Pathwork Guide Wykład nr 5 | 6 maja 1957 r.
Pobierz wykład w PDF: Szczęście dla siebie lub szczęście jako ogniwo w łańcuchu życia
Pozdrowienia w imieniu Pana. Przynoszę wam Boże błogosławieństwa.
Moi drodzy, świat duchowy Boga nie pragnie niczego więcej, jak tylko pomóc wam wzrastać duchowo – ku szczęściu, harmonii i światłu. Boskie istoty starają się nieustannie wyciągać pomocną dłoń, aby pomóc wam pokonać przeszkody, z którymi zmagacie się w waszym duchowym rozwoju na ścieżce ku doskonałości. Niemniej jednak możemy jedynie pomóc: nie możemy zmusić. Najpierw musisz chcieć osiągnąć doskonałość i otworzyć drzwi poprzez pragnienie tego. Tylko wtedy będziesz postrzegał tę pomoc jako namacalną rzeczywistość. To z kolei zwiększy twoje poczucie bezpieczeństwa i pogłębi zaufanie do rzeczywistości i prawdziwości Bożego świata duchowego. Jednak zbyt często zdarza się, że ludzie nie zwracają uwagi na otaczające ich niebiańskie istoty, przez co nie widzą, nie słyszą i nie czują tych, którzy oferują im pomoc. Nawet jeśli zasadniczo wierzą w istnienie Boga i Jego świata duchowego, nie uważają, że ma to wpływ na ich osobiste życie ze wszystkimi ich problemami. W ten sposób zamykają drzwi i mogą kontynuować podążanie złą ścieżką. Podążanie w złym kierunku często zaczyna się od pozornie błahego wyboru, ale im bardziej oddalamy się od punktu wyboru, tym bardziej zbaczamy w ślepą uliczkę, z której coraz trudniej jest znaleźć wyjście.
Nawet gdy ludzie kochają Boga i pragną dobra, często nie widzą w sobie tego, co jest czynnikiem decydującym o ich rozwoju i spełnieniu. To, co wydaje się być nieistotnym szczegółem, jest często korzeniem wszystkich niezdrowych prądów w duszy. Ty jednak nie rozpoznajesz tego, ponieważ nie chcesz obudzić się na inspirację pochodzącą od boskich istot. Ponieważ zawsze wygodniej jest pozostać na starej drodze. Rezultatem jest smutek lub niezadowolenie z życia; nie rozumiecie dlaczego, ale bardzo często jest to powód, drodzy przyjaciele.
Moim zadaniem jest dać wam wskazówki, obudzić was. Niech każdy z was usłyszy to, co odnosi się do niego osobiście – ale nawet w tym przypadku musi istnieć wola. Tylko wtedy, gdy ją poczujecie, będziecie mogli wchłonąć i przyswoić ten materiał.
Ilekroć istoty ludzkie wyznaczają sobie cel, czy to świadomie, czy tylko emocjonalnie, a cel ten jest samolubny, często nie będą w stanie osiągnąć tego, czego pragną. Nawet jeśli go osiągną, jego efekt i satysfakcja, jaką daje, będą ulotne; uschną, staną się płytkie i ostatecznie znikną. Jeśli chcesz szczęścia tylko dla siebie, nie staniesz się szczęśliwy. Najprawdopodobniej powiesz: „Ale oczywiście nie chcę szczęścia tylko dla siebie. Będę bardzo szczęśliwy widząc, że moi bliźni również są szczęśliwi”. Ale to wielka różnica, czy jest to tylko sporadyczna i raczej powierzchowna myśl, ukształtowana z poczucia obowiązku, czy też pragnienie to przenika całą twoją istotę. Każdy z was może zajrzeć do swego wnętrza, by upewnić się, jak głębokie jest to pragnienie. Tutaj również możesz się oszukiwać; tutaj również możesz chcieć czegoś swoim umysłem, nauczywszy się już tej czy innej rzeczy, ale inna część twojej osobowości, którą nazywam niższym ja, ciągnie twoje emocje w zupełnie innym kierunku. Ta część tak naprawdę nie dba o drugą osobę – nie emocjonalnie – chociaż w swoim umyśle możesz rzeczywiście życzyć jej dobrze – to znaczy tak długo, jak nie kosztuje cię to osobistego poświęcenia lub wielkiego wysiłku – i to jest sedno sprawy. Teoretycznie prawie każdy, o ile nie znajduje się jeszcze na bardzo niskim poziomie rozwoju, odczuwa radość, gdy komuś innemu przytrafiają się dobre rzeczy. Ale nawet całkiem dojrzali ludzie, jeśli są uczciwi, często wykrywają w sobie pewną zazdrość lub nieco złośliwą radość z powodu nieszczęścia innych.
Jak daleko zaawansowana jest każda jednostka pod tym względem? Czy ktoś jest gotów zrezygnować z czegoś dla dobra innej osoby? Zadaj sobie pytanie: „Czy chcę szczęścia dla własnego dobra, czy jest to drugi priorytet?”. Czy możesz zwrócić się do Boga i powiedzieć: „Oczywiście nie mogę Cię oszukać, tak jak nie mogę oszukać samego siebie. To prawda, chcę być szczęśliwy. Ale kiedy już to szczęście osiągnę, chcę je utrzymać, stając się ogniwem łączącym. To, co otrzymuję od ciebie, chcę przekazać innym w jakiejś formie, nawet jeśli będę musiał się poświęcić – być może wyrzec się zadowolenia własnego ego. Proszę, pokaż mi, jak mogę dać innym wszystko, co od ciebie otrzymałem”. Jeśli raz po raz zanurzysz się w tej myśli, aż zakorzeni się ona w twojej duszy, aż stanie się tak potężną duchową formą, że przeniknie całą twoją istotę na najgłębszym poziomie twoich uczuć, wtedy spełnisz odpowiednie warunki. Wtedy szczególne duchowe prawo może się przez ciebie zamanifestować i wtedy będziesz naprawdę szczęśliwy, właśnie dlatego, że twoje własne szczęście nie jest już ostatecznym celem twoich wysiłków. Oznacza to, że „ja” zrezygnuje z własnego znaczenia na rzecz „ty”. Wtedy będziesz szukał szczęścia nie tylko dlatego, że go pragniesz; wręcz przeciwnie, celem będzie dawanie szczęścia innym, a twoje własne szczęście będzie jedynie, że tak powiem, stacją pośrednią.
Twoje szczęście zostanie ci dane, abyś mógł przekazać je dalej. Wtedy rzeczywiście staniesz się ogniwem w łańcuchu, co jest jedynym warunkiem utrzymania żywego i płynącego strumienia szczęścia. W ten sposób nigdy nie wyschnie. Cokolwiek osoba służąca jako takie ogniwo przekaże, zostanie to stokrotnie odwzajemnione. Bóg zawsze pokaże ci, w jaki sposób, w jakiej formie, twoja miłość, wiedza i szczęście mogą być przekazywane innym, ale najpierw musisz być na to gotowy. Rzeczywiście, dziś, jutro, w przyszłym tygodniu i każdego dnia musisz podjąć postanowienie bycia w gotowości; musisz świadomie pokonać swój opór. Nie spychaj go w nieświadomość. Następnie musisz spróbować przełożyć tę gotowość na działanie. W ten sposób duchowe prawo może zacząć się w tobie i poprzez ciebie wypełniać.
Niech każdy z was pomyśli teraz o tym, jakimi szczególnymi błogosławieństwami się cieszy; może to być dobre zdrowie, duchowa siła lub szczęście i bezpieczeństwo kochającego związku; u każdego z was jest inaczej. Każdy otrzymał specjalny skarb od Boga. A kiedy już zdecydujesz: „Nie będę już chciał być ostatecznym celem, ale raczej ogniwem w łańcuchu”, zostanie ci pokazane, jak możesz przekazać to, co otrzymałeś, a także zostaniesz obficie wynagrodzony, ponieważ takie jest prawo.
Jednocześnie nie będziesz brał swoich darów i skarbów za rzecz oczywistą – co zawsze jest oznaką duchowego wyschnięcia i powoduje, że dary, które posiadasz, tracą swój blask, ponieważ prawo dawania i otrzymywania zostało naruszone. Jeśli jesteś żywym ogniwem w łańcuchu, każdy z twoich darów odzyska swój blask, a radość i przyjemność, które utraciłeś, zostaną ci przywrócone.
Podobnie jak w przypadku szczęścia w ogóle, tak samo jest z każdym z jego składników, których dana osoba może pragnąć: miłością, siłą, zdrowiem, wolnością – wszystkim. Czegokolwiek pragnie się dla siebie samego, rozpłynie się, uschnie; czegokolwiek szuka się dla dobra drugiej osoby, jako ogniwa w łańcuchu, będzie kwitnąć i prosperować – zarówno dla siebie, jak i dla drugiej osoby.
Weźmy na przykład wielu ludzi, którym zależy na tym, by stać się wolnymi. Unikają wszystkiego, co mogłoby ich związać w jakikolwiek sposób. Ale to samo prawo obowiązuje również tutaj: Ci, którzy pragną wolności dla niej samej, będą związani na poziomie wewnętrznym. Z drugiej strony, ten, kto pragnie wolności, aby stać się ogniwem w łańcuchu, aby wykonać jakieś szczególne zadanie dla Bożego Planu Zbawienia i dla innych ludzi, rozkwitnie w wolności, nie będąc związanym wewnętrznie. Dając energię do dalszego rozwoju ludzkiej świadomości, taka osoba będzie wolna nie tylko na poziomie zewnętrznym, ale także wewnętrznym. Ci, którzy pożądają wolności z czystego egoizmu, wywyższając się ponad Boga i twierdząc, że są wolni od duchowych praw, stają się coraz mniej wolni; zachwalana wolność zamieni się w niewolę i ostatecznie znajdą się w okowach. Ci, którzy sprzymierzą się z Bogiem i Jego prawami, będą stale zwiększać swoją wolność i niezależność. Jest to niezmienne prawo, którego nie można obalić. Prawa boskie zostały stworzone w mądrości i miłości, a ci, którzy sprzeciwiają się im z powodu buntu i ignorancji – albo dlatego, że nie mogą ich jeszcze zrozumieć, albo dlatego, że nie chcą ich zrozumieć z niezdrowych powodów emocjonalnych – muszą stawać się coraz bardziej nieszczęśliwi z powodu wynikającej z tego ciasnej wewnętrznej niewoli.
Ludzie, którzy buntują się przeciwko ludzkiej niesprawiedliwości, nie mogą pojąć, że Bóg jest sprawiedliwy i że w duchu panuje nieomylna sprawiedliwość. Duchowa sprawiedliwość wykorzystuje ludzką niesprawiedliwość, aby zaprowadzić ostateczną sprawiedliwość.
Moi drodzy, niektórym z was może się to wydawać sprzeczne. Niemniej jednak tak nie jest; równanie się bilansuje. Dam wam przykład. Załóżmy, że przestępca, który popełnił kilka zbrodni, za każdym razem uchodzi mu to na sucho. Śmieje się w brodę, zarówno z głupoty ludzi, jak i z braku sprawiedliwości, co wydaje się być na jego korzyść. Pewnego dnia zostaje aresztowany za przestępstwo, którego nie popełnił. Przekonasz się, że to właśnie taka osoba będzie najgłośniej krzyczeć o niesprawiedliwości na tym świecie. Poprzednie przestępstwa uszły mu na sucho, a teraz, gdy jest niewinny, musi za nie zapłacić. Im bardziej uparta jest taka osoba, tym mniej dostrzega wielką sprawiedliwość przeważającą nad drobną niesprawiedliwością. Nie będzie chciał tego widzieć. Ale właśnie w ten sposób jest testowany. Zbyt łatwo byłoby bowiem rozpoznać duchową sprawiedliwość ze wszystkimi jej konsekwencjami, gdyby związek między przestępstwem a karą był zawsze tak oczywisty. Niedoskonałość, którą istoty ludzkie stworzyły dla siebie, musi być lekarstwem, że tak to ujmę, dzięki któremu mogą odzyskać utraconą doskonałość.
Gdyby na ziemi panowała całkowita sprawiedliwość – a to samo w sobie jest niemożliwe, ponieważ niedoskonałość powstała z wolnej woli i musi zostać przezwyciężona przez wolną wolę – byłoby to zbyt proste dla was, ludzi: ziemia nie byłaby poligonem doświadczalnym, a dążenie do osiągnięcia wyższej świadomości byłoby bezsensowne. Osiągnięcie wyższego stanu świadomości jest najwyższą łaską, do której drzwi muszą zostać otwarte przez samą jednostkę. Tak więc jesteś testowany pod kątem tego, czy jesteś gotów lub nie, by zobaczyć dalej, nawet jeśli oznacza to porzucenie samowoli, złośliwości, samousprawiedliwienia i innych negatywnych tendencji. Wielkość i chwała Bożego stworzenia polega właśnie na tym, że niedoskonałość jest wykorzystywana jako środek do osiągnięcia doskonałości, że ludzka niesprawiedliwość jest wykorzystywana do zaprowadzenia boskiej sprawiedliwości.
Przykład, którego właśnie użyłem, jest dość prosty; niemniej jednak odnosi się on w taki czy inny sposób do każdego. Jeśli naprawdę chcesz dowiedzieć się, czy tak jest w twoim przypadku, wgląd zostanie ci dany, choć oczywiście nie jest łatwo poznać siebie tak szczerze. Często musisz płacić za coś, czego nie popełniłeś – ale to, za co naprawdę płacisz, leży zakopane w przeszłości. Można to odkryć tylko poprzez przywołanie wewnętrznej woli w medytacji. I nawet jeśli czyn, za który musisz teraz zapłacić, został popełniony w poprzednim życiu, wgląd może nadejść, pod warunkiem, że podążasz ścieżką rozwoju i oczyszczenia.
Może się również zdarzyć, że nie zostaniesz poproszony o rozliczenie się z serii mniejszych przewinień. Świat duchowy jest gotów poczekać i zobaczyć, czy sam dojdziesz do wniosku, że coś w twoim charakterze wymaga poprawy. Jeśli jednak nie będziesz szukał w tym kierunku, efekt wszystkich zaniedbanych wypaczeń spadnie na ciebie niejako za jednym zamachem; będziesz musiał spłacić wszystkie małe rzeczy. To może ułatwić ci uświadomienie sobie, że musisz coś w sobie zmienić. I tutaj ponownie twoje nastawienie zostanie przetestowane. Czy powiesz: „Nigdy nie zrobiłem nic złego na tyle, by usprawiedliwić to wszystko, co mnie teraz spotyka”, czy też założysz, że Bóg nie może być niesprawiedliwy i zaczniesz odkrywać to, co w tobie jest, a co wymaga odkrycia. To jest zawsze pytanie, a twoja odpowiedź stanowi różnicę, czy zdasz test, czy nie; określi kierunek twojego rozwoju.
Jest to szczególna łaska – i celowo wybieram to słowo – kiedy możesz spłacić swoje naruszenia duchowego prawa w tym samym życiu, a nie w następnym, ponieważ o wiele łatwiej jest dostrzec łączące się wątki, a tym samym rozpoznać ostateczną sprawiedliwość, nawet jeśli przychodzi ona okrężną drogą. Takie doświadczenia sprawią, że poczujesz, że pod twoimi stopami znajduje się bezpieczny grunt i utwierdzą cię w trwałym zaufaniu do Boga. Ale, jak już powiedziałem, łaska rozpoznania może być ci dana, nawet jeśli to, co spłacasz, sięga poprzedniego wcielenia, pod warunkiem, że jesteś absolutnie zdeterminowany, aby wybrać samoświadomość i oczyszczenie. W ten sposób łatwiej będzie ci zharmonizować swoją relację z Bogiem. A harmonia z Bogiem przynosi szczęście. To nie jest tak, jak się często uważa, że znalezienie Boga to oddanie się Jemu. Mówię ci to wszystko, abyś mógł zastanowić się nad swoimi trudnościami i dowiedzieć się, czy płacisz za coś, co spowodowałeś w tym życiu, czy w poprzednim. Cokolwiek to jest, nadal możesz znaleźć w sobie ziarno; musi to być szczególna wada, którą należy rozpoznać i z którą należy się uporać.
Kiedy ludzie porzucają swoje ciało i wkraczają w sferę ducha, większość tego, co nazywacie nieświadomością, jest otwarta i dostępna. Nikt z was, moi drodzy, nawet ci, którzy już posunęli się naprzód na tej ścieżce lub którzy są w stanie uzdrawiania, nie mają nawet najmniejszego pojęcia o rzeczywistości tej nieświadomości, która jest tak często głęboko podzielona na przeciwstawne prądy i działa przeciwko świadomemu umysłowi. Niektórzy z tych, którzy są w stanie uzdrawiania, mogli ją dostrzec. Napotykając te wcześniej nieświadome prądy i tendencje, czujesz się tak, jakbyś spotkał zupełnie obcą osobę, która prowadzi własne życie. Wczucie się w te prądy i dokładne rozpoznanie, czym one są, wymaga pracy, dyscypliny i treningu. Spotkanie z tym obcym jest oznaką wielkiego postępu; masz wszelkie powody do radości. Śpiewaj „Chwała Alleluja”, ponieważ pierwsza bitwa została wygrana, pierwszy krok w kierunku zjednoczenia twojej osobowości został zrobiony. Nie popadaj w depresję. Niezwykle ważne jest, aby każdy, kto ma nadzieję osiągnąć w jednym życiu jak najwięcej, nie odkładał spotkania z nieświadomością, ale stawił jej czoła już teraz. Nieznana część osobowości ma ogromną moc, a moc ta polega na tym, że jest nieświadoma, tak że widoczne są tylko rozległe skutki. Widzimy objawy, a nie to, co jest przyczyną. Te prądy nie mogą być kontrolowane tak długo, jak długo nie jesteś ich świadomy.
Wielkim błędem jest przekonanie, że jeśli nie będziemy zwracać uwagi na podziemne prądy, ich skutki będą mniej dotkliwe. Oczywiście możliwe jest sprawowanie pewnej kontroli nad ich zewnętrznymi przejawami, w kryzysach i konfliktach, ale to nie wystarczy. Wiesz już, że wszystkie myśli i uczucia tworzą duchowe formy największej rzeczywistości, nawet jeśli ich nie widzisz. Formy te mają dalekosiężne skutki: w nieustannie rozprzestrzeniających się kręgach działania tworzą reakcje, które ponownie wywołują konsekwencje, co prowadzi do długiej reakcji łańcuchowej. Możesz kontrolować niektóre z najbardziej zewnętrznych przejawów tego długiego łańcucha, ale jak już powiedziałem, to nie wystarczy. Zniekształcone prądy duszy nie mogą być ustawione na właściwym kursie, dopóki nie wnikniemy głęboko w ich pochodzenie w nieświadomości.
Świadomy umysł pragnie dobra i chce postępować właściwie; jedna część nieświadomości, Wyższe Ja, również stara się podążać w górę. Jednak w każdej ludzkiej istocie inna część osobowości pragnie tego, co złe i fałszywe – jednak to zło lub fałsz nie muszą być rodzaju przestępczego; wszystko zależy od rozwoju danej osoby. Negatywne cechy wyżej rozwiniętej jednostki są tak samo ważne, jak przestępcze tendencje mniej rozwiniętej istoty. Ślepe, niemożliwe do spełnienia żądania mogą być dla niego bolesne. Nie można ich spełnić, częściowo dlatego, że nie są możliwe do zrealizowania, a częściowo dlatego, że są sprzeczne z tym, czego pragnie Wyższa Jaźń. Przeciwstawne tendencje ścierają się i wyczerpują duszę; tworzą dysharmonię, a czasem chorobę. Przede wszystkim uniemożliwiają duchowy wzrost, a przynajmniej utrudniają maksymalny rozwój. Dlatego nie mogę wystarczająco zachęcić cię do poświęcenia całej swojej uwagi odkrywaniu nieświadomości: poznaj nieświadomość, uczyń ją świadomą w medytacji, w modlitwie, we wszystkich swoich dążeniach. Bez tego nie będzie znaczącego postępu i będziesz musiał doświadczyć otwartej i nieskrępowanej manifestacji swoich nieświadomych prądów, kiedy porzucisz swoje ciało. Następnie należy wejść w konflikt. Będzie to rozczarowujące, ponieważ ludzie, dopóki nie staną twarzą w twarz ze sobą, wierzą, że są znacznie bardziej rozwinięci niż w rzeczywistości, zakładają, że liczą się tylko ich działania; jednak ich uczucia są również działaniami i mają równie namacalne konsekwencje.
Również rozwój osobowości trwa nieporównywalnie dłużej i jest znacznie trudniejszy do osiągnięcia w świecie duchowym. Bóg zorganizował życie na ziemi w taki sposób, że duchowe wrastanie jest przyspieszone w otoczeniu niedoskonałości, w różnorodności etapów rozwoju. Jednak często zdarza się, że wykorzystuje się więcej wcieleń, niż jest to absolutnie konieczne, aby naprawić niedoskonałe, ślepe, nieświadome prądy; niektórych przyszłych ziemskich żyć można by uniknąć dzięki silniejszemu zaangażowaniu w rozwój w teraźniejszości.
Rozwój ludzkości posunął się tak daleko, że przynajmniej pewna liczba ludzi jest gotowa zbliżyć się do ukrytych prądów duszy; dziś więcej ludzi ma dojrzałość niezbędną do takich poszukiwań. Dlatego Bóg pozwolił ludzkości dokonać odkryć dotyczących psychiki, nieświadomości. Choć wiedza na ten temat jest wciąż niewielka, będzie jej coraz więcej. Oczywiście nie wszyscy ludzie są gotowi; wielu wciąż musi nauczyć się dostosowywać swoje zewnętrzne działania do boskich praw. Nie będą oni prowadzeni na taką ścieżkę jak ta. To nie przypadek, gdy ktoś doświadcza przewodnictwa w pewnych momentach.
Wiele osób trafia do psychiatry, ale dopiero wtedy, gdy ich wewnętrzne konflikty stają się tak wielkie, że rozdzierają daną osobę, tak że czuje się nieszczęśliwa i całkowicie zagubiona. Ci, którzy są już na wyższym poziomie – lub myślą, że są – powinni podążać swoją ścieżką bez wpadania w poważne kryzysy, to znaczy w sposób całkowicie dobrowolny, rozpalony świadomością, że nie można uniknąć samodzielnych poszukiwań. To, co wydaje się trudne tutaj, będzie jeszcze trudniejsze i bardziej czasochłonne w świecie ducha. Im wcześniej zaczniesz, tym będzie łatwiej. Nie przekonuj siebie, że to, co mówię, może nie być prawdą i że w takim razie cały ten trud poszedł na marne. Nie, moi drodzy, nic, co ktokolwiek osiąga duchowo, nigdy nie idzie na marne. Są to jedyne trwałe wartości, które nigdy nie zanikną; będą wasze na wieczność.
Im bardziej odkładasz oczyszczenie swojej duszy, tym bardziej niezdrowe prądy zaplączą się w nieświadomości i tym trudniej będzie je rozplątać. Dopóki ktoś nie spojrzy na te prądy w świetle swojej świadomości, będzie codziennie, a nawet co godzinę, spychać te same reakcje emocjonalne do nieświadomości, piętrząc nowe na starym. Pomyśl o tym wszystkim i uwolnij się od uczucia oporu, które z pewnością pojawi się, przynajmniej na początku. Nie wierz głosowi oporu; oferuje on miłe wyjaśnienia dla intelektu, które w rzeczywistości są niczym innym jak podstępem, aby uniknąć samodzielnych poszukiwań. Użyj swoich krytycznych zdolności, aby wykryć wymówki, które zbyt łatwo tworzysz, lub zamiar odrzucenia całego problemu. Obserwuj swoją reakcję, gdy słyszysz te słowa. Jak się czujesz, gdy ich słuchasz? Czy odczuwasz lekki dyskomfort, być może w głęboko ukrytym miejscu, a może nawet całkiem wyraźnie? Czy chcesz zbyć te reakcje niejasnym gestem, jakbyś nie musiał wykonywać tej pracy? Przyjrzyjcie się sobie, przyjaciele. Ci, którzy naprawdę chcą podjąć decyzję o oczyszczeniu swojej duszy, otrzymają w tym pomoc. Pomocna dłoń tam będzie. Uzdrowienie duszy nie musi i nie powinno przebiegać w ten sam sposób dla każdej osoby; dlatego droga zostanie ułatwiona dla wszystkich, aby każdy mógł znaleźć to, co jest najlepsze dla jego ścieżki.
Teraz chciałbym przejść do tematu, który był omawiany przy niektórych okazjach i wydaje się być intrygujący dla niektórych z was: Jak i dlaczego jest możliwe, że na ziemi istnieje tak wiele różnych koncepcji religijnych? Myślicie: „Każdy mówi coś innego, wiele z nich jest sprzecznych, dlatego żadna z nich nie może być prawdą”. Moi drodzy przyjaciele, jest tylko jedna prawda. Pozwólcie, że wyjaśnię, dlaczego istnieją różnice w ludzkich koncepcjach i jak należy je postrzegać – i tutaj wykluczam błędy, które wślizgnęły się do koncepcji poprzez błędne przekazy. Tak jak wszystko ma formę i kształt w duchu, tak samo jest z prawdą, czyli prawdziwym stanem rzeczy. Forma jest niezmienna, a jednak w ciągłym ruchu, ponieważ wszystko w duchu podlega ciągłemu, wiecznie wibrującemu, okrężnemu ruchowi. Nic nie jest statyczne, ani uczucia, ani okoliczności, nic w ogóle. Wyobraź sobie koło, niezmienne w swojej podstawowej formie, ale nieustannie się obracające. W różnych miejscach i w różnym czasie, po spełnieniu określonych warunków, ludzie od czasu do czasu podnoszą zasłonę, która je zakrywa i widzą mały segment ogromnego koła. Jedna osoba, w określonym czasie, widzi jeden szczegół za zasłoną; inna, w innym czasie lub w innym miejscu, widzi coś zupełnie innego. Ich obserwacje mogą czasami się pokrywać, ale zwykle tak się nie dzieje, ponieważ koło się obraca i każdy, kto podniesie zasłonę, może zobaczyć coś zupełnie innego. To, co widzą, może czasami wydawać się sprzeczne, ponieważ połączenie między częściami całości nie może być widoczne przez zasłonę. Gdyby całe koło było widoczne, pozornie sprzeczne części byłyby postrzegane jako należące do całości. Tak więc ludzkość walczy, ponieważ ich różne interpretacje brzmią jak sprzeczności. W rzeczywistości tak nie jest. Nawet jeśli koncepcja religijna zawiera zdecydowane błędy, można znaleźć ziarno prawdy, na którym się opiera.
Ludzie często podchodzą do tej kwestii z niewłaściwym nastawieniem. Wierzą, że nie może istnieć coś takiego jak prawda absolutna, a jedynie prawda względna, a wniosek ten opierają na różnych przebłyskach zza zasłony. Twierdzą, że wszystko, co wiąże się z Bogiem i Stworzeniem, jest w mniejszym lub większym stopniu kwestią osobistej opinii lub gustu. Mówią, że każda wiara zawiera coś pięknego i szlachetnego, a zatem wszystkie te kwestie wiary są subiektywne, a nie absolutne czy obiektywne. Wniosek, oparty na emocjach, jest taki, że nie ma absolutnej prawdy duchowej. Zamiast próbować znaleźć prawdę, którą można znaleźć w każdej koncepcji religijnej, ludzie odrzucają wszystko, przynajmniej emocjonalnie, jako iluzję, wyobraźnię i kwestię preferencji. Oznacza to, że cała koncepcja absolutu, który może istnieć tylko w duchu, staje się oparta na ludzkiej percepcji z jej błędami, wywyższając ją ponad wszystko inne. Przyjmując ten błąd, stajesz się bierny, nie jesteś w stanie podnieść zasłony i osobiście doświadczyć prawdy. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy dana osoba jest przekonana, że musi istnieć prawda absolutna ponad względną prawdą ludzką i gdy jest ostrożna, aby nie transponować względnej prawdy ludzkiej na absolutną prawdę duchową. To z konieczności zamknęłoby drzwi do osobistego doświadczania prawdy.
Pod tym względem ludzi można podzielić na dwie grupy. Jedna z nich trzyma się dogmatycznie zbioru przekonań bez większego zastanowienia się lub zbadania swoich uczuć na ich temat. Nigdy nie dowiedzą się, co to znaczy mieć głębokie osobiste doświadczenie prawdy. Druga grupa to ta, o której wspomniałem wcześniej. Obecnie jest ona szczególnie liczna i składa się głównie z osób zaawansowanych intelektualnie. Twierdzą oni, że ich poglądy są szczególnie bezstronne, że się „wyzwolili”. Wrzucają jednak niezmienną, wiecznie poruszającą się, absolutną, boską prawdę do jednego koszyka z ludzkimi dogmatami i w ten sposób tracą solidny grunt pod nogami. Obie grupy reprezentują skrajności; obie tkwią w nieprawdzie i mijają się z celem. Druga grupa jest tak samo daleko od prawdy jak pierwsza, a często nawet bardziej. Z całą swoją powierzchowną, intelektualną wiedzą, są oni w rzeczywistości tymi, którzy poszukują. Ale mogą znaleźć tylko wtedy, gdy najpierw otworzą drzwi w sobie, być może drzwi do swojej nieświadomości.
Czym jest „religia”? Jest tak wiele nieporozumień w tej kwestii, a ty często chcesz zapewnić siebie i innych, że nie jesteś „religijny”. Przyjmujesz błędne założenie, że bycie religijnym oznacza przynależność do jakiejś sekty i ślepe akceptowanie ustalonych dogmatów. Religia oznacza „ponowne połączenie z Bogiem” i każdy tego pragnie, świadomie lub nie. Wszystkie niespełnione tęsknoty to w zasadzie nic innego jak pragnienie powrotu do Boga, czyli do „religii”. Im bardziej dana osoba jest świadoma tego pragnienia, tym spokojniej i z większą harmonią płyną prądy duszy. Ludzie mogą nawet znaleźć drogę powrotną do Boga poprzez społeczność sekty, jeśli otrzymane tam instrukcje aktywują ich siłę duszy i otwierają drzwi do samodzielnych poszukiwań, a przez to do wyższej percepcji. Jest to esencja religii, którą ludzie mogą odkryć również poprzez przynależność do sekty religijnej. Wtedy drobne błędy czy odchylenia nie mają znaczenia; w tym przypadku są to tylko szczegóły. Takie szczegóły stają się ważne tylko wtedy, gdy utrudniają postęp jednostki, bezpośrednio lub pośrednio. To jednak w dużej mierze zależy od danej osoby.
Dla innych ludzi droga powrotu do Boga nie prowadzi przez dołączenie do sekty religijnej; trzeba im wskazać inną drogę. Ale niezależnie od drogi, każdy potrzebuje pomocy z zewnątrz; ta zewnętrzna pomoc stanowi materiał, z którego muszą zbudować swój własny dom. Ale „religia”, czyli „ponowne połączenie z Bogiem”, jest niezbędna dla wszystkich. Bóg jest absolutny, Bóg jest prawdą, a zatem prawda wykraczająca poza ludzki błąd jest również absolutna. Ludzie otrzymają tyle prawdy, ile są w stanie zrozumieć i przyswoić, zgodnie ze swoim rozwojem. Jest jednak wielu, którym można dać więcej niż to, co otrzymują, ale oni tego nie chcą. Są zbyt leniwi lub nie spełniają wymagań z innego powodu. Ale tym, którzy naprawdę pukają, drzwi zostaną otwarte.
PYTANIE: Mówiłeś nam wcześniej o dawaniu szczęścia innym, to znaczy o dawaniu czegoś innym. Jeśli, na przykład, mogę uszczęśliwić kogoś małym prezentem, ale mogę dać ten prezent tylko jednej osobie, to komu powinienem go dać? Czy powinienem dać go komuś obcemu, komuś kogo kocham, czy komuś bliskiemu? Jeśli mogę go dać tylko jednej osobie, to kto powinien mieć pierwszeństwo?
ODPOWIEDŹ: Masz na myśli przedmiot materialny, który możesz podarować tylko jednej osobie. W takim przypadku powinieneś bardzo spokojnie pomyśleć o tym, kto może najbardziej potrzebować tej rzeczy, gdzie ta rzecz przyniesie najwięcej dobra. Jeśli podążasz za swoimi uczuciami miłości, z pewnością podarowałbyś go osobie, którą najbardziej kochasz. Taki wybór może być jednak zbyt samolubny. Z drugiej strony, gdybyś był dotknięty kompleksem winy, mógłbyś zdecydować się oddać tę rzecz osobie, której najtrudniej jest ci ją dać. Oba te rozwiązania mogą być błędne w konkretnym przypadku. Właściwej odpowiedzi nie da się znaleźć za pomocą reguł. Bóg otoczył cię swoimi duchowymi opiekunami, którzy pomogą ci we wszystkich twoich problemach; kiedy uwolnisz się od swojej przymusowej woli ego, od wszelkich wypaczeń, będziesz gotowy, by dać się zainspirować i poprowadzić nawet w najmniejszych sprawach. Czasami twoja odpowiedź będzie zgodna z tym, czego pragną twoje emocje: jednak w takim przypadku nie podążałbyś ślepo za swoimi emocjami, ale zrozumiałbyś wolę Boga poprzez szczere badanie siebie. Innym razem odpowiedź może bardzo różnić się od tego, co twoje emocje chciałyby usłyszeć.
To, co miałem na myśli, mówiąc o dawaniu szczęścia, było czymś więcej niż dawaniem rzeczy materialnych. Takie dawanie nie zawsze jest możliwe i mogę śmiało powiedzieć, że nie jest zbyt ważne. Oczywiście, jeśli ktoś ma mnóstwo rzeczy i nigdy nikomu nic nie daje, to jest to błąd. Dla kogoś, kto jest bardzo chciwy, materialne dawanie byłoby pomocną praktyką w przezwyciężaniu tej wady. Jednak ogólnie rzecz biorąc, ludzie są bardziej skłonni do poświęcania rzeczy materialnych, by wykupić się z trudnej sytuacji. Znacznie rzadziej podejmują się duchowego poświęcenia. Jest to o wiele trudniejsze.
To co mam na myśli mówiąc o dawaniu szczęścia jest następujące: kiedy pragniesz szczęścia i miłości, wypełnij się myślami o tym, jak możesz przekazać to, co masz lub czego pragniesz, jak możesz postrzegać wszystko, czego pragniesz, jako coś, co możesz przekazać innym. Gdy tylko będziesz miał taką intencję, niebiańskie dusze pomogą ci i wskażą drogę. Sprawdźcie sami, jak bardzo pragniecie szczęścia, harmonii, światła, miłości, wolności. Następnie zobaczcie, że do tej pory, w swoich emocjach, chcieliście tych rzeczy tylko dla siebie, ponieważ chcieliście być szczęśliwi. Ponownie, w swoich emocjach, do tej pory uważaliście się za numer jeden, najważniejszą osobę. Teraz być może możesz zmienić te emocjonalne postawy.
Oczywiście nie możesz życzyć sobie, abyś nie był szczęśliwy, to byłoby niemożliwe, ale twoje uczucia muszą nauczyć się nie przypisywać ci tak wielkiego znaczenia. Twoje uczucia powinny nauczyć się, że cały ruch Stworzenia jest skierowany na wypełnienie Planu Zbawienia, na powrót wszystkich istot z ciemności do Boga, do szczęścia. Ci, którzy używają szczęścia, które mają nadzieję osiągnąć lub już osiągnęli, aby przyczynić się do Planu Zbawienia, będą działać zgodnie z prawem i staną się ogniwem w łańcuchu, a nie celem samym w sobie. Możesz nie mieć zbyt jasnego wyobrażenia o tym, w jaki sposób transmisja będzie miała miejsce, ale kiedy będziesz otwarty i gotowy, zostanie ci to pokazane i zostaniesz poprowadzony do pewnych zadań.
Na przykład, dana osoba może zostać poproszona o poświęcenie niewielkiej ilości czasu. Wielu ludzi ma więcej czasu niż potrzebuje, więc mogą go poświęcić – nie tak, jak chcą, ale tak, jak chce Bóg. A to jest zawsze o wiele wspanialsze.
Musisz więc być otwarty na Bożą wolę. Dla wielu pierwszą ofiarą byłoby uzdrowienie siebie, aby jako wolni i emocjonalnie zdrowi ludzie byli w stanie naprawdę dawać i naprawdę stawać się ogniwami w życiu. Takie uzdrowienie samego siebie wymaga początkowo pozornie wielkiego poświęcenia: przezwyciężenia oporu przed prawdziwym zobaczeniem siebie, otwarciem się i porzuceniem wad.
Jeśli nie zrobisz tego dla siebie, to stanie się szczęśliwszą osobą będzie sposobem na uczynienie innych szczęśliwszymi, na dawanie i kochanie więcej. Jeśli masz taką intencję, świat ducha da ci wszelką możliwą pomoc w przezwyciężeniu trudności na twojej drodze. Możesz naprawdę pomagać innym tylko wtedy , gdy staniesz się tak zdrowy, że twoja wewnętrzna harmonia wpłynie na ludzi w pozytywny sposób, nie tylko na poziomie zewnętrznym, ale także na poziomie nieświadomym.
Uszczęśliwianie innych ludzi, dawanie im miłości, ciepła, pocieszenia i głębokiego zrozumienia, gdy są nieszczęśliwi, oraz pomaganie im duchowo w odnalezieniu właściwej drogi, jest możliwe tylko wtedy, gdy w głęboko odczuwalny sposób ego przestaje być już centrum twojej świadomości. Tak długo, jak pragniesz własnego szczęścia, nie będąc ogniwem w łańcuchu, nadal będziesz stawiał swoje ego na pierwszym miejscu, nawet jeśli nie będziesz tego świadomy. Każdy z was musi najpierw wyleczyć rany we własnej duszy, usunąć twardą powłokę, którą chronicie swoją ranę i dopiero wtedy będziecie w stanie dać innym prawdziwą pomoc.Wykonując tę pracę uzdrawiania siebie, człowiek zostaje umieszczony na właściwym miejscu i zostaje doprowadzony do bycia w harmonii z prawami duchowymi. Nawet zanim całkowicie się uzdrowisz, otworzą się dla ciebie pewne drogi, by stać się użytecznym i aktywnym uczestnikiem Planu Zbawienia. Ale początkowe pragnienie będzie musiało pochodzić od ciebie. Jakie to będzie zadanie, możesz pozostawić Bogu. Będzie to zadanie, które najlepiej odpowiada twoim zdolnościom i będzie tym, które uczyni cię najszczęśliwszym. Wtedy staniesz się światłem, wsparciem i przykładem dla innych. Będziesz tym wszystkim tylko wtedy, gdy nie będziesz tego robić tylko jako działanie zewnętrzne, ale z poziomu głębokiego wewnętrznego zaangażowania w oczyszczanie siebie, aby lepiej kochać, rozumieć i pomagać innym.
Pozwól się całkowicie prowadzić Bogu, otwórz się tylko na Jego wolę, aby krok po kroku wskazywał ci drogę. Bóg jest hojnym dawcą, moi drodzy. Zdacie sobie z tego sprawę, gdy zobaczycie, że to, co przychodzi do was przez Niego, jest wspanialsze niż wszystko, co możecie sobie wyobrazić. Początkową trudnością jest po prostu powierzyć się Bogu. Nie, nie chodzi o danie jakiejś materialnej rzeczy, to byłoby o wiele łatwiejsze, o wiele wygodniejsze. Musisz dać siebie, ponieważ jeśli możesz dać siebie we właściwy sposób, możesz dać każdemu. Zanim jednak będziesz mógł dawać siebie, musisz siebie zdobyć, posiąść. Nie możesz dać tego, czego nie masz.
Niewielu ludzi naprawdę posiada samych siebie, ponieważ nie znają siebie wystarczająco dobrze i są mniej lub bardziej zagubieni.W stopniu, w jakim wzbraniasz się przed własnymi niedoskonałościami, nie posiadasz siebie.Wtedy nie stoisz na solidnym gruncie. Prawie wszyscy ludzie wciąż są niewolnikami swoich wad i negatywnych uczuć.Tylko akceptując siebie takim, jakim jesteś, możesz je opanować, a tym samym siebie. Tak zaczyna się transformacja i oczyszczenie. Bez względu na to, ile zewnętrznej wolności możesz mieć, jesteś zniewolony tak długo, jak długo wstydzisz się każdej wewnętrznej niedoskonałości i zewnętrznej ekspozycji. Jako niewolnik nie możesz posiadać siebie, a zatem nie możesz naprawdę dawać siebie. Konsekwencją tego stanu jest to, że jesteś bardzo zależny od tego czy innego zewnętrznego wydarzenia i dlatego nie możesz żyć w harmonii. Harmonia może być stworzona tylko wtedy, gdy nie jesteś już zależny od rzeczy, które są poza twoją kontrolą.
Ci, którzy znaleźli się na tej najpiękniejszej ścieżce, ścieżce światła, nie muszą już dawać jakiejś konkretnej rzeczy. Tacy ludzie mogą oddać się całkowicie, nie tylko ukochanej osobie, ale także każdej sytuacji w życiu, w której Bóg ich umieścił. Mogą dać siebie całą swoją duszą i całą swoją istotą.
Wykład pierwotnie wygłoszony w języku niemieckim i przetłumaczony na język angielski przez Heddę Koehler oraz Judith i Johna Saly.