koncentrując się na obrazie ojca. Ostatnio zadałem sobie pytanie, czy nie ukrywam przez to czegoś, co jest głębiej we mnie i na co nie chcę patrzeć. Koncentruję się na tej mieszaninie obrazu ojca i koncepcji męskości. Wydaje mi się, że analizując zbyt wiele z tego, umyka mi główny sens.

ODPOWIEDŹ: Jest w tobie poczucie, że nie chcesz przyjąć męskiej roli. Czy uświadomiłeś sobie to uczucie?

PYTANIE: Nie.

ODPOWIEDŹ: No cóż, to jest to. Świadomość tego przyjdzie, najpierw, może pośrednio, poprzez wydedukowanie pewnych przejawów, a następnie przez wywołanie emocji. Świadomie jest w tobie wielkie pragnienie, aby być silnym mężczyzną. Nawet wyolbrzymiasz ten obraz męskości. Ta nadmierna kompensacja nie istniałaby, gdybyś był głęboko gotowy do przyjęcia męskiej roli, gdybyś jej nie odrzucał. Obawiasz się, że możesz być nieodpowiedni do pełnienia tej roli; przeczuwasz, że gdy ją przyjmiesz, będą stawiane ci wymagania. Ponadto jest w tobie złośliwość wobec życia, wobec społeczeństwa, któremu mówisz „nie”. Jest w tobie zazdrość o płeć żeńską, ponieważ na tym poziomie wydaje się, że ta płeć ma łatwiej. Czujesz się urażony wysiłkiem, jakiego wymaga od ciebie wypełnienie tego świadomego męskiego wizerunku. Wierzysz, że to jest to, co powinieneś robić, i masz za złe, że wydaje się, iż tego się od ciebie oczekuje. Być może oczekujesz tego od siebie. Niemniej jednak, tak właśnie myślisz, że tak powinieneś robić i być ‒ i masz o to pretensje. Ważne jest, abyś znalazł dokładne przeciwieństwo świadomego dążenia, czyli bierny opór wobec swojej męskiej roli. Boisz się jej, zaprzeczasz jej, nie chcesz jej i złośliwie odmawiasz. Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, odnajdziesz sens, o którym właśnie mówiłem. Wtedy będziesz świadomy swoich głównych negatywnych pragnień dotyczących twojej tożsamości jako człowieka.

PYTANIE: Tak, poruszyłem ten temat w zeszłym roku, ale ostatnio zupełnie o nim zapomniałem.

ODPOWIEDŹ: Tak się często dzieje: dokonuje się jakiegoś odkrycia, a potem odkłada się je na półkę, tak jakby to miało wystarczyć. Tymczasem odkrycie niczego nie zmieniło ani nie wyeliminowało. W rzeczywistości nastąpiło tylko zarysowanie problemu. Często trzeba popracować przez jakiś czas nad innymi aspektami, zanim będzie można powrócić do podstawowego problemu.

Bądźcie błogosławieni, każdy z was. Przyjmijcie ten ciepły strumień miłości, który jest wszędzie wokół was i wykracza poza każdego z was. Otwórzcie się. Bo ta miłość jest prawdą, a ta prawda jest życiem. I to życie należy do was. Odważne kroki, które wszyscy tutaj podejmujecie, mają znaczenie. Nie są bezsensowne, nie są bezużyteczne, moi drodzy. Obyście zawsze o tym wiedzieli. Każde przyznanie się do czegoś negatywnego, co w was istnieje, bardziej przyczynia się do uniwersalnego procesu niż jakakolwiek inna rzecz, którą można sobie wyobrazić. Postępujcie więc w ten sposób. Bądźcie błogosławieni. Pokój Wam. Zostańcie z Bogiem.

Pod redakcją Judith i Johna Saly

Przekład z języka angielskiego: Katarzyna Hylińska