+48 697 101 474 kontakt@pathwork.com.pl

Wykład Pathwork nr 161 | 15 marca 1968

Pobierz wykład w PDF: Wyklad_Pathwork_161-Nieswiadoma-negatywnoac-naraza-poddanie-sie-ego-mimowolnym-procesom

Witajcie. Błogosławieństwa dla moich najdroższych przyjaciół, którzy są tu obecni i słuchają moich słów. Niech ten wykład dotknie was tak samo głęboko na poziomie nieświadomości jak na poziomie świadomego umysłu. Otwórzcie swoje serce i głęboki wewnętrzny byt, aby umożliwić dogłębne zrozumienie, takie które niekoniecznie łączy się z pojmowaniem intelektualnym, choć to właśnie ono jest zazwyczaj pierwszym krokiem.

W ostatnich wykładach skupiałem się, w takiej czy innej formie, na tym, aby pomóc ci zrozumieć związek pomiędzy świadomością ego a inteligencją uniwersalną. Dziś będziemy kontynuować ten temat pośrednio i bezpośrednio. Żadna istotna ludzka nie może być naprawdę zdrowa ani w stanie równowagi ze sobą i otaczającymi ją siłami, jeśli nie istnieje harmonijne współdziałanie pomiędzy ego a wewnętrzną inteligencją uniwersalną.

Jeśli identyfikujesz się przede wszystkim z ego i funkcjonujesz w oparciu o nie, będziesz w nierównowadze, uwikłany w problemy. Równie słuszne jest stwierdzenie, że jeśli masz nierozwiązane problemu, taki brak równowagi jest nieunikniony. Niezależnie bowiem od tego, z której strony spojrzeć, w ostatecznym rozrachunku zawsze wychodzi na to samo: ego musi nauczyć się odpuszczać samo siebie. Niezależnie od tego, jak dużą wiedzę intelektualną posiadasz na temat mniejszej roli, jaką ma ego w porównaniu z inteligencją uniwersalną, samo takie intelektualne zrozumienie nigdy nie wystarczy. Dlatego musisz szukać nowych dróg i nowych podejść wewnątrz siebie, aby znaleźć możliwość odpuszczenia w zdrowy, harmonijny sposób.

Dzisiejszy wykład będzie po raz kolejny dotyczył tego tematu. Mam nadzieję, że uda mi się otworzyć kilka nowych drzwi dla niektórych moich przyjaciół. Zawsze, gdy ego ma dominującą kontrolę nad sprawami życia i jego funkcjami, wysycha, głoduje, więdnie – dosłownie umiera. Nie może bowiem zasilić się u źródła, z którego wypływa wszelkie życie. Tym źródłem jest boskie uniwersalne ja w każdej indywidualnej istocie. Patrząc z tego punktu widzenia sam proces śmierci powinien ukazać się wam w nowym świetle. Istota duchowa, która wciela się w człowieka, jest właśnie istotą ludzką w stanie pełnej świadomości, skondensowaną w topornej materii, która jest substancją materialnej egzystencji. Ludzie wcielają się w materię, ponieważ oddzielona część ogólnej świadomości – którą nazywamy ego – jest odłączona od pełnej istoty, uniwersalnej jaźni. To odłączenie powoduje stan ego, a więc życie materialne, a więc cykl życia i śmierci. Jeśli człowiek przezwycięża oddzielenie, to musi również przezwyciężyć proces umierania. Jeśli nie ma już strachu przed odpuszczeniem ego, możliwe staje się połączenie z siłami uniwersalnymi. Nie jest to stan odległy, który można kontemplować w zaświatach. Jest to możliwe w każdej chwili i w każdym miejscu, ponieważ jest to kwestia stanu świadomości.

Różne stany i procesy w życiu materialnym dają ludziom możliwość ponownego napełnienia się z uniwersalnego źródła. Jednym z najbardziej automatycznych i ogólnie dostępnych stanów jest sen. Powodem, dla którego niektórzy ludzie są bardzo targani konfliktami jest ich zbytnie uwikłanie w ego. Bezsenność pojawia się właśnie dlatego, że ego jest zbyt dominujące, a mimowolne siły życia nie mogą przejąć kontroli. Przeszkadza im ego – być może nieświadome ego, ale jednak ego, które nie chce zrezygnować z żadnej kontroli. Jeśli boicie się i odrzucacie wszystkie mimowolne siły, różne sposoby tymczasowego zanurzenia się w rzeczywistym ja zostają zablokowane. Nawiasem mówiąc, stany [dające ludziom możliwość napełnienia z uniwersalnego źródła – przyp. tłum.] różnią się także pod względem stopnia i intensywności zanurzenia. Każdy stan spełnia określoną funkcję i otwiera inne kanały do uniwersalnego „ja”. Na przykład sen daje jedynie odpoczynek od napięć i obowiązków ego. Rodzaj siły, która płynie do osobowości podczas tego szczególnego zanurzenia w siły uniwersalne, ma inne cechy niż rodzaje siły pochodzące z innych stanów zanurzenia w boskim oceanie bytu. Kiedy ego człowieka jest nadaktywne, sen nie może nadejść. Nawet ta najbardziej prymitywna i uniwersalna forma uzupełniania energii przestaje funkcjonować.

Innym stanem uzupełnienia jest wzajemne zaangażowanie i miłość między płciami. Zdrowe, intensywne zapomnienie o sobie, pozwala ego zanurzyć się w rozległym morzu uniwersalnej mocy i piękna. Dzieje się tak poprzez wszechogarniającą miłość i akceptację innej “sfery,” czyli innej istoty. Całkowita akceptacja, transcendentna życzliwość wobec innej istoty i w konsekwencji stopienie się z nią jest właśnie postawą, która jest zgodna z siłami uniwersalnymi. To stopienie się prowadzi do doświadczenia obejmującego wszystkie poziomy bytu: umysłowy, emocjonalny, duchowy i fizyczny. Dlatego jest to najbardziej całkowite doświadczenie duchowe jakie może spotkać człowieka. W innych stanach, w których ego może się uwolnić, doświadczenie duchowe prawie nigdy nie obejmuje całego bytu.

Najbardziej odżywiasz się, gdy bierzesz pełny udział w rzeczywistości uniwersalnej. Wtedy odżywiasz się substancją twórczą w całym jej blasku. Ego pozostaje [w niej – przyp. tłum.] prawdziwie zanurzone i tymczasowo otrzymuje o wiele mniej miejsca do funkcjonowania, tylko po to, by ponownie wynurzyć się silniejsze i lepsze niż kiedykolwiek – bardziej elastyczne, mądrzejsze i wypełnione najwyższą przyjemnością, za którą tęsknią wszystkie istoty ludzkie. Kiedy ego zanurzy się w rozległym oceanie siły uniwersalnej, osobowość już nigdy nie będzie taka sama. Nie tylko zostaje wzbogacona ponad miarę, ale proporcjonalnie wzrasta jej zdolność do zanurzania się, poddawania i bycia błogą – do kochania i bycia w prawdzie. Najbardziej efektywną i intensywną formą połączenia ego z wszechświatem jest połączenie z inną istotą, poprzez zdolność zapomnienia o sobie i przekroczenia samego siebie.

Kolejnym stanem jest głęboka medytacja. Nie chodzi o ćwiczenie umysłu, ale poddanie się boskości, inteligencji i prawdzie sił uniwersalnych, nie tylko ogólnie – takie postępowanie jest zbyt łatwe i może być zwodnicze – ale szczególnie w tych miejscach, gdzie osobiste przeszkody blokują drogę, ponieważ boisz się prawdy w sobie. Kiedy pokonasz te przeszkody, gdyż twoje umiłowanie prawdy jest większe niż strach, a więc poddanie się większej prawdzie stanie się możliwe, ocean mądrości napełni twoją istotę. Kiedy akceptujesz i przyjmujesz prawdę, nowa mądrość otwiera także wszystkie inne drzwi.

W każdym z opisanych przeze mnie doświadczeń ego przekracza samo siebie, odpuszcza, rezygnuje z siebie i uczestniczy w czymś wewnętrznie większym. W idealnie zdrowym życiu, człowiek poszukuje wszystkich tych doświadczeń i realizuje je mniej lub bardziej regularnie. Poprzez odpowiednie nastawienie, gotowość i aktywne zainteresowanie sprawia, że te doświadczenia stają się możliwe. Jeśli to się udaje, to w końcu całe życie takiej osoby zostanie aktywowane przez większą inteligencję i siłę z wewnątrz, aż staną się jednym z ego. Większa inteligencja przejmie wszystko, a ego będzie już zawsze płynne, elastyczne, zrelaksowane i przeniknięte wiedzą, mocą i przyjemnością prawdziwego ja.

Im bardziej ego jest zanurzone w większym Bycie, tym bardziej życie się odnawia. W stopniu w jakim te doświadczenia są utrudnione z powodu przeszkód w osobowości, których ego nie chce usunąć, w takim stopniu życie wysycha i pojawiają się różne stopnie śmierci. Rzeczywista śmierć fizyczna jest naturalnym efektem końcowym procesu wysychania, oddzielania się od źródła wszelkiego życia.

Przyjaciele, bardzo ważne jest, abyście to głęboko zrozumieli, ponieważ wtedy będziemy mogli pójść o krok dalej. Zbadamy, dlaczego ludzie tak bardzo boją się właśnie tego, co reprezentuje i daje życie; dlaczego reagują, a nawet wierzą, że jest to śmierć, anihilacja, koniec ich istnienia. Dlaczego uparcie – świadomie lub trochę nieświadomie – wierzysz, że doświadczenia, o których wspomniałem są niebezpieczne? Ponieważ porzucasz kontrolę ego, a ja zanurza się w szerszej świadomości i praworządności? Dlaczego świadomie lub nieświadomie powstrzymujesz te doświadczenia? A robisz to, bez względu na to, jak bardzo do nich dążysz. A nie da się przecież wykorzenić z ludzkiego serca tęsknoty za kontaktem z prawdziwym „ja,” bez względu na to, jak wiele jest konfliktów, pomylenia i lęków. Dlaczego mimo to, ludzie trzymają się tych postaw, które powstrzymują napełnienie, wysuszają psychikę, powodują śmierć, czynią życie przykrym i ponurym? Dlaczego wierzą, że te postawy reprezentują życie i bezpieczeństwo?

Te kwestie są faktycznie zastanawiające. Zbadaliśmy ten temat i znaleźliśmy wiele powodów lub pseudo powodów, dla których ludzie wierzą, że muszą chronić się przed tym, co sprawia, że czują, że żyją i cieszą się wspaniałym samopoczuciem. Widzieliśmy powierzchowne fałszywe wnioski i krótkowzroczne postawy defetyzmu, prowadzące do tego, że ludzie woleliby raczej oddać swoje życie niż „ulec” – albo tak im się wydaje. Ale jak łatwo zauważyć, na drodze każdego człowieka nadchodzi taki moment, kiedy staje się to najważniejszym progiem do przekroczenia w procesie ewolucyjnym.

Zanim jednak zajmiemy się tym głębiej, chcę jeszcze raz powiedzieć w tym kontekście, że ludzka potrzeba przekroczenia ego, odpuszczenia go jest tak wielka, że kiedy zniekształcona, bojaźliwa osobowość utrudnia ten naturalny proces, poszukuje się procesów nienaturalnych. To dlatego ludzie tęsknią za doznaniami, jakie dają narkotyki, dlatego osoba cierpiąca na bezsenność sięga po środki nasenne zamiast usunąć blokadę w postaci ego i przekroczyć ją. Dlatego też osoba, nad którą dominuje ego – a więc taka, która nie otrzymuje wystarczającej ulgi i zasilenia – jest zmuszona dążyć do celów autodestrukcyjnych. Każdy akt autodestrukcji jest gestem zbliżania się do śmierci, kroczeniem w jej kierunku. Śmierć jest wielką ulgą, której poszukuje osobowość, kiedy wszystkie inne sposoby uwolnienia się od ego zawodzą z powodu upartej odmowy i fałszywych idei. Wszelka autodestrukcja jest powolną formą samobójstwa. Nieświadomie pragniecie śmierci dokładnie w takim stopniu, w jakim się jej boicie; to pragnienie istnieje, ponieważ bezustanna czujność odizolowanego ego staje się nie do zniesienia. Dlatego ludzie znajdują się w ambiwalencji. Z jednej strony boją się odpuścić ego w zdrowy sposób, z drugiej strony dążą do porzucenia ego w niezdrowy sposób. Jest to jedna z dwoistości, które ciągle wynikają ze stanu oddzielenia.
Drodzy przyjaciele, przejdźmy do podstawowego powodu, dla którego boicie się zdrowego, błogiego stanu, w którym pozwalacie by to mimowolne siły kierowały i niejako „żyły wami;” dlaczego nie możecie zaufać mądrości i większemu porządkowi realnego ja, boskiej istoty w was. Nie muszę dodawać, że przyczyny takiego stanu rzeczy są początkowo całkiem nieświadome. Ważnym krokiem na ścieżce każdego człowieka jest doprowadzenie ich do jasnego światła świadomości. Dopóki osobowość próbuje wymusić zmianę przed całkowitym uświadomieniem sobie destrukcyjnej postawy, nie osiągnie nic prawdziwego. Zmiana jest niemożliwa z powodu wciąż nieuświadomionych przeszkód.

Podstawową przyczyną stanu dominującej kontroli ego jest zgodność z prawem, które stanowi, że dla ego odpuszczenie siebie jest niebezpieczne, dopóki jest ono przywiązane do postaw, które są niezgodne z prawami większej rzeczywistości. Jeśli naprawdę rozumiesz to zdanie, otrzymasz swój klucz. Innymi słowy, gdziekolwiek dążysz do destrukcyjności i trzymasz się jej, porzucenie ego w zdrowy, bezpieczny i życiodajny sposób staje się absolutnie niemożliwe. Ego jest zdrowe, gdy jego postawy są pełne miłości, szczodrości, otwartości, zaufania a także są realistyczne i asertywne. Wszystko to jest częścią większej rzeczywistości i zgodności z prawami boskiej substancji. Naruszenie tych postaw rodzi nienawiść, oddzielenie, nieufność, iluzję, słabość, tendencję do niszczenia ja i rezygnacji z jego najlepszego interesu. Takie niezdrowe ego dąży do czegoś dokładnie przeciwnego niż zgodność z prawami boskości, którą nosi w sobie. Brak mu umiejętności, aby zadbać o siebie i w konsekwencji jego życie jest pełne lęku i niepewności. Tęsknota za ucieczką od napięć ego, a także ciągłych nieprzyjemności może prowadzić do niezdrowego wyzwolenia ego i do obłędu, ponieważ uwolnione ego nie ma wsparcia ze strony niczego, co by je prawdziwie podtrzymało. Ważne jest, abyście pojęli pełne znaczenie tego.

Ci z moich przyjaciół, którzy poczynili wystarczające postępy na ścieżce i stanęli twarzą w twarz z własną destrukcyjnością, zrozumieją z moich słów być może trochę więcej niż ci, którzy są nadal nieświadomi swojej destrukcyjności, a więc tego, że nie chcą być pozytywni, dawać z siebie wszystkiego życiu, czują się nadal nieszczęśliwi, niespełnieni i skonfliktowani w jakiejkolwiek dziedzinie. Brak świadomości uniemożliwia przekroczenie tego progu. Musisz koniecznie zobaczyć siebie w swojej destrukcyjności. Przez jakiś czas patrz na siebie w ten sposób, z dystansem i obiektywną oceną, która wynika z głębokiej samoakceptacji i determinacji do pozbycia się samouwielbienia i iluzji na temat samego siebie. Aby taka zdrowa samoobserwacja mogła mieć miejsce, należy całkowicie zrezygnować z roszczeń do bycia kimś więcej niż się jest.

Jeśli ego – także nieświadoma część ja-ego – jest przywiązane do destrukcyjnej postawy, jest niezgodne z siłami uniwersalnymi. Dlatego, gdy ego odpuszcza siebie, pozostaje bez wsparcia – nie ma oparcia, bezpieczeństwa, nie ma na czym polegać, staje się całkowicie zdezorganizowane i zdezintegrowane. Ego, którego nie podtrzymuje, nie prowadzi i nie inspiruje realne, uniwersalne ja, z niczym sobie nie radzi. Staje się całkowicie oderwane od jakiejkolwiek inteligencji. Dlatego, w pewnym sensie, ego ma prawie „rację,” kiedy nie chce się porzucić. Dopóki nie poddaje się destrukcyjności, zachowuje przynajmniej odrobinę zdrowego rozsądku. Przesadna samokontrola stanu ego jest lepsza niż dezintegracja, która jest nieunikniona, gdy zewnętrzna osobowość ego jest niezgodna z uniwersalnym ja. Bez zaufania do wyższych sił uniwersalnych, ego, które porzuca siebie, pozostaje z niczym. Ma tylko własną inteligencję, logikę, praworządność. W porównaniu do większego ja inteligencja oddzielonego ego jest ograniczona, ale nadal posiada ono pewien rozum i pewne zrozumienie ograniczonej rzeczywistości. Bez ego nie funkcjonuje także wola, jeśli większa boska wola jest negowana lub nieświadomie pokonywana. Dlatego istnieje tak głęboki strach przed odpuszczeniem ego.

Drodzy przyjaciele, niezmiernie ważne jest, abyście to w tym momencie zrozumieli, ponieważ pozwoli wam to podejść do siebie z innej strony. A mianowicie, za każdym razem, kiedy czujecie, że nie możecie odpuścić, będziecie wiedzieć, że nadal drzemią w was głębokie niszczycielskie siły. Gdzieś w was istnieje wola do bycia negatywnym i destrukcyjnym. Ta wola jest całkiem zamierzona, kiedy ją sobie uświadomicie. Nic nie zmusza was do postępowania wbrew tej woli. Tak się tylko wydaje, dopóki zaprzeczacie swojej destrukcyjności, ponieważ nie chcecie przyznać się do czegoś tak sprzecznego z waszym obrazem ja. Destrukcyjność wywołuje strach i niepewność, gdyż nie chcecie się z nią zmierzyć, uznać jej, a co dopiero z niej zrezygnować. Wiedza o tym wszystkim stawia was w zupełnie innej pozycji wobec siebie samych. Samooszukiwanie się zostaje wyeliminowane. W ten sposób destrukcyjność jest mniejsza, bez względu na to, jak bardzo destrukcyjni pragniecie być w pewnych obszarach.

Przez destrukcyjność rozumiem wiele czasem bardzo subtelnych sposobów, w jakie ego ja trzyma się postaw oddzielających – może nie chce się rozwijać i kochać innych, a może chce być mściwe i karać innych swoim własnym cierpieniem. To są subtelne, niejasne uczucia, ulotne postawy – tak nieuchwytne, że wydają się niemal nieistniejące, dopóki się ich nie złapie i nie spojrzy im prosto w twarz. Wtedy stają się całkiem wyraźne. Taką destrukcyjną postawą może być skryte myślenie: „Nikt nie wie, co naprawdę myślę i czuję, więc to się nie liczy.”

Jest to bardzo rozpowszechnione podejście do własnych niepożądanych skłonności. Ludzie lekceważą je i odruchowo zakładają, że skoro nie są jawne to nie mają znaczenia. Wszystko, co tworzą te skłonności, pomimo ich utajenia, odczuwane jest jako rażąca niesprawiedliwość, w sensie: „Nie wiedzieli co czułem, tylko co udawałem, że czuję, a gdybym czuł się, tak jak udawałem, ich reakcja byłaby rzeczywiście niesprawiedliwa.” Taki myślenie nosi w sobie iluzję, że życie da się oszukać. Jako takie odzwierciedla najbardziej znaczącą i wymowną postawę wobec życia. Opowiada, że człowiek nie oddaje się uczciwie sprawie życia, ale czyni z pozorów i udawania kryteria, według których pragnie być oceniany i zbierać owoce. W takich okolicznościach zaufanie do życia jest niemożliwe.

Wyłapuj te momenty i zobacz jak nie traktujesz życia poważnie, jak nie poświęcasz się temu co robisz w pełni i całkowicie. Takie ćwiczenie polegające na wyłapywaniu swoich małych ukrytych nieuczciwości jest rodzajem konstruktywności zgodnej z boską substancją. Kiedy podejdziesz do siebie ze szczerą postawą: „Chcę dać z siebie naprawdę wszystko w procesie życia, w każdym aspekcie mojego życia i wnieść najlepsze siły, które we mnie drzemią. Tam, gdzie tego nie robię i jestem zbyt ślepy by być tego świadomym, chcę by uniwersalna inteligencja we mnie poprowadziła mnie do tej świadomości. Chcę być na nią uważny.” Dzięki takiemu szczeremu nastawieniu zostaje uruchomione coś nowego, dokładnie w tym momencie!
Ogólnie rzecz biorąc, najważniejsze jest, aby podchodzić do życia w ten sposób, bez względu na to, gdzie występują problemy i codzienne trudności. Im bardziej kultywujesz takie postawy, tym bardziej ego-ja staje się spójne z rzeczywistym ja. Tym samym, strach przed odpuszczeniem ego maleje proporcjonalnie, ponieważ masz już wtedy coś znacznie większego i bardziej niezawodnego, czemu możesz zaufać. Wzywając i aktywując boską wolę poprzez manifestację rzeczywistego ja, nie można nie przekonać się o jej realności, mądrości i całkowitej dobroci. Nie można nie odkryć jej wszechogarniającej miłości, która nie zna konfliktów. Wola Boża działa na rzecz spełnienia, błogości i szczęścia każdego człowieka. Ta niepodzielna inteligencja i nieubłagane spełnienie są głęboko bezpieczne i godne zaufania. Ale jak człowiek ma zaufać uniwersalnej inteligencji, kiedy cele, postawy i skłonności ego są diametralnie sprzeczne z jej prawami? Dlatego, ilekroć czujesz się niepewny i chwiejny w sobie, niespokojny i przestraszony – kiedy nie doceniasz swoich wartości – wynika to z destrukcyjnej postawy, negatywności, której nie chcesz się jeszcze pozbyć.
Kiedy czujesz niepokój, zapytaj siebie: „Gdzie jestem destruktywny? Gdzie jestem negatywny? Gdzie nie chcę przyjąć prawa uniwersalnego, przez co nie oddaję się boskości we mnie?”

W ostatecznym rozrachunku, moi przyjaciele, szczęście zawsze sprowadza się do podstawowych cnót głoszonych przez religię. W ostatnim kulminacyjnym punkcie jest to zawsze kwestia miłości, która oczywiście jest zawsze kluczem do wszechświata. Jednak głoszenie tego przez tysiące lat tak naprawdę nie pomogło i często czyniło z ludzi jeszcze większych hipokrytów. Łudzili się, że są kochającymi osobami, podczas gdy w rzeczywistości często nie byli. Przykrywali uczucia będące przeciwieństwem miłości za pomocą powierzchownej fasady, która stwarzała pozory miłości. Takie zachowanie jest często zwykłym oszukiwaniem samego siebie, ponieważ rzadko da się zwieść innych.

Jak często twierdzisz, że twoją słabością jest miłość, podczas gdy wewnętrznie kipisz od pretensji i mściwości? Twierdzisz, że twoja zaborczość i dominująca chęć kontrolowania jest miłością, ale wewnętrznie chcesz jedynie wygrać i postawić na swoim. Twierdzisz, że arogancka niezdrowa duma jest miłością własną, kiedy w głębi duszy chcesz być lepszy od innych i nie ustępować im ani na krok. Przyjaciele, trzeba zdemaskować takie oszukiwanie samego siebie. Nawet wśród tych z was, którzy podążają ścieżką i poczynili ogromne postępy w samorealizacji, znajdują się osoby całkowicie ślepe na te obszary.

Tam, gdzie ludzie trzymają się takich postaw w ślepym samooszukiwaniu się, nie chcą nic dawać z siebie, a więc łamią prawo miłości. To właśnie naruszenie prawa miłości ostatecznie doskwiera każdemu, kto jest strapiony. Właśnie tę kwestię należy zbadać u każdego, kto cierpi z powodu nieszczęścia. „Gdzie naruszam prawo? Gdzie się odgradzam? Gdzie naruszam swoją integralność – w sposób pośredni lub bezpośredni? Gdzie łudzę się co do siebie samego? Gdzie – w jakiś sposób- nie chcę dać nic z siebie?” Takie pytania należy sobie zdać i odpowiedzieć na nie. Odpowiedź często leży w innym kierunku i jest prawdziwa w inny sposób niż myślałeś.

Ego-egzystencja – całkowite przywiązanie do poziomów ego w osobowości – powoduje strach i niepewność. Jest to życie tak niewystarczające, tak skończone. Przerażenie wynika z faktu, że nikt tak naprawdę nie chce kończyć istnienia. Ale oddzielone ego musi przestać istnieć. Tylko znajdując drogę powrotną wewnątrz siebie do większej prawdy – do rzeczywistości, która jest prawem miłości a zarazem prawem prawdy – twoje ego może bezpiecznie oddać się boskiej istocie wewnątrz.

Czy macie jakieś pytania na ten temat?

PYTANIE: Uświadamiam sobie pewne negatywne reakcje łańcuchowe, które we mnie zachodzą i szkody, jakie wyrządzają. Teraz zdaję sobie sprawę, że nie działam pod wpływem uczuć, ale odruchowo. Wiem też, jak manipulowałem sobą, tworząc fałszywe lęki. W chwili, kiedy to w pełni ujrzałem, przymus nieco ustał. Jedynym momentem, kiedy mam jakieś dobre samopoczucie, jest czytanie tych wykładów. Jestem w stanie z nimi pracować. Wydaje mi się, że je rozumiem. Dobre odczucia mam również podczas medytacji. Czasami czuję, że siła twórcza chce przepłynąć przez całe moje ciało – i zatrzymuję ją. Co możesz o tym wszystkim powiedzieć?

ODPOWIEDŹ: Właściwie powiedziałem to już w tym wykładzie. Rzeczywiście znajdziesz w nim odpowiedź na swoje pytanie. Mogę jedynie dodać, że musisz poszukać i znaleźć, w którym dokładnie aspekcie naruszasz prawo miłości. Nie będzie to już takie trudne, teraz kiedy fałszywa, udawana miłość została usunięta i ujawniła się jako słabość i pragnienie udobruchania innych, aby wykorzystać ich do własnych celów. Musisz dowiedzieć się w jaki sposób trzymasz się negatywnego nastawienia. To właśnie dlatego boisz się mimowolnych sił spontanicznych dobrych uczuć. Boisz się ich w takim stopniu, w jakim trzymasz się negatywnych postaw, a więc i negatywnych uczuć. Dokonałeś wyboru właśnie na tym poziomie. Wolisz oddawać się resentymentom i użalaniu się nad sobą, oskarżać innych, w iluzji bycia zranionym. Wszystkie te zachowania dają ci pewną przyjemność, z której nie chcesz zrezygnować. Cóż, cena jaką się płaci jest wysoka, bardzo wysoka. Dopóki wybierasz tę przyjemność – z całym jej bólem, poczuciem winy, dyskomfortem i niepewnością – dopóty z łatwością rezygnujesz z dobrych uczuć, będących twoim wrodzonym prawem. Dopóki pielęgnujesz złe uczucia, dobre uczucia muszą wydawać ci się naprawdę przerażające. Nie będziesz się ich bał dokładnie w takim stopniu, w jakim porzucisz pretensje, że jesteś stale raniony – użalanie się nad sobą, robienie z siebie ofiary, urazę, obwinianie innych, których czynisz odpowiedzialnymi za swój stan.

PYTANIE: Odkryłam, że całkowite zaufanie – na każdym poziomie – jest dla mnie prawie niemożliwe. Im bardziej zagłębiam się w siebie, tym głębiej znajduję nieufność. Czasami w ogóle nie jest to widoczne. Ma to oczywiście związek z tym, że nie chcę odpuścić ego. Chciałabym się dowiedzieć, czy jeśli pewne obszary zostają oczyszczone z negatywności, całkowite zaufanie pojawia się automatycznie, bez wysiłku?

ODPOWIEDŹ: Tak, pojawia się automatycznie. To działa, jak huśtawka równoważna lub ramiona wagi. Wielokrotnie omawiałem ten proces. Wielu moich przyjaciół na ścieżce rzeczywiście tego doświadczyło. Weźmy jako przykład niechęć do samego siebie. Nie trzeba, ale też nie da się jej świadomie porzucić. Każda próba kończy się niepowodzeniem. W miarę jak usuwa się uzasadnione powody niechęci do samego siebie, ta niechęć ustaje. Tak samo dzieje się z zaufaniem. Zaufasz automatycznie, gdy znajdziesz uzasadnione powody by sobie nie ufać. Proces ten jest zawsze automatycznym przywracaniem równowagi. Najlepszym, co możesz zrobić w takim stanie jest codzienne wzmacnianie się za pomocą bardzo konkretnej medytacji. Powiedz do siebie: „Chcę porzucić wszelką destrukcyjność. Jeśli jeszcze nie potrafię tego zrobić, niniejszym proszę realne ja, boską substancję we mnie, aby pomogła mi ujrzeć, gdzie utknęłam i pomogła mi z tego wyjść. Bo właśnie tego chcę.” Jeśli czujesz, że tego nie chcesz, nie pomijaj tej ważnej kluczowej przeszkody. Potraktuj ją raczej jako punkt wyjścia. Powiedz do siebie: “Chciałabym się dokładne dowiedzieć, dlaczego nie chcę tego dobra. Co mnie blokuje przed pragnieniem go?” W jakiejkolwiek dziedzinie by to nie było, powiedz: „Chciałabym to chcieć. Co to jest? Chcę dać z siebie wszystko w tej konkretnej fazie, w której utknęłam.” Jeśli będziesz postępować w ten sposób, sukces nadejdzie. Nie ma nadziei tylko kiedy odwracasz wzrok od punktu, w którym utknęłaś.

PYTANIE: Od wczoraj jestem świadomy bardzo głębokiej tendencji niechęci do ludzi, prawie nieumyślnej. Przeraża mnie to, jak ta oddzielająca postawa całkowicie uniemożliwia mi docenianie ludzi. W trakcie mojej prywatnej sesji wczoraj zasugerowano mi, że nie powinienem próbować wydostać się z tej tendencji zanim nie zbadam jej źródeł i konsekwencji. Czy mógłbyś to skomentować?

ODPOWIEDŹ: Tak. Taka niechęć do ludzi – w tym, oczywiście, do samego siebie, ponieważ te dwa zagadnienia są ze sobą nierozerwalnie związane – to także kwestia braku zaufania. Dlatego w ramach tego poszukiwania, radziłbym przyjrzeć się najpierw następującej kwestii: Zakładasz, że wiele rzeczy, które ci się przydarza, to sprawy tak złe, że nie ma dla ciebie żadnych okoliczności łagodzących. Interpretujesz te wydarzenia w sposób wyolbrzymiony i po stokroć zniekształcony. Musisz spojrzeć z nową uwagą na wszystko, co cię raniło i denerwowało w przeszłości, o ile to jeszcze pamiętasz, a także w teraźniejszości i rozważyć istnienie innego znaczenia niż to które automatycznie zakładasz.

Wszystko, co widzisz ma dla ciebie charakter wyłączny i ostateczny, który nie dopuszcza żadnej innej możliwości poza tą najbardziej niszczącą. Musisz rozpoznać pełne znaczenie tej postawy i zapragnąć zmiany. Wtedy możesz kultywować widzenie rzeczywistości. To, co widzisz w jakiejś osobie lub sytuacji stanowi dla ciebie pełny obraz. Nigdy nie przyszło ci do głowy, że oprócz tego, że wszystko wygląda zapewne zupełnie inaczej niż to, co zakładasz, to w najlepszym razie widzisz tylko małą część całości. Pytaj siebie o wszystko, co zakładasz: “Czy to jest cała prawda? Czy to jest wszystko, czy istnieją inne aspekty, które ignoruję, ponieważ zamykam się na szerszą rzeczywistość?” To jeden z obszarów, w których możesz zwiększyć swoje widzenie i poszerzyć swoje horyzonty. Wciąż bowiem doświadczasz podobnie do niemowlęcia, które widzi tylko jedną chwilę i to wszystko.

Po drugie, zadałbym sobie pytanie czy chcę lubić ludzi? Jaka jest odpowiedź? Wczuj się w siebie.

PYTANIE: Moje procesy myślowe mówią mi, że muszę lubić ludzi, ale czuję opór. Co mam zrobić?

ODPOWIEDŹ: To jest twój konflikt. To wspaniałe, kiedy człowiek jest świadomy takiego konfliktu, ponieważ ogromna większość ludzi ma podobne konflikty, ale nie jest ich świadoma. Świadomość jest warunkiem koniecznym do znalezienia drogi wyjścia z cierpienia. Dzięki niej możesz spojrzeć na stronę, która mówi „nie.” Zapytaj siebie, dlaczego nie. Zamiast teoretyzować – bez względu na to, jak poprawne okazałyby się te ogólne teorie – bardziej pomocne będzie znalezienie konkretnej odpowiedzi, takiej która dotyczy ciebie. Zapytaj siebie ze świeżym, nowym podejściem, dlaczego nie chcesz lubić ludzi i nie bój się dawać sobie dziecinnych, irracjonalnych, nielogicznych odpowiedzi. Pozwól na wszystko, co się pojawi. Wtedy poznasz prawdę o „nie.”

Zawsze jest tak samo. Zanim człowiek rozwinie swoją zdolność do kochania, musi najpierw mieć chęć. Nic nie można zrobić, dopóki nie ma gotowości. Chęć jest najważniejsza. Musi istnieć na wszystkich poziomach, aby miłość była pełna. Jeśli przejawia się tylko powierzchownie, a nie w głębi uczuć, to doświadczenia, które napotyka ta osoba, będą jej odpowiadać. Jesteś nieświadomy swojej niechęci do kochania a potem narzekasz na rezultaty i czujesz się ofiarą. Dopóki tracisz swoją energię na narzekanie i poczucie bycia ofiarą, znajdujesz się w błędnym kole. Destrukcyjne projekcje i obwinianie innych pochłaniają energię potrzebną do kochania i pragnienia miłości, a także do tego, by przyjrzeć się sobie i dowiedzieć się, co jest nie tak. Kiedy zadasz sobie pytanie, dlaczego nie chcesz kochać i odpowiesz na nie szczerze i dokładnie, będziesz wiedzieć, dlaczego nie działa twoja zdolność do kochania. W konsekwencji zrozumiesz swoją samotność i przestaniesz wierzyć, że los płata ci figla. A więc jest to wspaniały krok. Nie powiem ci, dlaczego nie chcesz kochać. Odpowiedź musi przyjść od ciebie samego. To rzeczywiście jest możliwe. Mogę tylko powiedzieć, że błędne przekonania i destrukcyjność trzymają się ciebie, ponieważ ty się ich trzymasz. Kiedy wyjdą na jaw, stosunkowo łatwo będzie ci je pokonać.

Dla niektórych z was przyjaciele ten wykład może stać się kamieniem milowym. Może stanowić punkt kulminacyjny, którego potrzebowaliście. Widzę, że w niektórych z was dzieje się coś, co sprawi, że porzucicie podstawową destrukcyjność, stawiając jej czoła. Wtedy aktywuje się boskość. Taka przemiana jest najbardziej znaczącą rzeczą, jaka może się wydarzyć w życiu człowieka. Nic, absolutnie nic nie może się równać z tym procesem. Ci, którym brakuje odwagi, aby spojrzeć na siebie w prawdzie, porzucić iluzje i złudzenia na swój temat, nie dokonają takiej przemiany. Nie da się porzucić negatywności, jeśli ignoruje się jej istnienie. Nie da się zostawić destrukcyjności, jeśli zaprzecza się jej istnieniu w sobie. Prawda prowadzi do miłości, a miłość bez prawdy jest niemożliwa. One rzeczywiście są jednym.

Moi najdrożsi ukochani przyjaciele, każdy z was tutaj obecnych: wielka moc jest dostępna i staje się coraz bardziej dostępna – nie zależna od jakiś innych istot, ale płynąca z waszego wnętrza. Będzie płynąć cały czas, odżywiać was i zasilać, wszędzie tam, gdzie wyzwoliliście się z kajdan ego. Niech będą błogosławione ciało, dusza i umysł. Niech przeniknie was miłość i prawda wszechświata, aby mogły pomóc wam w wyzwoleniu. Bądźcie w pokoju, bądźcie w Bogu!

Przekład z języka angielskiego: Katarzyna Hylińska