Wykład Pathwork No. 155 | 13 października 1967
Pobierz wykład w PDF: Wyklad_Pathwork_#155
Witajcie, moi najdrożsi przyjaciele. Niech ten wieczór okaże się pomocny i wzmacniający dla was wszystkich, a tym samym stanie się błogosławieństwem, które jeszcze bardziej otworzy waszą drogę do samorealizacji.
Podstawowy warunek, aby stać się tym, kim naprawdę jesteś to ‒ nie bać się. Kluczem jest przezwyciężenie strachu przed sobą. Każdy rodzaj lęku sprowadza się, w ostatecznym rozrachunku, do strachu przed samym sobą; Bo gdyby nie było strachu przed swoim najgłębszym ja, nie mógłbyś bać się niczego w życiu. W rzeczywistości nie musiałbyś nawet bać się śmierci.
Zanim ktoś wkroczy na jakąkolwiek intensywną ścieżkę konfrontacji z samym sobą, nie wie, że tak naprawdę boi się tylko własnej, nieznanej głębi. Ludzie projektują ten prawdziwy strach na dowolną liczbę innych lęków. Wyparte obawy mogą być również negowane i ukrywane. Osoba może na przykład obawiać się jakiegokolwiek aspektu życia. Cała moc ukrytego strachu przed sobą może się na nim skupiać. Albo można się bać samego życia i w ten sposób go unikać, tak jak unika się jaźni w takim stopniu, w jakim się jej boi. Ten ogólny lęk przed życiem może być dalej projektowany na lęk przed śmiercią, ponieważ są one naprawdę jednym i tym samym. Kto boi się jednego, boi się drugiego.
Z chwilą, gdy twoja praca na ścieżce stała się intensywna, a twoja świadomość wystarczająco wzrosła, wtedy zdasz sobie sprawę, że tak naprawdę najbardziej boisz się siebie. Rozpoznajesz ten strach poprzez przymus, z jakim się spotykasz, przez wszystkie mniej lub bardziej oczywiste formy oporu, przez obawę przed puszczeniem swoich mechanizmów obronnych i pozwoleniem
na wyrażanie swoich naturalnych i spontanicznych uczuć. Stopień obrony nie jest jasny na początku; ochrona stała się tak drugą naturą, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, że jest nienaturalna i że mógłbyś być zupełnie inny, gdybyś pozwolił im odejść. Twoja niezdolność do pozwolenia mimowolnym siłom na kierowanie tobą jest oznaką tego, jak bardzo nie ufasz swojemu wnętrzu.
Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że ludzie, którzy ograniczają swoje naturalne ruchy duszy, robią to, ponieważ boją się ich, lękają się, dokąd one ich doprowadzą. Ci, którzy są świadomi tego lęku, zrobili znaczący krok w kierunku samowyzwolenia, ponieważ bez świadomości strachu przed samym sobą nie można go przezwyciężyć.
Strach przed odpuszczeniem oznacza, że Prawdziwe Ja nie może się zamanifestować. Ja może się wyrazić tylko jako spontaniczna ekspresja. Taka spontaniczność istnieje na przykład wtedy, gdy wiedza manifestuje się intuicyjnie z poziomu wnętrza ciebie, a nie poprzez proces uczenia się wprowadzany z zewnątrz. Tylko ludzie, którzy nie boją się siebie, przynajmniej do pewnego stopnia, mogą zarejestrować obecność Ja, nie mówiąc już o zebraniu się na odwagę, by
uznać i podążać za takimi intuicyjnymi, spontanicznymi manifestacjami ich wewnętrznej istoty. Prawdziwi artyści i wielcy naukowcy dokonują swoich ważnych odkryć dzięki temu procesowi. Pod tym względem nie muszą bać się swojego wnętrza, chociaż w innych aspektach również mogą go blokować.
Manifestacja prawdziwej jaźni jest zawsze głęboko twórczym procesem, niezależnie od tego, czy pojawia się jako intuicyjna wiedza, czy jako pełnia i głębia uczuć, które sprawiają, że osobowość jest żywa i radosna na wszystkich poziomach istnienia.
Strach przed niedopasowaniem się do środowiska społecznego jest kolejnym aspektem strachu przed sobą. Wewnętrzna rzeczywistość może być sprzeczna ze środowiskiem społecznym; rzeczywiste wartości jaźni mogą różnić się od wartości społecznych. Tylko ci, którzy nie boją się pod tym względem swojego wnętrza, odrzucą przekazane im gotowe wartości. Wartości zewnętrzne, słuszne czy niesłuszne, są nadal kajdanami, jeśli nie są wybierane w sposób wolny.
Jednym z najważniejszych aspektów strachu przed sobą jest strach przed przyjemnością. Ludzie są bowiem stworzeni w celu doświadczania najwyższej przyjemności, intensywnej radości, chociaż większość ludzi w ogóle jej nie doświadcza. Prawdziwie zdrowe i spełnione jednostki, które funkcjonują zgodnie ze swoim przeznaczeniem, zgodnie ze swoimi wrodzonymi możliwościami, mogą całkowicie poddać się sile życiowej z jej prądami przyjemności, tak jak ona się w nich przejawia. Będą spontanicznie wyrażać tę potężną siłę; nie będą się jej bać ani odrzucać. To ożywi cały ich system piękną siłą, energią i rozkoszą.
Ci, którzy są uwięzieni w pułapce czujności i defensywy, i którzy stale obserwują siebie, aby te siły nie mogły się zamanifestować, znieczulają się. Stają się martwi. Dominującą manifestacją w tym świecie, dziś nie bardziej niż w innych czasach, jest to, co można nazwać samoalienacją, brakiem żywotności lub odłączeniem. Jest to martwota uczuć, która przynosi również poczucie pustki i bezsensu. Jest to martwota, ponieważ siła życiowa w swoim wibrującym przepływie jest świadomie przerywana i zakazywana przez nadmiernie czujną, zaprzeczającą postawę zewnętrznego ego.
Przeciętna istota ludzka doświadcza pewnej żywotności przynajmniej w pewnych momentach, ale jest tak zahamowana w porównaniu z tym, czym mogłaby być, że pełna żywotność, nawet gdyby istniał sposób na opisanie jej odpowiednimi słowami, brzmiałaby niewiarygodnie. Nawet nie wiesz, jak mógłbyś funkcjonować i jak mogłoby wyglądać twoje życie. Masz tylko mglistą tęsknotę, mgliste poczucie, że życie może być inne. Nieszczęśliwi są ci, którzy przypisują tę tęsknotę iluzji, brakowi realizmu, a następnie godzą się jedynie egzystować, zakładając, że tak musi być. Szczęśliwi są ci, którzy mają odwagę uznać tę tęsknotę, bez względu na to, jak późno w życiu, a następnie zaczynają od dopuszczenia możliwości, że ta tęsknota jest uzasadniona i oznacza, że można mieć o wiele więcej w życiu. I więcej można czerpać z życia, jeśli pozwolisz sobie na bycie żywym. Jednak możesz stać się żywy tylko w takim stopniu, w jakim przezwyciężysz strach przed sobą.
Rozważmy teraz ten lęk przed sobą bardziej wnikliwie, moi przyjaciele. Dlaczego ludzie boją się, że może stać się coś niebezpiecznego, jeśli nie będą się pilnowć i stale będą czujni swoją wolą i umysłem? Jakby to niebezpieczne coś wyrażałoby się z istoty ich spontanicznej głębi.
Co to oznacza? Zasadniczo istnieją dwie możliwości. Pierwsza, że pojawi się coś negatywnego i destrukcyjnego oraz druga, że pojawi się coś kreatywnego, konstruktywnego, rozwijającego się i przyjemnego. Nie jest prawdą, jak można by sądzić od razu, że obawa dotyczy tylko tej pierwszej możliwości. Strach przed tym, co negatywne jest oczywiście jednym z bardzo istotnych powodów, dla których jednostka wzbrania swobodnie płynących ruchów duszy, kosmicznego przepływu, przejawiającego się w każdej ludzkiej istocie, jeśli jest nieskrępowana. Niszczycielskie siły nienawiści, wrogości, urazy, gniewu i okrucieństwa, których obawia się jednostka, mogą różnić się w każdym możliwym stopniu. Istnieją one w każdym człowieku i są na tyle ugrunotwane, że pozytywne wyrażenia zostały zakazane, najpierw przez rodziców i środowisko w ignoranckim przekonaniu, iż są szkodliwe i mogą prowadzić do niebezpieczeństwa, a później przez ciebie samego. Jest to bardzo ważne, aby zrozumieć, moi przyjaciele: nie jesteście już ograniczeni przez waszą przeszłość, kiedy stajecie się dorośli. Ograniczasz się, gdy nadal powstrzymujesz konstruktywne siły, pierwotnie zabronione przez innych.
Tutaj znowu odnajdujemy jedno z tych słynnych błędnych kół, wynikających z każdego błędu popełnianego w życiu. Ponieważ siły pozytywne są ograniczone, siły negatywne rosną. Albo, mówiąc dokładniej, pozytywna siła zostaje spaczona, zakłócona, przekręcona, zniekształcona i w ten sposób staje się negatywną siłą. Jak wiecie, nie jest to inna siła, która powstaje na nowo. Wściekłość nie jest nową emocją ani prądem energetycznym.
Składa się z tej samej oryginalnej substancji co miłość i może powrócić do miłości, jeśli się jej na to pozwoli. W rzeczywistości łatwo jest negatywnej emocji powrócić do jej pierwotnej manifestacji, ponieważ jest to jej naturalna forma. Na przykład, gdy wściekłość zostanie dopuszczona i w pełni przeżyta we właściwych okolicznościach w sposób, który nie jest destrukcyjny dla nikogo, a jednocześnie jeśli pozwoli się w pełni utożsamić z tą emocją, zachowując jednocześnie poczucie proporcji wobec niej, nie odrzucając z tego powodu całej osobowości, wściekłość przekształci się w ciepło. przyjemność i miłość. Ta transformacja może nastąpić bezpośrednio lub pośrednio poprzez szereg innych emocji, takich jak smutek, użalanie się nad sobą, ból, zdrową agresję i asertywność. Wszystkie negatywne prądy energii muszą być doświadczane i przyswojone. Należy pozwolić im zaistnieć w danej chwili, o ile istnieją naturalnie. Wtedy, i tylko wtedy, cokolwiek jest nienaturalne i destrukcyjne, nawróci się.
Wróćmy teraz do błędnego koła, które utrwala się, gdy unika się zdrowej procedury, jak tutaj opisano. Im większa wściekłość, tym gorszy staje się strach przed nią; W związku z tym bardziej się pilnujesz. Im bardziej jesteś ostrożny, tym jest mniej prawdopodobne, abyś był spontaniczny i w ten sposób pozwolił destrukcyjnej emocji przekształcić się w pierwotny nurt przyjemności.
Jak powiedziałem, nie tylko obawiamy się destrukcyjnych sił, ale często miłości i przyjemności tak samo, jeśli nie bardziej, ponieważ dziecko zrozumiało, że są one złe i niebezpieczne. Obawia się ich, ponieważ one wymagają braku obrony, i proszą, aby zaufać spontanicznej wewnętrznej naturze. Siły miłości mogą pozostać żywe tylko wtedy, gdy jaźń jest całkowicie wolna od lęku.
Rezygnacja z czujności wydaje się unicestwieniem, ponieważ wtedy w procesie życia współdziała coś innego niż czujne ego. Bez współpracy wewnętrznej spontanicznej natury, życie staje się ubogie. Ale akceptacja tej współpracy zależy od spełnienia tego, czego się obawiamy.
Tak więc w błędnym kole obawiasz się sił miłości, ponieważ domagają się porzucenia czujnych
sztywnych, przemyślanych postaw, które uniemożliwiają wszelką spontaniczność. Frustracja i pustka zwiększają gniew i wściekłość, a tym samym narasta strach przed sobą itd.
Ci, którzy nie są w stanie zrobić decydującego kroku, aby przezwyciężyć swoje opory przed spotkaniem z wewnętrznymi lękami, są więźniami tego cyklu. Spotkanie z własnymi lękami jest jedyną rzeczą, której większość ludzi chce uniknąć jak zarazy. Nie wystarczy uznać w niejasny, teoretyczny sposób istnienia pewnych negatywnych uczuć. Nie wystarczy mieć abstrakcyjnych myśli na ich temat. Trzeba je naprawdę przeżywać i dynamicznie ich doświadczać. Jest to nieuniknione i konieczne oraz stanowi ważną część zmierzenia się z sobą, o czym zawsze mówimy.
Gdy już się tego podejmiesz, okazuje się, że nie jest to tak trudne ani niebezpieczne, jak początkowo myślałeś. W rzeczywistości ulga i wyzwolenie, ożywienie jest tak realne i cudowne, że wahanie ‒ z perspektywy czasu ‒ wydaje się głupie. Ci, którzy potrafią zrobić ten krok, są naprawdę błogosławieni, ponieważ dopiero wtedy życie zaczyna się dla nich otwierać. Konieczne jest puszczenie i pozwolenie sobie na to, co wypływa, niezależnie od tego, jakie jest to uczucie.
Podkreślam jeszcze raz, aby uniknąć wszelkich możliwych nieporozumień, że nie oznacza to odgrywania stłumionego gniewu, ponieważ to sprawi, że wróci do ciebie w odwecie. Chodzi mi o to, że te emocje muszą być odczuwane i wyrażane w pewnych okolicznościach, pod nadzorem terapeutycznym, gdzie nie mogą wyrządzić szkody. W rzeczywistości, im więcej destrukcyjnych uczuć zostanie uznanych i im większa będzie odpowiedzialność za nie, tym mniej będziesz się kierował wbrew swojej woli, aby je realizować. Odgrywając te uczucia, ludzie zawsze uważają, że to inni są odpowiedzialni; co więcej, pozostają nieświadomi tego, że uczucie to jest o wiele bardziej intensywne niż są skłonni przyznać. To nieuchronnie wpływa na innych, niezależnie od tego, czy ktoś się do tego przyznaje, czy nie. Odgrywanie, które zdarza się codziennie w życiu każdego człowieka, może nie przybiera gwałtownych form, ale jest tym bardziej destrukcyjne pośrednio. Zjawisko to jest bardzo niedoceniane.
Wszystkiego tego można uniknąć, jeśli pełna siła destrukcyjnego uczucia zostanie bezpośrednio wyrażona i przeżyta. Im pełniej to zrobisz, tym szybciej nastąpi transformacja w przyjemność. To, co nastąpi później, zależy od stopnia, w jakim stanie jesteś doświadczyć przyjemności. To z kolei zależy od kilku czynników, niektóre z nich omówimy.
Dalsza analiza rzuci nieco więcej światła na proces lęku przed samym sobą. Strach daje o sobie znać w sposób pośredni, który nadal racjonalizujecie. Dopóki istnieje strach przed sobą samym, wolność i spełnienie życia są niemożliwe, moi przyjaciele, absolutnie niemożliwe. O wiele lepiej jest uznać strach przed sobą, przyznać się do niego i powiedzieć: „Oto gdzie jestem w tej chwili. Nie mogę pozwolić, aby wypuścić z siebie wszystko, co jest we mnie, z jakiegokolwiek powodu”, niż odepchnąć to i uwierzyć, że nie odczuwasz tego lęku.
Moi przyjaciele, pojdziemy teraz o krok dalej, zbadamy i przyjrzymy się innemu zagadnieniu bezpośrednio związanym z omawianą kwestią. Ukierunkuje to wasze życie wewnętrzne. Psychologia od pewnego czasu postuluje, i całkiem słusznie, że niezaspokojona potrzeba otrzymywania tworzy szkodliwe stany w psychice. Położono na tę kwestię duży nacisk. Tak jak ciało ulega zniszczeniu, gdy nie zaspokaja się jego potrzeb i nie
Odżywia go odpowiednio, tak dusza ludzka ulega zniszczeniu, gdy nie zaspokaja się jej potrzeb i pozbawia się ją pokarmu, na którym się rozwija ‒ miłości, czułości, ciepła, akceptacji własnej indywidualności. Zarówno dusza, jak i ciało wymagają przyjemności; bez tego stajesz
się kaleką, a twój wzrost zostaje zahamowany.
To prawda, że bezbronne dziecko swoje potrzeby uzależnia od innych; jednak zbyt mało uwagi poświęcono na znaczenie dawania. W ostatnich dziesięcioleciach frustracja wynikająca z niewystarczającego otrzymywania była nadmiernie podkreślana, podczas gdy frustracja wynikająca z niewystarczającego dawania była bardzo zaniedbywana.
Słusznie wnioskowano, że ci, którzy nie otrzymali wystarczająco dużo w dzieciństwie, mogliby jako dorośli mieć trudności z dawaniem siebie, jednak na tym stwierdzeniu poprzestano. Wyrównanie braków wynikających z niewystarczającego otrzymywania może być znacznie lepiej osiągnięte, gdy zdasz sobie sprawę, że nie jesteś bezradny wobec swojej przeszłości, że posiadasz siły, które mogą ustanowić nową równowagę; jednak można to zrobić tylko wtedy, gdy zrozumiesz ból, o wiele gorszy,spowodowany frustracją niedawania tego, co masz.
Nadmierne podkreślanie jednego aspektu psychologicznego stworzyło pokolenie użalających się nad sobą ludzi, którzy całe życie lamentują, że zostali pominięci, nie otrzymali wystarczająco dużo w dzieciństwie i nadal pozostają upośledzeni. Ich poczucie zmieni się, gdy uświadomią sobie potrzebę dawania, która tkwi w nich od zawsze.
O wiele więcej bólu w waszym życiu wewnętrznym jest bólem wstrzymywania tego, co macie do zaoferowania, nie zaś wynikającym z braku otrzymywania w przeszłości. Jest to dość łatwe do zrozumienia, gdy myślisz o tym beznamiętnie. Jeśli gromadzi się coraz więcej jakiejś substancji, jakiejś siły, czegokolwiek, to nadmiar stworzy większe napięcie. Nadmiar istnieje, moi przyjaciele, niezależnie od tego, czy wiecie o tym, czy nie, niezależnie od tego, czy powstrzymujecie nadmiar w strachu. Dlatego wielu z was cierpi przynajmniej tak samo, ponieważ nie pozwalacie sobie na dawanie tego, czego nie otrzymaliście, a chcielibyście otrzymać od innych.
Przepływ energii, tego ruchu duszy, tworzy kontinuum. Ruchy tworzą ciągły proces, w którym musisz współpracować, aby być zdrowym i spełnionym, pozwalając mu funkcjonować. Przez „funkcjonowanie” rozumiem pracę zgodnie z prawami życia, które nakazują przekazywanie pozytywnych sił innym i otrzymywanie od innych tego, na co pozwolą, by płynęło do ciebie.
Religia kładzie duży nacisk na dawanie. Przez długi czas głosiła, że dawanie miłości jest lepsze niż jej otrzymywanie. Religia nieustannie podkreśla, w takiej czy innej formie, znaczenie miłości – to znaczy okazywania miłości, miłosierdzia, zrozumienia oraz innych darów ducha. Tutaj wypaczeniem było i często nadal jest twierdzenie, że miłość jest pobożnym nakazem, które wypełnia się przez ofiarę.
Wtedy tworzy się obraz, że kochać znaczy zubażać samego siebie. Miłość nabiera konotacji poświęcającego się pozbawienia siebie. Jeśli ktoś nie cierpi z powodu miłości i dla miłości drugiego człowieka, negując siebie w jakiś sposób, nie jest to uważane za miłość.
Przykazanie miłości stało się bardziej abstrakcją i zawierało groźbę wymuszenia na jednostkach pewnych działań, które były sprzeczne z ich interesami. Do dziś nieświadoma koncepcja miłości wielu ludzi jest właśnie taka. Nic dziwnego, że ludzie boją się kochać; kochanie bowiem jest
przedstawione jako akt pozbawiony przyjemności, jako akt ofiarny i pozbawiający, który zubaża w imię bycia „dobrym” i podobania się autorytarnemu bogu. Nic dziwnego, że miłość jest odrzucana, ponieważ przyjemne uczucia, które wywołuje w ciele, są odrzucane i oskarżane jako grzeszne. Miłości trzeba wtedy bać się podwójnie: albo poddaje się jej spontanicznym przejawom, wtedy staje się ona „niegodziwa”, albo wyodrębnia się samo uczucie, które stanowi jej siłę, wtedy staje się ona przykrym obowiązkiem.
Ludzkość waha się między tymi dwoma skrajnościami: albo pozostaje chciwym, samolubnym dzieckiem, domagającym się wyłącznie otrzymywania i nie skłonnym do dawania w najmniejszym stopniu, albo wysila się na fałszywą koncepcję miłości, którą właśnie opisałem. Ponieważ każda z tych dwóch alternatyw okazuje się niepożądana, ludzie zwykle miotają się między obiema, choć tendencja do jednej skrajności może okazać silniejsza.
Tylko wtedy, gdy spojrzysz na siebie z wielką uczciwością i dużą dozą rozeznania, znajdziesz oba te spaczenia w sobie. Jak można stworzyć zdrowy przepływ dawania i otrzymywania, gdy takie błędne postawy blokują drogę? Strach przed sobą istnieje w obu przypadkach, ponieważ naturalnym impulsem i spontaniczną potrzebą, jest dawanie obficie – tak, obficie i hojnie, jak robi to cała natura! Dotyczy to zarówno najbardziej zewnętrznego poziomu materialnego, jak i najbardziej subtelnego. Im większe naturalne, szczodre dawanie, tym osobowość staje się mniej masochistyczna, cierpiąca i samookaleczająca. Tak długo, jak panuje postawa dawania poprzez zubożenie a brak asertywności przejmuje kontrolę, tym mniej prawdziwej hojności i spontanicznego przepływu.
Codzienne życie obfituje w sytuacje, kiedy stajemy przed wyborem, czy wstrzymać siebie, czy dawać. Sama kwestia może nie być ważna, ale stojąca za nią postawa jest. Pytanie brzmi, czy trzymać się swoich starych urazów, starych dróg, które wykluczają innych poprzez niechęć lub cenzurę, czy też pozwolić, aby nowa spontaniczna postawa wypłynęła z głębi siebie. To ostatnie dzieje się naturalnie, nie na siłę; obejmuje widzenie nowych realiów dotyczących drugiej osoby, które sprawiają, że trzymanie urazy jest bezsensowne; nowa postawa nie widzi wstydu ani upokorzenia w rezygnacji z arogancji i dumy; Nie widzi „braku charakteru” w zrozumieniu i przebaczeniu. Wiele takich „małych” epizodów rozluźnia postawę wstrzymania, która blokuje dawanie, która powoduje więcej bólu niż jakikolwiek brak otrzymywania.W ten sposób coraz łatwiej i bardziej naturalnie pozwala się na płynięcie ciepłych uczuć. Ale w pewnym momencie człowiek musi dokonać tego wyboru: trzymać się starej, wykluczającej, ograniczającej drogi lub pozwolić na nową siłę od wewnątrz i podążać za nią.
Oczywiście należy zwrócić uwagę na moment decyzji. Nigdy nie jest on nieświadomy. Łatwo go zauważyć, jednak większość ludzi woli przechodzić nad nim do porządku dziennego, nie pozwalając sobie na uznanie drobnych momentów decyzji, choć dotyczących tak wielu spraw w ich życiu codziennym.
Proces uświadomienia sobie tego momentu oraz stawienia mu czoła może przerażać niczym bezdenna czeluść. Nowy sposób może wydawać się ryzykowny, a stary, zimny, oddzielający, może wydawać się bezpieczny, chociaż wszyscy wiecie, że to nie może być prawda, że to nie ma sensu. Oddanie się tej pozornie nowej wewnętrznej sile podobne jest do popłynięcia z wielką, nieznaną falą.
Możesz nawet odczuwać radość i wyzwolenie z tego, ale nadal obawiasz się jego dalszych
implikacji. Jeśli potrafisz odpuścić i porzucić destrukcyjną postawę, jakakolwiek by ona nie była, bez względu na to, jak potajemnie wyraża się ona na zewnątrz, ustanowisz zupełnie nowy sposób wewnętrznego życia. Jest to uzdrowienie, którego szukaliście i na które liczyliście. Tak to się dzieje – nie ma innej drogi.
Kiedy dojdziesz do tego punktu obserwacji, być może nie będziesz w stanie natychmiast podjąć kolejnego kroku. Zatrzymasz się przez chwilę w tej chwiejnej pozycji i będziesz obserwował całkiem wyraźnie, jak wykluczasz siebie, jak, wstrzymując siebie, ograniczasz kosmiczne siły w swojej duszy i ograniczasz wychodzący przepływ. Kiedy obserwujesz siebie na tej granicy, stajesz się świadomy konsekwencji obu alternatyw ‒ starej, ograniczającej drogi, ze wszystkimi jej sztywnymi sformułowaniami i oklepanymi sposobami a także nowych perspektyw, które się otwierają. Kiedy obserwujesz siebie przez jakiś czas na tej granicy, w tym punkcie decyzji, a następnie nie wywierasz presji, ale po prostu obserwujesz w pełni i pamiętasz, co oznacza każda droga, w końcu stajesz się zdolny do porzucenia starego sposobu, który odmawia życia, miłości, uczuć, szczęścia, rozwoju, dawania tego, co masz do zaoferowania. W tej chwili możesz jeszcze nie mieć silnych uczuć, ale pojmiesz głębiej, a to zrozumienie uwzględni innych ludzi, a nie tylko ciebie.
Nowy sposób bycia powoli bedzie wzrastał, pod warunkiem, że nie zatrzymasz jego przepływu.Ten płynny ruch jest tak piękny, że nie można go adekwatnie opisać. Zawiera wspaniały mechanizm samoregulacji, któremu można całkowicie zaufać. W takim stopniu, w jakim odpuszczasz i porzucasz egocentryczną, samolubną, użalającą się nad sobą lub autodestrukcyjną postawę, strach przed sobą automatycznie się zmniejsza. Coś nowego zaczyna się dziać od wewnątrz. Zaczynają funkcjonować twórcze moce. W ten sposób nie będziesz już działał przeciwko sobie. Nie będziesz już oddawał się frustracji, a ani zadawał bólu, ponieważ ogromna przyjemność podążania za naturalnym ruchem wypełni twoją istotę. Przyjemność dawania i otrzymywania stanie się możliwa.
Nie możecie bowiem otrzymywać tak długo, jak długo pozostajecie w starej pozycji odrzucenia i izolacji. Tak długo, jak nie pozbędziesz się narzuconych sobie ograniczeń, nie tylko uniemożliwiasz dawanie, ale sprawiasz, że otrzymywanie będzie równie niemożliwe. Zamknięte naczynie nie może być napełnione, tak samo jak nie można go opróżnić. Kiedy wstrzymujesz się kurczowo i bronisz się, nie tylko nie chronisz się przed niebezpieczeństwem, ale zamykasz się na wszystkie zdrowe uniwersalne siły ‒ te, które mogłyby i powinny wypływać z ciebie, oraz te, które mogłyby i powinny wpływać do ciebie.
Ponieważ postawa obronna zubaża i ogranicza, nieuchronnie staje się wściekłością. Większość ludzi znajduje się w niedorzecznych sytuacjach, w których, broniąc się kurczowo i ograniczając się, pilnują i czuwają, nie mogą być spontaniczni, zawsze decydują wtedy umysłem i wolą, nigdy nie pozwalając na manifestację procesów twórczych. Dlatego udaremniają swoją ogromną potrzebę bycia częścią procesu twórczego. Frustrują się, powstrzymując się przed intensywną radością i przyjemnością bycia w przepływie dawania i otrzymywania. Nie jest to ezoteryczna, nieziemska przyjemność, odłączona od ciała. Dotyczy ona również przyjemności fizycznej. Ironia polega na tym, że ci sami ludzie mają żal do świata, że im nie dano. Świat chce im dawać, a oni nigdy nie widzą tego, co im się oferuje, nawet nie wiedzą, czego sami się pozbawiają. Nie mają świadmości, czego nie otrzymują. Najbardziej mają za złe tym, którzy naprawdę chcą im dać, a których dawanie odrzucają, pozbawiając się w ten sposób jeszcze bardziej tego, co chce do nich spłynąć. Pozwolenie na to pomogłoby im dawać, umożliwiłoby im stać się ponownie częścią procesu twórczego. Innymi słowy, odłączają się od kosmicznego, twórczego przepływu dawania i otrzymywania, od ciągłej rotacji, ciągłego ruchu, który ma miejsce w procesie życia.
Teraz, moi przyjaciele, nie mówię o filozofii, która jest niepraktyczna i piękna, ale nierealna w codziennym życiu. Słowa te wyrażają praktyczną rzeczywistość, możliwą do zastosowania w każdym czasie. Prawda o tym dotyczy wszystkich poziomów twojego życia, fizycznego, umysłowego, emocjonalnego i duchowego,innymi słowy, dotyczy twojej całkowitej istoty.
Wasze zubożenie, które odczuwacie jest spowodowane całkowicie przez was samych, ponieważ nie możecie stawić czoła tej „chwili”, o której mówiłem, kiedy odrzucacie zarówno to, co jest wam dane, jak i to, co chce z was wypłynąć. Nowy wypływ chce wyeliminować, raz na zawsze, zwężone, pełne pretensji, destrukcyjne, rozwścieczone, sztywne miejsce w tobie, z którego nie chcesz się ruszyć. Ci z was, którzy potrafią znaleźć to miejsce w sobie i obserwować siebie w tym miejscu, mają największe szanse. Twoja dobra wola aby się uzdrowić, stać się wolnym, może sprawić, że sięgniesz po wewnętrzną siłę i zasoby, aby podjąć i zrealizować decyzję o przyjęciu nowej drogi. Cały strach przed samym sobą w końcu zniknie, gdy wyrazisz swoją negatywność w odpowiednich okolicznościach, a gdy ten strach zniknie, możesz zmierzyć się z nowymi lękami: strachem przed przyjemnością, przed szczęściem, przed spełnieniem, strachem przed byciem w strumieniu życia bez ograniczeń. Zobaczysz wtedy, że zaaklimatyzowanie się do szczęścia i przyjemności nie jest tak trudne, jak się początkowo wydaje, gdy chcesz dać to, co jest w tobie. Jest to nie do zniesienia tylko tak długo, jak długo chcesz otrzymywać, ale nie dawać.
Ci, którzy wciąż są uzależnieni, świadomie lub nieświadomie, od otrzymywania, będą obawiać się spełnienia i przyjemności. Ponieważ nie są świadomi konsekwencji i całkowitego znaczenia swojego położenia, tacy ludzie narzekają, że świat pozostawia ich bez spełnienia. Ich skargi i pretensje mogą przybierać tyle form, ile jest ludzkich osobowości. Wielu ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że składa taką ogólną skargę na życie. To również może być zracjonalizowane. Częścią waszej pracy jest odkrycie tego w sobie, odkrycie jak bardzo jesteście urażeni i jak odmawiacie odejścia od negatywnej pozycji, ponieważ czujecie się ubodzy.
Musisz czuć się zubożony, ponieważ uniemożliwiasz dawanie swojego bogactwa i dlatego, że boisz się otrzymywać. Jesteś podwójnie sfrustrowany. Twoja odmowa odpuszczenia negatywności i odmowa dawania z siebie sprawia, że nie możesz otrzymać przyjemności, rozkoszy, szczęścia ‒ często nawet osiągnąć sukcesu materialnego, który nie angażuje emocji. Choć wyczuwasz istnienie wielkiej radości, musi ona pozostać dla ciebie nieosiągalna, bo nie możesz jej tolerować; przeraża cię ona właśnie dlatego, że tkwisz w tym miejscu, w którym chcesz po prostu czerpać od innych. To nie działa w ten sposób. Wszystkie wysiłki zmierzające do osiągnięcia wyzwolenia i dobrobytu wymagają zrównowarzenia frustracji związanej z brakiem dawania i brakiem możliwości otrzymywania.
Moi drodzy przyjaciele, niech te słowa otworzą wam drogę, umożliwiającą przemianę, do której tak gorliwie dążycie jedną częścią swojej natury, a której wciąż odmawiacie sobie inną częścią. Może rozpalą w was iskrę, abyście zobaczyli i zdecydowali się, krok po kroku, zrezygnować ze wszystkiego, co blokuje wam drogę do celu. Tym celem jest całkowite spełnienie i najwyższa przyjemność.
Bądźcie błogosławieni, bądźcie w pokoju, bądźcie w Bogu.