Wykład Pathwork No. 73 | 11 listopada1966
Pobierz wykład w PDF: Wykład #73
ZOBACZ WEBINAR NA TEMAT WYKŁADU:
Witajcie najdrożsi przyjaciele. Niech Bóg błogosławi każdego z was. Niech boże błogosławieństwo obejmujące was wszystkich pomoże wam przyswoić moje dzisiejsze słowa, tak aby ten wieczór był dla was owocny.
Nasza ostatnia rozmowa dotyczyła strachu przed miłością. W paru ostatnich sesjach przedstawiałem temat miłości bardzo dokładnie i z różnych perspektyw. Pamiętacie zapewne, że często wspominałem, iż dziecko pragnie nieograniczonej miłości na wyłączność. Innymi słowy to pragnienie dziecka bycia kochanym w ten sposób jest nierealistyczne. Jednocześnie również jest prawdą, że dziecko byłoby bardzo zadowolone otrzymując prawdziwą dojrzałą miłość. Tak naprawdę, gdyby doświadczyło dojrzałej miłości, znacznie zmniejszyłoby się jego nierealistyczne żądanie miłości na wyłączność. Niestety, niewielu ludzi potrafi ofiarować prawdziwie dojrzałą miłość.
.
Dzieci tak rzadko otrzymują wystarczającą ilość dojrzałej miłości i ciepła, że przez całe dorosłe życie wciąż jej pragną, chyba że zauważą ten brak i cierpienie z nim związane i poradzą sobie z nim w odpowiedni sposób. Jeśli się tak nie stanie, to jako osoby dorosłe będą szły przez życie nieświadomie domagając się tego, czego zostali pozbawieni w dzieciństwie. To sprawi, że nie będą potrafili dojrzale kochać. Można łatwo zaobserwować jak taki stan przekazywany jest z pokolenia na pokolenie.
Nie da się tego naprawić jedynie życząc sobie by wszystko wyglądało inaczej, a ludzie nauczyli się okazywania dojrzałej miłości. Naprawa zależy tylko od was. Oczywiście, jeśli otrzymaliście od rodziców ten rzadki rodzaj miłości, nie będziecie mieli powyższego problemu, którego tak naprawdę i w pełni nie jesteście świadomi. Lecz nieotrzymanie dojrzałej miłości nie musi sprawiać kłopotów ani wam ani waszemu życiu, jeśli będziecie go świadomi i przeorganizujecie swoje wcześniejsze nieświadome życzenia, żale, myśli i koncepcje poprzez dopasowanie ich do rzeczywistości danej sytuacji. W konsekwencji nie tylko staniecie się szczęśliwsi, ale będziecie potrafili obdarzyć dojrzałą miłością innych ludzi – wasze dzieci, jeśli je macie, lub osoby z waszego otoczenia – dacie początek pozytywnej reakcji łańcuchowej. Taka realistyczna samo-korekta jest zupełnie sprzeczna z waszym obecnym wewnętrznym zachowaniem, które teraz omówimy.
Wszyscy ludzie, także te niewiele osób, które zagłębiły się w swój nieświadomy umysł i emocje, zwykle pomijają silny związek pomiędzy tęsknotą i niespełnieniem w dzieciństwie a obecnymi trudnościami i problemami w dorosłym życiu, ponieważ niewielu ludzi osobiście doświadcza – a nie tylko zauważa w teorii – jak silny jest to związek. Niezbędna jest pełna świadomość sytuacji.
Zdarzają się wyjątkowe odosobnione przypadki, kiedy jeden rodzić oferuje wystarczający poziom dojrzałej miłości. Nawet jeśli tylko jeden rodzić posiada taką miłość do pewnego stopnia, to najprawdopodobniej drugi rodzić jej nie ma. Ponieważ miłość dojrzała jest obecna na tym świecie tylko do pewnego stopnia, dziecko będzie cierpiało z powodu braków u nawet kochającego rodzica.
Częściej jednak zdarza się, że oboje rodzice są emocjonalnie niedojrzali i nie potrafią ofiarować takiej miłości jakiej pragnie dziecko, lub dają ją, ale w niewystarczającej ilości. Ta potrzeba jest rzadko uświadomiona w dzieciństwie. Dzieci nie potrafią przekształcać swoich pragnień w myśli. Nie potrafią porównać tego co mają z tym co posiadają inni. Nie wiedzą, że może być inaczej niż w ich życiu. Wierzą, że powinno być tak jak w ich rodzinie. Lub, w ekstremalnych przypadkach czują się szczególnie osamotnione, wierząc, że ich los jest zupełnie inny od wszystkich. Oba nastawienia odbiegają od prawdy. W obu przypadkach prawdziwa emocja nie jest uświadomiona i przez to nie może być odpowiednio oceniona i zaakceptowana /i się poddaje/. Tak więc, dzieci dorastają, nigdy w pełni nie rozumiejąc, dlaczego są nieszczęśliwe, lub że w ogóle są nieszczęśliwe. Wielu z was patrzy na dzieciństwo i jesteście przekonani, że mieliście całą miłość pod słońcem, tylko dlatego, że faktycznie doświadczyliście jakiejś miłości, ale rzadko tę całą miłość, której pragnęliście.
Wielu rodziców ofiarowuje wspaniałą demonstrację miłości. Takie osoby mogą rozpieszczać swoje dzieci i poprzez psucie i dogadzanie im próbować nadrobić i w pewien sposób przeprosić za to, że gdzieś głęboko przeczuwają, iż nie potrafią kochać dojrzale. Dzieci bardzo dotkliwie czują prawdę. Być może nie myślą o niej lub nie przyglądają się jej świadomie, ale wewnątrz dzieci żywo czują różnicę pomiędzy dojrzałą, szczerą miłością a niedojrzałym, zbyt demonstracyjnym rodzajem proponowanym im w zamian.
Odpowiednie prowadzenie i poczucie bezpieczeństwa są odpowiedzialnością rodziców i wymagają od nich posiadania autorytetu. Istnieją jednak rodzice, którzy nigdy nie odważyli się ukarać swojego dziecka lub użyć zdrowego autorytetu. Wynika to z poczucia winy, gdyż ich niedojrzałym osobowościom brakuje prawdziwej, szczodrej, ciepłej, pocieszającej miłości. Inni rodzice potrafią być zbyt ostrzy, zbyt surowi. W ten sposób pokazują dominujący autorytet, zastraszając dziecko i nie pozwalając na rozwinięcie się jego indywidualizmu. Oba typy rodziców nie spełniają dobrze swojej roli a ich błędne nastawienie, wchłaniane przez dziecko, doprowadzi je do poczucia krzywdy i niespełnienia w przyszłości.
W przypadku dzieci wychowanych przez surowych rodziców, rozżalenie i bunt będzie okazywany otwarcie, łatwo więc go namierzyć. W innych przypadkach, choć bunt jest równie silny, jest ukryty, a przez to nieskończenie bardziej trudny do znalezienia. Jeśli wasi rodzice obsypywali was czułością lub pseudo-czułością, ale brakowało im prawdziwego ciepła, lub jeśli wasi rodzicie świadomie robili wszystko właściwie, ale także brakowało mi prawdziwego ciepła, jako dzieci nieświadomie zdawaliście sobie z tego sprawę i mieliście im to za złe. Mogliście nie być świadomymi całej sytuacji, ponieważ jako dzieci nie potrafiliście dokładnie określić czego tutaj brakuje. Pozornie otrzymywaliście wszystko czego pragnęliście i potrzebowaliście. Jako dzieci nie mogliście nakreślić subtelnej drobnej różnicy pomiędzy prawdziwym uczuciem a pseudo-uczuciem. Czuliście się winni i czuliście się nieswojo, bo coś wam przeszkadzało, a nie umieliście racjonalnie wyjaśnić przyczyny tych uczuć. Dlatego usunęliście tę kwestię jak najdalej z pola widzenia.
Nie zaakceptujecie krzywd, rozczarowania i niespełnionych potrzeb z lat dziecięcych tak długo jak pozostają one nieuświadomione. Bez względu na to jak bardzo kochacie swoich rodziców, nosicie w sobie nieświadomą urazę, która nie pozwala wam na wybaczenie doznanych krzywd. Tylko kiedy odnajdziecie głęboko ukryte poczucie krzywdy i urazy będziecie mogli wybaczyć i ruszyć do przodu. Jako osoby dorosłe zobaczycie, że wasi rodzice to także tylko ludzie. Nie są bez wad ani idealni, w co wierzyliście jako dzieci, jednak nie należy ich przez to odrzucać, ponieważ mieli oni własne konflikty i niedojrzałości. Musicie zastosować światło świadomego rozumowania właśnie do tych emocji, których nigdy w pełni nie pozwalaliście sobie poznać w ich całkowitej rozpiętości.
Jesteście skazani na próby zaradzenia sytuacji w dorosłym życiu tak długo jak nie uświadamiacie sobie konfliktu pomiędzy tęsknotą za idealną miłością rodziców a poczuciem urazy wobec nich. Takie dążenie może się przejawiać w różnych aspektach waszego życia. Wciąż napotykacie problemy i powtarzające się wzorce, które powstają w wyniku waszych prób odtworzenia i naprawy sytuacji z dzieciństwa. Ów nieświadomy kompulsywny przymus jest bardzo silnym czynnikiem, jednocześnie niezwykle głęboko ukrytym przed świadomym zrozumieniem!
Najczęstsza próba zaradzenia sytuacji przejawia się w wyborze partnera. Nieświadomie wiecie, jak wybrać w partnerze aspekty tego rodzica, który w szczególny sposób nie poradził sobie z okazaniem prawdziwej i szczerej czułości i miłości. Jednak w partnerze szukacie także aspektów drugiego rodzica, który bardziej zbliżył się do spełnienia waszych wymagań. Choć ważne jest znalezienie w partnerze obojga rodziców, jeszcze istotniejsze, ale i trudniejsze jest znalezienie aspektów reprezentujących rodzica, który szczególnie was zranił i zawiódł, tego do którego czujecie większą urazę lub którym bardziej pogardzacie i którego mało, bądź wcale, nie kochacie. Tak więc w swoich małżeństwach, przyjaźniach i innych relacjach międzyludzkich znów szukacie własnych rodziców – w bardziej subtelny, nie zawsze łatwy do odkrycia sposób. W waszej podświadomości mają miejsce następujące reakcje: ponieważ wasze wewnętrzne dziecko nie umie porzucić przeszłości, pogodzić się z nią, wybaczyć, zrozumieć ani zaakceptować, właśnie to dziecko wciąż tworzy podobne warunki, dąży do ostatecznej wygranej, aby w końcu opanować sytuację zamiast jej ulegać. Dla niego przegrana oznacza zmiażdżenie, czego musi uniknąć za wszelką cenę. Koszty są faktycznie wysokie, ponieważ cała strategia jest niewykonalna. To co chce osiągnąć twoje wewnętrzne dziecko nigdy się nie uda.
Cała powyższa procedura jest kompletnie destrukcyjna. Już samo poczucie porażki jest iluzją, podobnie jest z poczuciem zwycięstwa. Także iluzją jest poczucie, że brak miłości, jakkolwiek przykry, kiedy było się dzieckiem, jest faktycznie taką tragedią, jak wydaje się to waszej podświadomości. Jedyną tragedią tutaj jest fakt, że uniemożliwiacie sobie osiągnięcie przyszłego szczęścia poprzez ciągłe odtwarzanie i próbę opanowania sytuacji z dzieciństwa. Jest to głęboko nieświadomy proces, moi przyjaciele. Oczywiście, nic nie leży dalej od waszego umysłu, kiedy koncentrujecie się na świadomych celach i pragnieniach. Potrzebna długiego procesu zagłębiania się aby odkryć emocje, które wciąż prowadzą was do sytuacji, w których waszym ukrytym celem jest zadość uczynienie nieszczęściom z okresu dzieciństwa.
Starając się odtworzyć sytuację z dzieciństwa, nieświadomie wybieracie partnera, który ma w sobie aspekty podobne do waszych rodziców. Jednak to właśnie te cechy uniemożliwią otrzymanie dojrzałej miłości, której słusznie pragniecie teraz i wtedy. Ślepo wierzycie, że pragnąc takiej miłości silniej i mocniej, dostaniecie ją od waszego rodzica-partnera, kiedy w rzeczywistości miłość nie może przyjść tym sposobem. Tylko kiedy uwolnicie się od tych ciągłych powtórzeń, nie będziecie już domagać się miłości od partnera. Zamiast tego będziecie szukać partnera lub innej relacji międzyludzkiej, a celem waszym będzie znalezienie dojrzałości, której naprawdę potrzebujecie i pragniecie. Nie żądając miłości do was jako dziecka, będziecie w równym stopniu chcieli kochać. Jednakże, dziecko w was uważa, że jest to niemożliwe, bez względu na to jak w innym przypadku bylibyście zdolni do miłości poprzez rozwój i postęp. Te ukryte konflikty przyćmiewają, poza tym wzrastającą duszę.
Jeśli już macie partnera, ujawnienie omawianego konfliktu może pokazać ci, w jaki sposób ta osoba w pewnych niedojrzałych aspektach jest podobna do waszych rodziców. Ale ponieważ teraz już wiecie, że dojrzałe osoby praktycznie nie istnieją, niedojrzałe aspekty twojego partnera, czy partnerki, przestaną być postrzegane przez ciebie jako tragedia, za którą uważałeś je kiedy nieudolnie próbowałeś znaleźć w partnerze rodzica lub rodziców. Pomimo własnej niedojrzałości i ograniczeń, możecie zbudować bardziej dojrzały związek, wolny od dziecinnej nieodpartej chęci (przyp. wręcz wewnętrznego przymusu) odtworzenia i naprawienia przeszłości.
Nie macie pojęcia jak bardzo podświadomość pochłonięta jest procesem ponownego odegrania tej sztuki, wciąż mając nadzieję na „jej inne zakończenie.” A ono nigdy nie następuje! Z biegiem czasu każde kolejne rozczarowanie jest coraz cięższe do udźwignięcia, a wasza dusza doświadcza coraz silniejszego zniechęcenia.
Dla tych z moich przyjaciół, którzy nie osiągnęli jeszcze pewnych głębi swojej niezbadanej podświadomości, to co mówię wydaje się całkiem bezsensowne i naciągane. Jednakże ci z was, którzy widzieli już moc własnych ukrytych tendencji, przymusów i obrazów nie tylko bez wahania mi uwierzą, ale wkrótce sami w swoim życiu doświadczą prawdy moich słów. Już wiecie przecież z innych odkryć jak potężne są działania podświadomości i jak sprytnie radzi sobie ona z własną destruktywnością i brakiem logiki.
Jeśli nauczycie się patrzeć na problemy i niespełnienie z tego punktu widzenia i zastosujecie zwyczajowy proces ujawnienia emocji, zyskacie o wiele głębsze zrozumienie. Niestety musicie, drodzy przyjaciele, ponownie doświadczyć tęsknoty i krzywdy płaczącego dziecka, którym kiedyś byliście, pomimo szczęśliwego dzieciństwa. Wasze szczęście mogło być uzasadnione i całkowicie wolne od oszukiwania samego siebie. Ponieważ można być jednocześnie szczęśliwym i nieszczęśliwym. Jesteście całkowicie świadomi szczęśliwych aspektów dzieciństwa, ale nie uświadamiacie sobie tego, co głęboko was zraniło ani tego czegoś, czego bardzo pragnęliście, choć nie całkiem wiedzieliście co to. Przyjęliście taki stan rzeczy za coś oczywistego. Nie wiedzieliście czego wam brakuje lub że w ogóle czegoś brakuje. Jeśli naprawdę chcecie iść dalej w rozwoju wewnętrznym musicie sobie teraz uświadomić to podstawowe poczucie nieszczęścia. Musicie ponownie doświadczyć nieznośnego bólu, który kiedyś czuliście i który zepchnęliście do nieświadomości. Teraz musicie mu się przyjrzeć ze świadomością zrozumienia, które zyskaliście. Tylko w ten sposób pochwycicie wartość rzeczywistości jaką mają wasze obecne problemy i zobaczycie je w ich prawdziwym świetle.
A teraz, odpowiedzmy sobie na pytanie jak można ponownie doświadczyć krzywd zaznanych
tak dawno temu? Drodzy przyjaciele, można to zrobić tylko w jeden sposób. Przyjrzyjcie się
jakiemuś aktualnemu problemowi. Obedrzyjcie go ze wszystkich nałożonych warstw waszych
reakcji. Pierwszą i najbardziej praktyczną warstwą jest racjonalizacja, która „udowadnia,” że
wszystko jest winną innych lub sytuacji, nie zaś waszych najgłębszych konfliktów, przez
które przyjmujecie błędne nastawienie do rzeczywistego problemu, z którym musicie się
zmierzyć. Na kolejną warstwę mogą składać się złość, uraza, strach, frustracja. Wszystkie te
reakcje kryją krzywdę związaną z brakiem miłości. Kiedy doświadczycie tego braku w swoim
aktualnym problemie, wzbudzicie krzywdy z okresu dzieciństwa. Mierząc się z obecnym
cierpieniem pomyślcie o przeszłości i zastanówcie się nad sytuacją związaną z waszymi
rodzicami: co wam dali, co naprawdę do nich czujecie. Zdacie sobie sprawę, że pod wieloma
względami brakuje wam tego czegoś, czego wcześniej nie widzieliście wyraźnie – czego nie
chcieliście dostrzec. Dowiecie się, że kiedy byliście dziećmi musiało być dla was bolesne, ale
zapomnieliście o bólu na świadomym poziomie. Wcale więc nie zostało to zapomniane.
Cierpienie wynikające z waszego aktualnego problemu jest tym samym cierpieniem. Teraz,
ponownie oceńcie swoją obecną krzywdę, porównując ją z doświadczeniem z dzieciństwa. W
końcu wyraźnie zobaczycie, że są one jednym i tym samym. Bez względu na to jak
prawdziwy i zrozumiały jest wasz teraźniejszy ból, jest to mimo wszystko to samo cierpienie
z czasów dzieciństwa. Trochę później zobaczycie, jak, chcąc naprawić krzywdy z
dzieciństwa, przyczyniliście się do powstania obecnego bólu. Na początku jednak musicie
tylko poczuć podobieństwo bólu. Wymaga to ogromnego wysiłku, ponieważ wiele emocji
przykrywa aktualne i przeszłe cierpienie. Nie zrozumiecie nic więcej w tej kwestii zanim nie
uda wam się wyjaśnić bólu, który odczuwacie.
Kiedy już uda wam się zsynchronizować te dwa bóle i zrozumieć, że są jednym i tym samym,
następny krok będzie o wiele prostszy. Patrząc na powtarzający się w waszych różnych
trudnościach schemat, nauczycie się rozpoznawać podobieństwa pomiędzy rodzicami a
ludźmi, którzy was skrzywdzili lub powodują ból w waszym obecnym życiu. Emocjonalne
doświadczenie tych podobieństw poprowadzi was dalej na szczególnej drodze w kierunku
rozwiązania podstawowych konfliktów. Sam rozwój intelektualny nie przyniesie żadnych
korzyści. Czując różnice i jednocześnie doświadczając teraźniejszego i przeszłego bólu,
powoli zaczniecie rozumieć powód wyboru tej sytuacji – w głębi duszy nie mogliście się
przyznać do „porażki.”
To oczywiste, że wielu ludzi nie jest świadomych żadnego bólu, przeszłego czy obecnego. Gorliwie spychają go z pola widzenia. Ich problemy nie wydają im się „bólem.” Takie osoby muszą po pierwsze zdać sobie sprawę z istnienia bólu i nieskończenie większego przyszłego cierpienia w przypadku nieuświadomienia go sobie. Wielu ludzi boi się tego bólu i chcą wierzyć, że ignorowanie go sprawi, że zniknie. Wybierają taki sposób na poczucie ulgi tylko dlatego, że własne konflikty ich przerastają. Jakże wspanialsze dla każdego jest wstąpienie na ścieżkę z mądrością i przekonaniem, że ukryte konflikty, w perspektywie czasu, wyrządzą tyle samo szkód co te ujawnione. Wtedy każdy przestaje się bać odsłonięcia prawdziwych emocji i czuje, nawet w trakcie tymczasowego doświadczenia przenikliwego bólu, że w tym właśnie momencie zmienia się on w zdrowy rozwijający się ból, wolny od rozgoryczenia, napięcia, strachu i frustracji.
Są także ludzie, którzy tolerują ból, ale w negatywny sposób, zawsze oczekując pomocy z zewnątrz. Takie osoby w pewien sposób znajdują się bliżej rozwiązania, ponieważ łatwiej im dostrzec, jak działa ich dziecinny proces. Strona zewnętrzna jest kłopotliwym rodzicem ub rodzicami, projektowanym na inne istoty ludzkie. Tacy ludzie muszą tylko przekierować swoje podejście na odczuwany ból. Nie muszą go szukać.
Tylko po doświadczeniu wszystkich tych emocji i zsynchronizowaniu „teraz” z „wtedy” uświadomicie sobie jak staraliście się naprawić sytuację. Zobaczycie następnie szaleństwo swoich nieświadomych pragnień odtworzenia krzywdy z dzieciństwa, frustrującą bezużyteczność takiego działania. Za pomocą tego nowego zrozumienia zbadacie wszystkie swoje akcje i reakcje, tym samym uwalniając swoich rodziców. Zostawicie dzieciństwo naprawdę za sobą i rozpoczniecie nowy schemat wewnętrznego zachowania, który będzie dla was i innych nieskończenie bardziej konstruktywny i satysfakcjonujący. Nie będziecie się już starali opanować sytuacji, której nie mogliście opanować jako dzieci. Ruszycie z miejsca, w którym jesteście, zapominając i wybaczając z waszego prawdziwego wnętrza, nie zastanawiając się nawet, że to zrobiliście. Nie będziecie już potrzebowali być kochani tak jak to miało miejsce, kiedy byliście dziećmi. Po pierwsze uświadomicie sobie, że tego nadal pragniecie, a potem przestaniecie szukać takiego rodzaju miłości. Nie jesteście już dziećmi, dlatego będziecie szukać miłości w inny sposób, raczej ofiarowując ją niż oczekując jej. Muszę jednak podkreślić, że wiele osób nie uświadamia sobie, że oczekuje miłości. Ponieważ tak często doświadczyli rozczarowania tych dziecinnych, nieświadomych żądań, zmusili się do porzucenia wszelkich oczekiwań i pragnienia miłości. Nie trzeba dodawać, że nie jest to ani szczere, ani zdrowe, gdyż jest błędnym ekstremum.
Aby proces odrzucenia chęci odtworzenia sytuacji z dzieciństwa był owocny i przyniósł prawdziwe rezultaty musi wyjść poza samą wiedzę intelektualną. Musicie pozwolić sobie poczuć ból pewnego niespełnienia mającego miejsce teraz oraz ból niespełnienia z okresu dzieciństwa, następnie musicie te dwa bóle porównać ze sobą, dopóki stopniowo nie nałożą się na siebie jak dwie klisze i nie staną się jednym zdjęciem. Kiedy to już nastąpi, zrozumienie, które zyskacie, doświadczenie, które poczujecie, dokładnie tak jak to przedstawiam, pozwoli wam na postawienie kolejnych wskazanych kroków.
Dla niektórych z moich przyjaciół, którzy osiągnęli wystarczający postęp na ścieżce, praca nad tym wewnętrznym konfliktem ma ogromne znaczenie. Potrzebują powyższych instrukcji, aby zyskać nowe spojrzenie oraz dalsze wyjaśnienia wykraczające poza punkt, w którym się znaleźli. Moje słowa umożliwią im kontynuowanie ścieżki w odpowiednim kierunku. Osobom, które nie są jeszcze tak bardzo zaawansowane lub które tak naprawdę nie zaczęły jeszcze poszukiwania samego siebie, to co mówię może się wydać troszkę niejasne. Możecie to wszystko doskonale rozumieć na sposób intelektualny, ale nie będziecie potrafili jeszcze zastosować moich słów do swoich emocji i problemów życiowych. Mimo to, zachęcam was wszystkich do zastanowienia się nad poniższym: nadejdzie czas, kiedy dzięki moim słowom zgromadzicie nową wiedzę i rozumienie na swój temat. Być może już teraz przelotne spojrzenie, chwilowo drgająca emocja pojawiąjące się w was w wyniku moich słów pomogą wam i otworzą drzwi w kierunku lepszego poznania siebie, oceniania swojego życia z bardziej rzeczywistej i dojrzałej perspektywy.
Czy macie jakieś pytania związane z treścią dzisiejszego wykładu?
PYTANIE: Trudne jest mi pojąć, że wciąż wybieramy obiekty naszej miłości, które mają dokładnie te same negatywne tendencje jak jedno z naszych rodziców. Czy ta osoba naprawdę ma takie skłonności czy też jest to projekcja i reakcja?
ODPOWIEDŹ: Może być i tak, i tak. Właściwie w większości przypadków to kombinacja obu możliwości. Nieświadomie szukacie pewnych aspektów, udaje się je wam znaleźć i faktycznie są one podobne do tych, które mieli wasi rodzice. Ale te podobieństwa są uwydatniane przez osobę dokonującą odtworzenia. To nie są tylko cechy projektowane, „widziane” choć faktycznie nie istnieją, ale są do pewnego stopnia ukryte, nie manifestowane. Nastawienie osoby posiadającej nierozpoznany problem wewnętrzny rozwija te cechy i wysuwa je na pierwszy plan. Taka osoba rozbudza coś w partnerze prowokując reakcję podobną do tej, którą miał rodzic. Prowokacja, która jest oczywiście całkowicie nieuświadomiona, jest tu bardzo silnym czynnikiem.
Na osobowość ludzką składa się bardzo wiele różnych aspektów. Wśród wszystkich tych cech trzy lub cztery rzeczywiście mogą być podobne do postaw rodzica osoby odtwarzającej rany z dzieciństwa. Najbardziej wyróżniającym się podobieństwem byłby rodzaj niedojrzałości i nieumiejętność kochania. Już samo to w zupełności wystarczy, aby odtworzyć taką samą sytuację.
Wasz partner reaguje inaczej w stosunku do innych osób niż do was, ponieważ to wy go/ją ciągle prowokujecie, tym samym odtwarzając sytuację podobną do tej z dzieciństwa, abyście mogli ją naprawić. Wasz strach, samokaranie się, frustracja, złość, wrogość, wycofanie się z okazywania miłości i troski, wszystkie te tendencje pochodzące od waszego wewnętrznego dziecka nieustannie prowokują tę drugą osobę i wzmagają reakcję pochodzącą z jej słabej i niedojrzałej części osobowości. Jednakże bardziej dojrzała osoba będzie miała zupełnie inny wpływ na otoczenie i będzie wzbudzała to co jest dojrzałe i pełne, ponieważ każdy z was ma w sobie i dojrzałe aspekty.
PYTANIE: Zupełnie nie rozumiem pojęcia panowania nad myślami. Ciągła czujność przez cały dzień i życie tylko tu i teraz jest dla mnie bardzo męczące. A jednak w pracy potrafię być całkowicie zanurzona, zaabsorbowana i w pełni skoncentrowana. Potrafię tak pracować przez wiele godzin, potem jednak relaksuję się pozwalając mojemu umysłowi wędrować a nie każąc mu się skupiać na wszystkim co się dzieje wokoło.
ODPOWIEDŹ: To wielkie nieporozumienie. Nigdy nie twierdziłem, że wasz umysł musi być w nieustannej gotowości, nie mówiąc już o napięciu. Nie musicie stale koncentrować się na konkretnym temacie. Nie tak należy postępować. Jeśli potraficie wykonać to ćwiczenie przez 5 minut codziennie w momencie największego relaksu, zobaczycie, że stopniowo w naturalny i niewymuszony sposób staniecie się bardziej czujni i rozbudzeni. To jest naturalny proces wzrostu, który zachodzi bez waszej bezpośredniej woli, bez przymusu. Nie ma nic złego w odprężeniu się i pozwoleniu umysłowi wędrować po okresie wysiłku. Nigdy nie mówiłem, że macie wykonywać ćwiczenia z koncentracji dwadzieścia cztery godziny na dobę. Mówiłem, że powinniście próbować przez około pięć minut, ale codziennie. To ogromna różnica. Kiedy staniecie się bardziej biegli, w sposób automatyczny, bez wysiłku i poczucia zmęczenia będziecie bardziej czujni i skoncentrowani. Zaczniecie lepiej funkcjonować pod wieloma względami. To, że teraz męczycie się będąc „tu i teraz” a wasz duch musi odejść jest oznaką jakiś nieprawidłowości wewnętrznego układu. Każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu odpoczynku, podczas którego nasz duch opuszcza ciało. Dzieje się to regularnie, kiedy śpimy. Ale jeśli duch czuje potrzebę częściowego odejścia w dzień, aby się zrelaksować oznacza to, że jakieś połączenie pomiędzy duchem, ciałem i umysłem nie działa właściwie. Ma to wiele niszczących skutków ubocznych, tracicie życie, nie widzicie i nie dostrzegacie rzeczywistości i ludzi wokół. Aby naprawić tę sytuację nie powinniście się zmuszać do koncentracji w ciągu dnia.
Wiele czynników psychologicznych ma tutaj znaczenie i wywołuje te zaburzenia. Niezwykle ważny będzie dalszy rozwój w tym kierunku. Ale dodatkowo pomogą pięciominutowe ćwiczenia.
Jednym z czynników psychologicznych odpowiedzialnych za skłonność ducha do wędrówek jest strach: strach przed życiem, a więc strach przed istnieniem w obecnej rzeczywistości życia oraz strach przed radzeniem sobie z życiem. Kolejnym czynnikiem jest pewien egocentryzm, brak zainteresowania tym, co dzieje się naprawdę i poczucie, że o wiele przyjemniej jest bujać sobie w obłokach. Jednak powtarzam: procesu tego nie powinno się i nie można zmienić przez ciągłe zmuszanie się do zajmowania swoich myśli i umysłu sprawami, które nie są dla was interesujące. To musi być naturalny proces, który rozwinął się organicznie. Wykonując ćwiczenia z koncentracji, w końcu dostrzeżcie stopniową i powolną zmianę. W naturalny sposób staniecie się bardziej czujni na teraźniejszość i będziecie lepszymi obserwatorami. Zaczniecie się interesować otoczeniem bez poczucia wewnętrznego napięcia.
PYTANIA: Mówiłeś, że dojrzałość emocjonalna to gotowość i zdolność do miłości. Wydaje mi się więc, że dojrzałość intelektualna musi oznaczać coś innego. Jak te dwa zagadnienia wzajemnie na siebie oddziałują i wpływają?
ODPOWIEDŹ: Oba są niezbędnymi funkcjami w zdrowej osobie. Jak już kiedyś to ująłem, są jak dwie nogi, których potrzebujemy, aby iść przez życie. Dojrzałość intelektualna to wasza zdolność do myślenia, osądzania, oceniania, rozróżniania, tworzenia koncepcji, planowania, przeprowadzania woli, używania umysłu, podejmowania decyzji, wykorzystywania atutów, kierowania życiem i w końcu, kształcenia i ponownego uczenia dziecinnych emocji poprzez wprowadzanie własnych koncepcji, do których dotarliście niezależnie dzięki przemyśleniu wszystkiego. Nie dlatego, że ktoś wam tak powiedział, ale dlatego, że zastanawialiście się nad tym wszystkim i sprawiliście, że stało się wasze. Z drugiej strony, nieposkromione i dziecinne emocje wpływają na zdolność myślenia, ponieważ zabarwiają wasze poglądy i sprawiają, że tracicie obiektywizm. Zdolność myślenia to dojrzałość intelektualna. A sposób w jaki zarządzacie swoimi reakcjami emocjonalnymi, uczuciami i instynktami określa waszą dojrzałość emocjonalną lub jej brak.
PYTANIE: Czy można mieć lepiej rozwiniętą jedną dojrzałości a gorzej drugą?
ODPOWIEDŹ: Tak właśnie często się dzieje, że mamy pewien brak równowagi pomiędzy dwiema nogami, jedna jest lepiej rozwinięta od drugiej. Ten brak równowagi utrudnia integrację całej istoty ludzkiej. Celem waszej pracy jest m.in osiągnięcie odpowiedniej równowagi. W wielu przypadkach ktoś jest lepiej rozwinięty w jednym kierunku lub w jednym obszarze osobowości, a w innych pojawiają się słabości. Ci, którzy nie podążają ścieżką pielęgnują i rozwijają już i tak zbyt rozwinięty aspekt. Jest to oczywiście niezdrowe; nie prowadzi do pożądanej harmonii i równowagi, ale ludzie wolą myśleć o swoich mocnych a nie słabych stronach, dlatego się tak zachowują.
PYTANIE: Czy można powiedzieć, że niedojrzałość emocjonalna jest sugerowana przez podkreślenie silnych upodobań i antypatii bez rozróżnienia czym są wartości? Stosujemy błędne kryterium. Zamiast mierzyć i odróżniać, opowiadamy się za czymś lub przeciwko czemuś, ponieważ to lubimy lub tego nie lubimy bez względu na ich wrodzoną wartość.
ODPOWIEDŹ: Dokładnie. To właśnie ten rodzaj subiektywności wyrasta z dziecinnych emocji. Oczywiście, ktoś kto jest w połowie dojrzały intelektualnie znajdzie odpowiednie powody do ukrycia tej subiektywności i reakcji emocjonalnej. Właśnie to nazywamy racjonalizacją. Tym samym osoba dojrzała intelektualnie znajdzie powody i wyjaśnienia dla swojego irracjonalnego, emocjonalnego i subiektywnego zachowania lub nastawienia.
PYTANIE: Kiedyś powiedziałeś, że słyszysz, jak dusza krzyczy. Czy to jest możliwe także w przypadku dwóch różnych podświadomości należących do dwóch różnych osób? Czy jedna podświadomość może słyszeć krzyk tej drugiej? Czy to dlatego czujemy wrogość płynącą od kogoś?
ODPOWIEDŹ: Tak. Dlatego właśnie zawsze powtarzam, że wasza podświadomość wpływa na podświadomość innych osób. Idziecie przez życie czując do ludzi urazę, ponieważ nie reagują na wasze zewnętrzne działania. Ale sami nie jesteście świadomi swoich wewnętrznych działań. Wasze działania lub reakcje wewnętrzne są dokładnie widziane przez otaczających was ludzi, którzy reagują na tę część waszej osobowości. Ich dusze słyszą ten głos lub wyczuwają go dzięki innym wewnętrznym organom zmysłów słuchu, wzroku, węchu, smaku. Dlatego podświadomość jednej osoby wpływa na podświadomość drugiej.
Często ludzie czują, że zostali potraktowani niesprawiedliwie, choć wiedzą, że nie było nic niewłaściwego w ich działaniach. Koncentrują się na wszystkich dobrych działaniach zewnętrznych, ale pomijają wewnętrzne nieświadome motywacje, które istnieją obok tych świadomych i odpowiednich działań zewnętrznych. Jeśli nauczycie się być całkowicie szczerzy wobec siebie i zaakceptujecie swoje ukryte motywacje i uczucia, zrozumiecie, dlaczego inni reagują na was w ten właśnie sposób i nie będziecie już uważali, że jesteście ofiarami niesprawiedliwości.
PYTANIE: Jak mogę rozróżnić kto sprowokował kogo? Ktoś mnie czy ja kogoś?
ODPOWIEDŹ: Nie trzeba znać źródła prowokacji, ponieważ mówimy tutaj o reakcji łańcuchowej, błędnym kole. Warto znaleźć własną prowokację, która mogła powstać w odpowiedzi na otwartą lub ukrytą prowokację innej osoby. W ten sposób zrozumiecie, że ponieważ zostaliście sprowokowani, sami prowokujecie kogoś innego. A ponieważ postępujecie w ten sposób, inni odpowiadają podobnie. Jeśli jednak przyjrzycie się prawdziwym, niepowierzchownym, powodom, a więc tym, dla których zostaliście na początku zranieni, a przez to sprowokowani, to zgodnie z dzisiejszym wykładem nie będziecie już uważali, że wasza krzywda jest katastrofalna. Wasza reakcja na zranienie będzie inna, a w konsekwencji cierpienie zmniejszy się automatycznie. Nie będziecie więc czuć już potrzeby prowokowania drugiej osoby. Ponieważ potrzeba odtworzenia sytuacji z dzieciństwa zmniejszy się, staniecie się mniej wycofani i będziecie coraz mniej krzywdzić innych, a oni z kolei nie będą mieli powodu do prowokowania was. Jeśli jednak zaczną, będziecie już rozumieć, że oni także działają pod wpływem tych samych dziecinnych emocji, które rządziły wami. Teraz widzicie jak przypisujecie różne motywacje do prowokacji innych nie zaś do swojej, nawet kiedy i jeśli naprawdę rozumiecie, że prowokacja zaczęła się od was. Zyskując inne spojrzenie na swoje własne cierpienie, zrozumienie jego pochodzenia, zyskacie ten sam dystans do reakcji drugiej osoby. Te same reakcje dostrzeżecie u siebie i u innych. Tak długo jak konflikt z dzieciństwa pozostanie w was nierozwiązany, różnica wydaje się ogromna, kiedy jednak dostrzeżecie rzeczywistość, zaczniecie przerywać powtarzające się błędne koło.
Kiedy faktycznie dostrzeżecie to wzajemne oddziaływanie, uczucie izolacji i winy, którym wszyscy jesteście obciążeni, zniknie. Wciąż oscylujecie pomiędzy winą a oskarżeniami o niesprawiedliwość, które kierujecie do otoczenia. Dziecko w was czuje się zupełnie inne niż reszta, jest w swoim własnym świecie. Żyje w niezwykle niszczącej iluzji. Kiedy już rozwiążecie ten konflikt, wzrośnie wasza świadomość innych ludzi. Jak na razie, jesteście zupełnie nieświadomi rzeczywistości innych. Z jednej strony oskarżacie ich i przesadnie czujecie się przez nich zranieni, ponieważ nie rozumiecie siebie, a więc i innych. Z drugiej strony i jednocześnie, nie chcecie stać się świadomi, gdy czujecie się skrzywdzeni. Choć wydaje się to paradoksem, nie jest nim. Kiedy sami doświadczycie interakcji, które dziś przedstawiłem, zobaczycie, że mówię prawdę. Choć czasem wyolbrzymiacie krzywdę, innym razem nie pozwalacie sobie odczuć, że w ogóle zdarzyło się coś złego, ponieważ krzywda nie pasuje do obrazu sytuacji, który macie. Psuje ona stworzoną przez was samych koncepcję lub nie odpowiada waszym aktualnym pragnieniom. Jeśli jednak sytuacja wydaje się poza tym korzystna i pasuje do przyjętego przez was z góry wyobrażenia, zostawiacie wszystko co nie pasuje, pozwalając aby jątrzyło się pod powierzchnią i tworzyło nieświadomą wrogość. Cała ta reakcja hamuje waszą intuicję, przynajmniej pod tym szczególnym względem.
Ciągła prowokacja zachodząca między ludźmi, choć aktualnie ukryta przed waszą świadomością, stanie się wyraźnie dostrzegalną rzeczywistością, co będzie miało dla was i otoczenia wyzwalający skutek. Jednak nie dostrzeżecie tego, dopóki nie zrozumiecie zachodzących w was schematów, które dziś omówiłem.
PYTANIE: Czy możliwy jest rozejm, nawet tylko dwu lub trzyminutowy, pomiędzy własną podświadomością i podświadomością drugiej osoby? Czasem postrzegamy rzeczywistość w sposób intelektualny, ale zanim uda nam się rozkazać podświadomości coś zrobić, ona już się sprzeciwia, już sprawiła, że druga osoba jest nieszczęśliwa przez co i my jesteśmy nieszczęśliwi. Można by tego uniknąć, gdyby istniało kilka minut rozejmu.
ODPOWIEDŹ: Widzicie moi drodzy, po pierwsze nie istnieje coś takiego jak rozkazywanie podświadomości. Nie da się tego zrobić. Jest to po prostu niemożliwe. Podświadomość będzie się sprzeciwiać, jeśli tylko będziecie próbowali wydawać jej rozkazy. Lub oszuka was, tak abyście wy oszukali siebie samych. Podświadomość może zostać tylko zmieniona w powolnym i stopniowym procesie podczas naszej pracy. Najważniejsze jest abyście w pełni uświadomili sobie co naprawdę czujecie. Tak naprawdę, przez większość czasu jesteście tylko połowicznie świadomi swoich uczuć i uciekacie się do nakładania zupełnie innego zestawu emocji na swoje prawdziwe reakcje. Możecie mieć uczucia negatywne, ale jeśli nakładacie zestaw uczuć pozytywnych, oszukujecie się jeszcze bardziej. Tylko po zdarciu wszystkich warstw narzuconych uczuć uda wam się zrozumieć powód uporu podświadomości. Jeśli nadal będzie się opierać waszym dobrym wysiłkom oznacza to, że czegoś nie zrozumieliście lub do czegoś nie dotarliście. Wtedy należy znaleźć blokadę, która tworzy taki zator. Nie będziecie potrzebowali krótkich rozejmów, kiedy to się stanie. Choć możecie rozkazać zawarcie rozejmu w swoich działaniach zewnętrznych, słowach, a nawet myślach, podświadomość nie zareaguje na taką kontrolę. Jak widzicie, rozejm nie może tak naprawdę działać. Jest tak samo nieprawdziwy jak próba narzucenia go.
PYTANIE: Przypuśćmy, że jesteśmy w stanie całkowicie uporządkować naszą osobowość. Czy w ten sposób wyeliminujemy prowokacje wywoływane przez inne osoby?
ODPOWIEDŹ: Nie trzeba porządkować własnej osobowości aż do całkowitej dojrzałości i większej lub mniejszej doskonałości. Taka doskonałość w sferze ludzkiej praktycznie nie istnieje. Jednak świadomość własnej niedojrzałości, prawdziwy wgląd i zrozumienie własnych reakcji i uczuć, które wywołują prowokacje, osłabi zwyczaj prowokowania na tyle, że w końcu przestaniecie prowokować i z kolei nie będziecie prowokowani przez innych. Wraz z zyskaniem pewnego zdrowego dystansu do siebie, z waszych reakcji emocjonalnych znikną tlący się niezdrowy pęd i siła. W rzeczywistości, powiedziałabym nawet, że jest to jedyny rodzaj przekonywującego rozejmu, który można osiągnąć.
Pozwólcie sobie dojrzeć co naprawdę czujecie i dlaczego. A kiedy zyskacie już ogólny pogląd odarty z dalszych wykrętów i oszukiwania samego siebie, taka wiedza nie będzie więcej niepokoić. Będzie miała uspokajający efekt. Akceptując wciąż istniejące w was niedoskonałości zawrzecie ze sobą pokój i przestaniecie dręczyć samych siebie osiągnięciem doskonałości, co aktualnie nie jest możliwe. Wraz z zaakceptowaniem rzeczywistości własnej niedoskonałości, wynikające z tego stanu krzywdy nie będę już tak poważne i tragiczne. Zaakceptujecie je jako konsekwencje uznanych przez was niedoskonałości, które teraz możecie ze spokojem obserwować, jednocześnie zyskując więcej zrozumienia na ich temat, tym samym zbliżając się do doskonałości i dojrzałości. W ten sposób zniknie wrogość oraz prowokacje. Na pewno pojawią się okresy pogorszenia, ale zaakceptujecie je mając realistyczne spojrzenie. Dadzą wam dalsze zrozumienie, ponieważ będziecie wiedzieć, że ich pojawienie się oznacza niewystarczające zagłębienie się w jakąś kwestię, którą musicie na nowo odnaleźć, aby mogła zostać zintegrowana na głębszych poziomach bytu.
Nosicie w sobie wrogość, gdyż nie jesteście świadomi, że zostaliście zranieni ani dlaczego. Pomyślcie o czasie, kiedy naprawdę zdajecie sobie sprawę z doznanej krzywdy, nie ma w was jednak złości ani wrogości. Można czuć smutek, ale ta emocja wydaje się wielu ludziom poniżająca, dlatego wolą uczucie gniewu, które prowadzi do uczucia wrogości. Jest to szczególny rodzaj dziecinności obecny w każdym człowieku. Myślicie, że jesteście lepsi, bo czujecie gniew i wrogość zamiast smutku, tłumicie więc rzeczywiste cierpienie. Jednocześnie musicie ukrywać uczucie wrogości, ponieważ przez nie czujecie się winni z innych powodów, wypływa więc ono na powierzchnię w pokrętny, ukryty sposób, który z kolei doprowadza do dalszych prowokacji. Prowokacja jest wynikiem nieświadomej i stłumionej wrogości, a wrogość wynika z nieświadomego i stłumionego cierpienia.
Ruszajcie w drogę, najdrożsi. Niech błogosławieństwo, które wam przynosimy otuli i przeniknie wasze ciała, dusze i duchy, abyście otworzyli dusze i stali się prawdziwym ja, własnym prawdziwym ja. Bądźcie błogosławieni przyjaciele, idźcie w pokoju, idźcie z Bogiem.
Przekład z języka angielskiego: Katarzyna Hylińska